Emocji nie zabrakło w 3. kolejce PlusLigi. Ta runda rozpoczęła się od emocjonującego starcia w Warszawie, gdzie stołeczni 3:2 pokonali mistrzów Polski z Jastrzębia-Zdroju, a zakończyła trzysetowym, ale także emocjonującym spotkaniem w Suwałkach. Tam z pierwszego triumfu w tym sezonie mogli cieszyć się gracze Indykpolu AZS Olsztyn. Komplet zwycięstw na swoim koncie mają już tyko 4 zespoły, a ZAKSA Kędzierzyn-Koźle do tej pory nie straciła ani jednego seta. Nadal bez zdobyczy punktowej pozostają siatkarze z Radomia, Lublina oraz Lubina.
3. rundę PlusLigi rozpoczął hit. Projekt Warszawa podejmował Jastrzębski Węgiel i chociaż stołeczni niezbyt dobrze rozpoczęli spotkanie, to od drugiego seta pojedynek się wyrównał. Najbardziej zacięte były dwie ostatnie partie, w których dopiero po grze na przewagi triumfowali warszawianie i to oni pozostają niepokonanym zespołem. Solidnie zagrali skrzydłowi Projektu Warszawa, liderem z 24 punktami klasycznie był Bartosz Kwolek. Po stronie jastrzębian wyróżniał się Stephen Boyer, zdobywca 30 oczek. – W tym meczu zaważyła zagrywka. Kiedy jastrzębianie dobrze serwowali, nam było ciężko skończyć akcję. Na szczęście w innych elementach nadrabialiśmy i cieszymy się, że przed tak liczną publicznością w Warszawie udało nam się wygrać z aktualnym mistrzem Polski. To na pewno podbuduje drużynę. To jest piękno siatkówki i sportu, że nie grają tylko nazwiska, ale cała drużyna – ocenił libero stołecznych Damian Wojtaszek.
Emocji nie brakowało również w Zawierciu, gdzie faworyzowani gospodarze podejmowali GKS Katowice. Już w pierwszym secie przyjezdni udowodnili, że nie bez powodu mieli na swoim koncie dwa zwycięstwa. Potem jednak trener Igor Kolaković wprowadził do gry zmienników, którzy byli w stanie przechylić szalę zwycięstwa na korzyść miejscowych i zainkasować komplet oczek. Jednym ze zmienników był Piotr Orczyk, który został wybrany MVP spotkania. – Szerokość składu będzie naszym dużym atutem. To już nie pierwszy mecz, w którym pokazaliśmy, że ta głębia składu nam się przydaje. Pokazaliśmy to w pierwszym meczu z suwałczanami, z gdańszczanami, a także w spotkaniu z GKS-em trener dokonał kilku zmian, które przyniosły efekt, dzięki czemu wygrywamy kolejny mecz za trzy punkty – tłumaczył Orczyk. Jego zespół jako jeden z dwóch w tym sezonie nie stracił jeszcze ani jednego punktu i jest wiceliderem tabeli.
Większej historii nie miał mecz ZAKSY Kędzierzyn-Koźle z LUK Lublin. Kędzierzynianie małe kłopoty mieli jedynie w premierowej odsłonie, ale potem całkowicie zdominowali już wydarzenia na parkiecie, zasłużenie wygrywając bez straty seta. Najwięcej punktów dla wicemistrzów Polski zdobył środkowy Norbert Huber, który wywalczył 13 oczek i został wyróżniony statuetką MVP. W szeregach beniaminka ponownie zabrakło jednego skrzydła. Przyjmujący mieli spory problem z ofensywą. – Musimy być gotowi w każdym momencie, jeśli mocny przeciwnik będzie miał chwilę słabości, to my musimy to wykorzystać. W pierwszym secie rywale odjechali nam na pięć, sześć punktów, ale zniwelowaliśmy te straty. Tak było jednak tylko w jednej partii, natomiast my musimy mieć takich momentów dobrej gry coraz więcej, żeby nawiązać walkę z kimkolwiek w tej lidze – mówi trener lublinian, Dariusz Daszkiewicz.
Pierwszy punkt do ligowej tabeli w tym sezonie zdobyli siatkarze Stali Nysa, którzy co prawda fatalnie rozpoczęli mecz z PGE Skrą Bełchatów, ale potem wzmocnili swój atak, ustabilizowali przyjęcie i o wyniku spotkania decydował tie-break. W nim podopieczni Krzysztofa Stelmacha odrobili starty, ale po długiej walce na przewagi triumfowali gospodarze. W spotkaniu nie brakowało emocji, ani kwestionowania sędziowskich decyzji, ostatecznie jednak gracze Slobodana Kovaca wygrali cały mecz. W ich szeregach wyróżniał się Mateusz Bieniek, który miał 17 oczek na swoim koncie, z których 4 zdobył bezpośrednio z pola zagrywki. Bełchatowianie jako jedna z czterech drużyn nie przegrali jeszcze meczu w tym sezonie PlusLigi i plasują się tuż za podium tabeli.
O straconych szansach mogą mówić siatkarze z Radomia, którzy w dwóch pierwszych setach spotkania w Rzeszowie pokazali ducha walki. Ostatecznie jednak podopieczni Jakuba Bednaruka przegrali różnicą dwóch oczek, a w trzeciej odsłonie całkowicie uszło z nich powietrze. W ofensywie robił co mógł Rafał Faryna, ale jego 18 oczek i 65% skuteczności nie pomogło w wygraniu chociażby seta i Cerrad Enea Czarni Radom nadal pozostają bez chociażby jednej wygranej partii w tym sezonie i zamykają zestawienie PlusLigi. Po drugiej stronie siatki w polu zagrywki solidnie spisał się Nicolas Szerszeń, a liderem z 22 oczkami był Klemen Cebulj, który odebrał statuetkę MVP. – Mamy teraz trochę problemów zdrowotnych w drużynie i musieliśmy sobie radzić bez kilku graczy. Poza tym kilku naszych zawodników ma za sobą intensywną końcówkę sezonu reprezentacyjnego; dołączyli do nas niemal w ostatniej chwili i nie jest to dla nas łatwa sytuacja. Musimy dobrze tym wszystkim zarządzać i tym większe gratulacje należą się naszemu zespołowi za to zwycięstwo – tłumaczył na łamach plusliga.pl trener rzeszowian Alberto Giuliani.
Bez punktów w ligowej tabeli pozostaje nadal Cuprum Lubin. Podopieczni Pawła Ruska przegrali 0:3 swoje wyjazdowe spotkanie z Treflem Gdańsk. Goście mogą żałować premierowej odsłony, którą przegrali 23:25. W dwóch kolejnych partiach to gospodarze dyktowali warunki gry i mogli cieszyć się z pierwszego zwycięstwa w tym sezonie. Liderem ekipy prowadzonej przez Michała Winiarskiego był Bartłomiej Lipiński. Przyjmujący zapisał na swoim kocie 17 oczek, nie skończył tylko jednego ataku i zanotował imponującą skuteczność w tym elemencie – 93% . – Myślę, że na początku było widać, że byliśmy nerwowi, ale po pierwszym secie wszystko funkcjonowało dużo lepiej, byliśmy stabilni, spokojni i mamy na swoim koncie zasłużoną wygraną – mówił rozgrywający Trefla – Lukas Kampa, który został wybrany MVP meczu.
Tę kolejkę PlusLigi zakończył bardzo ciekawy, choć jedynie trzysetowy pojedynek w Suwałkach. Aż dwa sety kończyły się po walce na przewagi, a za każdym razem minimalnie lepsi okazywali się siatkarze Indykpolu AZS-u Olsztyn. Dla nich było to pierwsze zwycięstwo w tym sezonie. Bardzo dobrze zaprezentował się Torey DeFalco, który miał na swoim koncie 20 oczek i skończył 73% swoich akcji w ofensywie. 17 punktów dodał Karol Butryn. Po stronie Ślepska standardowo dobrze zagrał Bartłomiej Bołądź, ale momentami brakowało mu wsparcia z drugiego skrzydła. – Do zwycięstwa zabrakło wielu podstawowych rzeczy. Różnica była bardzo duża w dokładności wystaw i skuteczności w ataku między nami, a rywalami. Na pewno olsztynianie zagrali bardzo płynnie, a nasza gra była bardzo szarpana. Mieliśmy przewagę, później ją traciliśmy, odzyskiwaliśmy dzięki zagrywce, ale końcówki rozwiązywaliśmy bardzo źle. Nasza skuteczność po 20. punkcie była zupełnie inna niż przed nim. Zabrakło nam chłodnej głowy w końcówkach – ocenił Andrzej Kowal, trener Ślepska Suwałki.
Zobacz również:
Wyniki i tabela PlusLigi
źródło: inf. własna