– Na tym etapie nie stać nas było na więcej. Bardzo bym się zdziwiła, gdyby dziewczyny przeszły ten ćwierćfinał, bo jednak ta kadra zawodnicza we Włoszech jest zdecydowanie lepsza – mówiła w rozmowie ze Strefą Siatkówki Milena Sadurek. Była reprezentantka Polski oceniła rundę zasadniczą TAURON Ligi i Ligę Mistrzyń oraz odniosła się do sytuacji Grupy Azoty Chemika Police.
Sezon zasadniczy TAURON Ligi dobiegł końca. Czy coś panią zaskoczyło?
Milena Sadurek: – Chyba tak wysoka pozycja BKS, który gra naprawdę dobry sezon. Dziewczyny zdobyły już Puchar Polski, choć nie były stawiane w roli faworytów, i pokazały dużą klasę. Widać, że zespół został bardzo dobrze ułożony i czuje się ze sobą świetnie. Idealnie to wszystko „zażarło”.
Dysproporcja w ćwierćfinale
Czy w ćwierćfinale, w którym BKS zmierzy się z UNI Opole jest pani zdaniem duża dysproporcja?
– Widzieliśmy, jak prezentował się zespół z Bielska-Białej, a jak z Opola na przekroju całego sezonu – świetnie spisujące się bielszczanki, które zajęły drugie miejsce w tabeli, i opolanki, które ostatecznie wylądowały na siódmej pozycji. W tej rywalizacji to BKS jest zdecydowanym faworytem. Dziewczyny pokazały dużą pokorę. Wiadomo, że gra w play-off jest skrócona i też wszystko zależy od dyspozycji dnia, ale opolankom będzie bardzo trudno pokonać rywalki w aktualnej formie.
A ktoś jest czarnym koniem w play-off?
– Grot Budowlani Łódź w meczu z ŁKS nie był faworytem, ale szala zwycięstwa przechyliła się na ich korzyść. W ekipie ŁKS nie zagrała ich największa gwiazda – Valentina Diouf. Zobaczymy, czy wróci, bo bez niej w składzie Grot ma dużą szansę, żeby wyeliminować ŁKS i znaleźć się w półfinale.
Aktualnie nie stać nas na więcej
ŁKS odpadł w Lidze Mistrzyń w ćwierćfinale. Czy stać nas na więcej?
– Na razie nie stać nas na więcej. Łodzianki przegrały z zespołem z Mediolanu, który jest w finale Ligi Mistrzyń. To klub z zupełnie innym budżetem, innymi celami. Na tym etapie nie stać nas było na półfinał. Bardzo bym się zdziwiła, gdyby dziewczyny przeszły ten ćwierćfinał, bo jednak ta kadra zawodnicza we Włoszech jest zdecydowanie lepsza.
W tegorocznych rozgrywkach tureckie zespoły uległy włoskim. Czy to znaczy, że aktualnie lepsze są drużyny ligi włoskiej?
– Myślałam, że może jednak jedna drużyna z Turcji zagra w finale. Wiadomo, że to są zespoły z nieograniczonymi budżetami. Trenerzy mają więc komfort budowania zespołu. Przy tak wyrównanych zespołach często jednak decyduje dyspozycja dnia. Siłę ligi trudno jest więc zmierzyć.
Forma polek poza polską
Czy jest pani zadowolona z formy Polek grających poza granicami kraju?
– Lepiej zapytać się o to trenera Lavariniego, bo to on będzie odpowiedzialny za tworzenie zespołu. Aśka (Joanna Wołosz – przyp. red.) jest w finale Ligi Mistrzyń, wygrała Puchar Włoch, więc ma dobry sezon. Dużo też grała w Fenerbahce Magdalena Stysiak. W klubie pojawiła się teraz Melissa Vargas i przez to Magda w nieco mniejszym wymiarze pojawia się na boisku, ale i tak bardzo dużo czasu spędziła na boisku. To wyjdzie na plus. Na pewno obawiamy się o formę Martyny Czyrniańskiej, która ciągle zmaga się z kontuzjami. W ogóle nie grała w tym sezonie. Na skrzydłach może mieć więc problem trener reprezentacji. Górecka dopiero wróciła po kontuzji. Będzie trudno.
Niestety w ostatnim czasie pojawiły się bardzo przykre wiadomości odnośnie do Chemika Police. Brak tego zespołu byłby dużą stratą dla polskiej siatkówki?
– Azoty mierzą się teraz z bardzo dużym problemem finansowym. Zespół, który przez wiele lat był w czołówce naszej TAURON Ligi, może nie dokończyć sezonu. Będzie to ogromna strata dla polskiej siatkówki. Miejmy nadzieję, że ktoś pomoże im w tej trudnej sytuacji lub wprowadzi kolejne drużyny w innych regionach Polski.
źródło: inf. własna