– Oczywiście z tyłu głowy jest strach przed kontuzją tuż przed igrzyskami, dlatego staram się być bardzo ostrożny. Jednakże udzielają mi się już też te pozytywne emocje – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Johannes Tille. Rozgrywający opowiedział o wyróżnieniu, jakie go spotkało i swojej siatkarskiej rodzinie.
zaytsev, brat i Kurek
Lukas Kampa był twoim idolem?
Johannes Tille: – Gdy byłem jeszcze mały, nie miałem idola wśród rozgrywających. Moimi wzorami byli Ivan Zaytsev i mój brat. Byłem też wielkim fanem Bartosza Kurka. Moje marzenia, by grać z nimi, czy raczej przeciwko nim na jednym boisku się spełniły. Teraz już skupiam się na swojej grze, ale kiedyś chętnie obserwowałem ich grę.
Jak ci się układa współpraca z Lukasem Kampą?
– Muszę przyznać, że całkiem dobrze nam się współpracuje. Podczas treningów motywujemy się wzajemnie do cięższej pracy i utrzymujemy wysoki poziom. Myślę, że z sezonu na sezon coraz lepiej gramy.
ostrożność ponad wszystko
Pierwszy raz zostałeś powołany na igrzyska olimpijskie. Co czujesz?
– Bardzo się cieszę z powołania i nie mogę się doczekać już całej imprezy. Zostały niecałe dwa tygodnie do pierwszego meczu. Oczywiście z tyłu głowy jest strach przed kontuzją tuż przed igrzyskami olimpijskimi, dlatego staram się być bardzo ostrożny. Jednakże udzielają mi się już też pozytywne emocje.
W Rio de Janeiro Lukas odniósł kontuzję przed pierwszym spotkaniem turnieju kwalifikacyjnego, ale przyjechał Jan Zimmermann, by was wspomóc. Teraz też będzie z wami w Paryżu.
– Oczywiście, ale każdy chce grać i nie ma się co temu dziwić.
Przed rokiem myślałeś, że tak się potoczy twoja kariera i pojedziesz na igrzyska olimpijskie?
– Nie, przed rokiem w ogóle nie myślałem w tych kategoriach. Generalnie jestem typem zawodnika, który stara się myśleć o każdym kolejnym spotkaniu i nie wybiegać za daleko w przyszłość. Oczywiście poza kwalifikacjami do igrzysk olimpijskich, bo wtedy widziałem cel.
jedyny z braci
Twoi bracia też grali w siatkówkę, ale ty jako jedyny wystąpisz na igrzyskach olimpijskich. Twoja rodzina jest dumna?
– Wszyscy bardzo się cieszą, łącznie ze mną. Bardzo szkoda, że Ferdinandowi w 2016 roku nie udało się przejść kwalifikacji i wystąpić w Rio de Janeiro. Tuż przed igrzyskami olimpijskimi został też odesłany do domu, bo przegrał rywalizację z Markusem Steuerwaldem. Jestem bardzo dumny, że zyskałem uznanie w oczach trenera. Myślę, że moi bracia i cała rodzina też są bardzo dumni ze mnie.
Ferdinand grał w Polsce w PGE Skrze Bełchatów. Nie chciałeś iść jego śladem?
– Często myślałem o wyjeździe za granicę, ale na ten moment wciąż jestem związany kontraktem w Berlinie. Nie wykluczam jednak wyjazdu w niedalekiej przyszłości.
Myślałeś o jakimś konkretnym kierunku?
– Jako dzieciak marzyłem o grze we Włoszech. Może też dlatego, bo bardzo często jeździliśmy tam na wakacje, ale PlusLiga też jest bardzo mocna, dlatego też myślę o Polsce. Zobaczymy, co przyniesie przyszłość.
źródło: inf. własna