Grot Budowlani Łódź wygrał 3:1 w derbach Łodzi. Siatkarki Błażeja Krzyształowicza znowu zaprezentowały dobrą siatkówkę i były bardzo skoncentrowane. Mogły także liczyć na dobre wejścia z ławki rezerwowych, ponieważ do wygranej bardzo przyczyniły się Kornelia Moskwa, Zuzanna Górecka i Justyna Kędziora. Veronica Jones-Perry drugi mecz z rzędu otrzymała nagrodę MVP. Amerykanka była bardo zadowolona z występu swojej drużyny. Opowiedziała Strefie Siatkówki o meczu, udziale Budowlanych w Strajku Kobiet, a także o wyborach prezydenckich w swoim kraju.
Gratulacje, zagrałyście bardzo dobre spotkanie. Czego spodziewałaś się po tym meczu, zwłaszcza wiedząc, że ŁKS Commercecon dopiero co zakończył okres kwarantanny związanej z koronawirusem?
Veronica Jones-Perry: – Szczerze mówiąc, to po prostu spodziewałam się wyrównanego meczu. Wiem, że ŁKS to mocny zespół. Do tej pory rozgrywał bardzo dobry sezon. Spodziewałam się po prostu zaciętego spotkania.
Mimo tej nietypowej sytuacji, derby Łodzi to zawsze mecz budzący dodatkowe emocje. Czułaś przed nim większe podekscytowanie?
– Myślę, że każda sytuacja, w której masz taką rywalizację jak w naszym przypadku wyzwala dodatkowe emocje. Spodziewałam się tego i można to było wyczuć na boisku. Nawet pomimo tego, że nie było z nami kibiców, to atmosfera w hali była bardzo dobra. Poziom energii na boisku był bardzo wysoki, było czuć, że każda drużyna naprawdę chce to wygrać.
ŁKS zaskoczył was obecnością Any Kalandadze na środku? To nominalna przyjmująca, więc ciężko było reagować w tej sytuacji zwłaszcza na bloku.
– To było dla nas zaskoczenie. Wiedziałyśmy, że nie mają jeszcze możliwości grania całym składem. Byłyśmy na to gotowe i cieszę się, że drużyna się dostosowała do sytuacji. Ana Kalandadze zagrała bardzo dobrze, więc chciałabym jej pogratulować.
Kolejny mecz z rzędu większość czasu grasz na pozycji przyjmującej. Odniosłam wrażenie, że w tym miejscu na boisku czujesz się znacznie lepiej.
– Tak, bo przyjęcie to jest moja naturalna pozycja.
To będzie więc zmiana na stałe? Wygląda na to, że Paulinie Damaske, która występuje jako atakująca, też ta zmiana bardzo odpowiada.
– Możliwe, że to będzie zmiana na stałe. Ale nasza drużyna będzie próbowała odkryć, co działa najlepiej w danej sytuacji i reagować w danym momencie.
Kolejny mecz całą drużyną miałyście widoczne symbole Strajku Kobiet. Rozmawiałyście o sytuacji wcześniej? Słyszałam, że cały zespół zgodnie chciał zrobić coś, żeby okazać wsparcie dla sprawy.
– Tak. Wszystkie dziewczyny w drużynie bardzo się zaangażowały i chciały pokazać wsparcie. Ja też chciałam się w to włączyć, cieszę się, że nawet w takiej sytuacji nasza drużyna zbiera się razem i razem walczy o coś, na czym nam bardzo zależy i w co wierzy.
Ty również masz na ramieniu symbol. Dlaczego zdecydowałaś się wziąć udział, skoro sytuacja nie dotyczy bezpośrednio twojego kraju?
– To po prostu ludzka rzecz i to było dla mnie normalne.
Jesteś jedyną zagraniczną siatkarką w zespole. Jak polski język brzmi z punktu widzenia obcokrajowca?
– Wasz język jest naprawdę dziwny (śmiech), ale też brzmi dla mnie fajnie i chciałabym spróbować się trochę nauczyć.
Pojawiłaś się w Polsce w trakcie poprzedniego sezonu przychodząc z włoskiej drużyny. Co się tam właściwie stało, że zdecydowałaś się na zmianę w trakcie sezonu?
– We Włoszech po prostu drużyna nie radziła sobie dobrze, a ja czułam, że to mimo wszystko nie jest dla mnie miejsce. Pojawiła się okazja z Radomia i przyjęłam propozycję. Bardzo się cieszę, że podjęłam taką decyzję.
Włoska drużyna nosiła przydomek leonesse (lwice). Gdybyś mogła byś zwierzęciem, to jakim byś była i dlaczego?
– Zdecydowanie byłabym wilkiem. Dlatego, że ja naprawdę dobrze czuje się w stadzie.
Nie mogę nie zapytać o nadchodzące wybory w USA. Dajesz radę śledzić sytuację pomimo tego, że jesteś tutaj w Polsce?
– Trochę śledzę sytuację. Wiem, że naprawdę dużo dzieje się w kraju w związku z wyborami.
Zauważyłam, że jako nacja wydajecie się być bardzo świadomi politycznie i sporo ludzi zachęca się wzajemnie, by iść głosować. Jak to działa? Uczą was o tym już w szkołach, czy ludzie po prostu zachęcają siebie nawzajem?
– U nas działa to tak, że od początku szkoły uczą cię jak działa rząd i jak się wybiera polityków. W kilku poprzednich wyborach było tak, że niezbyt duży procent ludzi, którzy mogli głosować, szli to zrobić. Tak więc teraz ludzie motywują siebie nawzajem, zwłaszcza za pomocą social mediów, żeby iść głosować i żeby ludzie na własną rękę uczyli się jak to działa i wykorzystywali swoją możliwość głosowania.
Miałaś możliwość oddania głosu, skoro jesteś w Polsce?
– Wciąż nad tym pracuję, bo nie dotarła do nas jeszcze karta do głosowania. Dali nam możliwość głosowania za pomocą poczty, także ze względu na sytuację z wirusem.
źródło: inf. własna