Steam Hemarpol Norwid Częstochowa to rewelacja trwającego sezonu PlusLigi. Ekipa spod Jasnej Góry jest w pierwszej ósemce tabeli, a w 20. kolejce 1:3 uległa Jastrzębskiemu Węglowi. Tanio jednak skóry nie sprzedała. Boisko musiał jednak opuścić Łukasz Żygadło. – Ja musiałem zejść z boiska, bo przy pomocy w bloku złapał mnie po prostu skurcz w mięśniach międzyżebrowych i ciężko było zagrać. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku – powiedział rozgrywający u dyrektor sportowy klubu z Częstochowy.
NORWID CZĘSTOCHOWA BYŁ BLISKO TIE-BREAKA
Z Jastrzębia-Zdroju siatkarze z Częstochowy wyjechali bez punktów. Niewiele jednak brakowało, żeby doprowadzili do tie-breaka z mistrzem Polski. – Nie najlepiej zaprezentowaliśmy się w zagrywce. Nie tylko ona decydowała o naszej porażce, ale gdybyśmy w tym elemencie pokazali coś więcej, to mogliśmy mieć też trochę więcej do powiedzenia w spotkaniu – przyznał Łukasz Żygadło.
Jego zespół po raz kolejny pokazał, że nie bez powodu nazywany jest rewelacją PlusLigi. – Jesteśmy w domu mistrza Polski, więc atmosfera jest gorąca, zawodnicy zmotywowani. Trener Mendez zaryzykował, wpuścił już na boisko Benjamina Toniuttego, który odmienił grę Jastrzębskiego Węgla. Mecz w Jastrzębiu-Zdroju pokazał, w jakim miejscu jesteśmy. A jesteśmy blisko. Tutaj przegraliśmy, ale na własnym terenie triumfowaliśmy 3:2. Pozytywnie patrzę w przyszłość. Mam tylko nadzieję, że nasz środkowy, Daniel Popiela, będzie zdolny do gry w kolejnym spotkaniu – ocenił rozgrywający i dyrektor sportowy ekipy z Częstochowy.
DWA URAZY W JEDNYM MECZU
Norwid Częstochowa miał trochę kłopotów w starciu z Jastrzębskim Węglem. Najpierw boisko musiał opuścić sam Żygadło, a potem urazu stawu skokowego nabawił się środkowy, Daniel Popiela. – Tomek Kowalski wykonuje naprawdę kawał dobrej roboty. Ja musiałem zejść z boiska, bo przy pomocy w bloku złapał mnie po prostu skurcz w mięśniach miedzyżebrowych i ciężko było zagrać. Mam nadzieję, że wszystko będzie w porządku – zdradził rozgrywający.
KOLEJNE WYZWANIA
Częstochowianie w starciu z Jastrzębskim Węglem nie zdobyli punktów do tabeli. Mają czego żałować, co było widać po członkach drużyny. W czwartej partii Norwid miał kilka oczek przewagi, ale nie dowiózł jej do końca. – Dobrze zaczęliśmy, ale później zdarzył nam się jeden, drugi mały błąd. Taki zespół jak Jastrzębski Węgiel tego nie wybacza. Wykorzystuje słabsze momenty, dekoncentrację – wyjaśnił doświadczony zawodnik i dodał: – Ten zespół pokazuje, że gramy drużynowo. Na twarzach zawodników widzę niedosyt. I to jest pozytywne, bo przegraliśmy przecież z mistrzem Polski. Liczę, że to pozytywnie nastawi team na kolejne spotkania – podsumował Łukasz Zygadło. Kolejnym wyzwaniem jego drużyny będzie wicemistrz Polski – Aluron CMC Warta Zawiercie.
źródło: inf. własna