Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Publicystyka > Cykle > Skazani na sukces: Maksymilian Granieczny

Skazani na sukces: Maksymilian Granieczny

fot. Klaudia Piwowarczyk

Kilka lat temu na łamach naszego serwisu w cyklu „Skazani na sukces” rozmawialiśmy z młodymi, utalentowanymi zawodniczkami i zawodnikami. Nastał czas na reaktywację naszego cyklu. Pierwszym bohaterem po powrocie cyklu jest libero KGHM Cuprum Lubin, Maksymilian Granieczny.

 

początki

Z tego, co przeczytałam siatkówka wcale nie była twoim pierwszym wyborem, jeżeli chodzi o dyscyplinę sportową. Kiedy jednak poczułeś, że siatkówka to jest to, z czym chcesz wiązać swoją przyszłość? Kto najbardziej zaszczepił w tobie miłość do siatkówki?

Maksymilian Granieczny:Tak, siatkówka wcale nie była moim pierwszym wyborem. W wieku pięciu lat zacząłem trenować gimnastykę sportową, ale po paru latach wiedziałem, że nie będę chciał związać z nią swojej przyszłości. Siatkówka towarzyszyła mi już od najmłodszych lat. Moi rodzice raz w tygodniu zabierali mnie do sali gimnastycznej, gdzie ze znajomymi zbierali się i amatorsko grali w siatkówkę, a ja się przyglądałem. Oprócz tego mój starszy brat trenował tę dyscyplinę. Ja jeździłem na jego turnieje i kibicowałem mu. Później nie chciałem już tylko kibicować, tylko tak jak on być na boisku i grać. W wieku 9 lat zacząłem trenować i od razu poczułem, że chcę aby siatkówka towarzyszyła mi jeszcze długo w przyszłości. Tak więc, miłość do siatkówki zaszczepili we mnie rodzice i brat.

 

Wcześniej uprawiałeś gimnastykę sportową pod okiem trenera Blanika. Na ile treningi gimnastyczne pomogły tobie przygotować ciało do stricte zajęć siatkarskich?

Gimnastykę sportową trenowałem pod okiem jednego z najlepszych trenerów w Polsce. Dzięki temu moje ciało było bardzo dobrze przygotowane do jakichkolwiek nowych aktywności. Dużo łatwiej było mi uczyć się grać w siatkówkę.

 

Akademia

Swoje siatkarskie umiejętności szlifowałeś w Akademii Jastrzębskiego Węgla. Na ile fakt, że miałeś dość blisko do domu pomógł ci poradzić sobie z emocjami związanymi z rozłąką z bliskimi i życiem w akademiku?

Fakt, że nie miałem daleko do domu i co weekend mogłem do niego wracać na pewno dużo ułatwiał. Najtrudniejszy był pierwszy rok, gdy jeszcze miałem 12 lat i musiałem się do tego wszystkiego przyzwyczaić, później stało się to już normalne.

 

Jak wspominasz czas spędzony w Akademii i co najbardziej z niego najbardziej zapamiętałeś?

Czas spędzony w Akademii będę świetnie wspominał, spędziłem tam 1/3 swojego życia. Poznałem wielu świetnych ludzi, nawiązałem wiele przyjaźni, ale przede wszystkim mogłem szlifować swoje umiejętności w jednym z najlepszych (jak nie w najlepszym) młodzieżowym ośrodku siatkarskim w Polsce. Ciężko wybrać jedną rzecz, którą najbardziej zapamiętałem ale, na pewno w mojej pamięci zostaną medale mistrzostw Polski, które były zwieńczeniem naszej pracy i dobrych relacji, które budowaliśmy przez lata.

 

czerpać z gwiazd

Dość szybko dostałeś się do pierwszej drużyny Jastrzębskiego Węgla. Trudno było tobie, jako bardzo młodemu zawodnikowi wejść do szatni pełnej znakomitych zawodników jak Jurij Gladyr, Kuba Popiwczak, Ben Toniutti i inni? Jakie emocje towarzyszyły ci na początku?

Bycie w jednej drużynie i trenowanie z takim świetnymi zawodnikami, jacy są w Jastrzębskim Węglu było dla mnie czymś niesamowitym. Bardzo się z tego cieszyłem, a fakt, że we wcześniejszych latach miałem już okazje pojawiać się na treningach pierwszej drużyny, pomógł mi się szybko zaaklimatyzować. Do tego mogłem liczyć na wsparcie ze strony kolegów z drużyny w każdej sytuacji. Myślę, że nie mogłem sobie lepiej wymarzyć pierwszego roku w seniorskiej siatkówce.

 

Czytałam, że bardzo dużo czasu spędzałeś zwłaszcza z Jurijem Gladyrem, byliście nawet w jednym pokoju. Czego nauczyłeś się od doświadczonych kolegów, takich jak właśnie Jurij czy Kuba Popiwczak, który podobnie jak ty wchodził do zespołu jaki bardzo młody zawodnik?

Tak, z Yurim byliśmy w pokoju, dużo rozmawialiśmy i mogłem liczyć na wiele wskazówek z jego strony, podobnie jak ze strony Kuby Popiwczaka. Ilekroć byłem na treningu, to coś było u mnie do poprawy, dzięki czemu na każdy kolejny trening przychodziłem z motywacją i chęcią poprawienia się, bycia lepszym niż poprzedniego dnia. Myślę, że głownie tego nauczyłem się od starszych zawodników. Niezależnie od dnia wszyscy działali na 100% i każdy każdego nawzajem motywował. O niektórych rzeczach nikt nie musiał mi mówić wprost, tylko sam będąc na treningach uczyłem się, jak istotna jest etyka i atmosfera pracy, wymaganie od siebie samego czasem nawet więcej, niż jest to możliwe. Tego, jak ważne jest nie tylko to, co dzieje się na treningu, ale i poza nim (przychodzenie przed treningiem, lub pozostawanie po, wykonywanie dodatkowych powtórzeń, odżywianie, regeneracja itp.). Ten jeden rok naprawdę wiele mi dał i trochę szczerzej „otworzył oczy” na siatkówkę.

 

Poza treningami, meczami i wyjazdami miałeś także na głowie naukę. Trudno było to wszystko pogodzić, zwłaszcza w klasie maturalnej?

Tak, nie było to proste. Na naukę nie miałem za wiele czasu, dużo lekcji mnie omijało. Na szczęście, nigdy nie miałem większych problemów z nauką. W ostatniej klasie liceum głownie sam musiałem się przygotowywać do matury, ale dzięki pomocy szkoły i nauczycieli mogłem sobie z tym wszystkim poradzić i dobrze ją zdać. Akurat termin testów maturalnych nałożył się na czas meczów o mistrzostwo PlusLigi. Jednego wieczoru graliśmy mecz, a następnego ranka miałem maturę. Cieszę się, że to wszystko udało mi się pogodzić. Na szczęście do Kędzierzyna-Koźla nie było daleko.

 

Czy od momentu, kiedy zdecydowałeś się na siatkówkę z racji warunków fizycznych wiązałeś swoją grę z pozycją libero, czy jednak marzyła ci się gra w innej boiskowej roli?

Kiedy zaczynałem swoją przygodę z siatkówką, marzyła mi się pozycja przyjmującego, jednak wzrost szybko mnie zweryfikował. Myślę, że każdy kto zaczynał, bardziej myślał o atakowaniu i zagrywaniu, niż o przyjmowaniu i bronieniu piłek. Już od najmłodszych lat, byłem stawiany na pozycji libero. Na początku jeszcze miałem nadzieję ,że urosnę, ale z wiekiem zrozumiałem, że ta pozycja na której gram, jest dla mnie idealna. Bardzo cieszy mnie to co robię, a granie na pozycji libero sprawia mi wiele radości.

 

zmiany na plus?

W tym sezonie Jastrzębski Węgiel zamieniłeś na Cuprum Lubin i niewątpliwie masz więcej szans do grania. Czy na chwilę obecną możesz już powiedzieć, że to była dobra decyzja?

Jestem bardzo zadowolony z mojej decyzji, cieszę się z szans, które dostaje i staram się je jak najlepiej wykorzystać. Jest mi tu dobrze i mam nadzieję, że będzie tylko lepiej.

 

Zobacz również:
Granieczny zagra w Lubinie

Czy jest jakaś osoba, na której się wzorujesz, o której możesz powiedzieć, że jest dla ciebie idolem?

Wzoruję się na wielu zawodnikach. Uważam, że od każdego mogę się czegoś nauczyć zarówno pod względem typowo sportowym, ale też pozasportowym. Grając w Jastrzębskim Węglu mogłem obserwować Kubę Popiwczaka, starałem się naśladować jego ruchy. Od innych zawodników także mogę uczyć się różnych rzeczy, tutaj w Cuprum Lubin także.

 

Gdybyś miał wymienić trzy cechy charakteru najbardziej opisujące twoją osobę, co by to było?

Ciężko pracujący, ambitny, dążący do celu

 

Jakie jest twoje największe sportowe marzenie?

Jeśli chodzi o te największe marzenie, jest to medal igrzysk olimpijskich, najlepiej oczywiście złoty. Są też inne mniejsze marzenia, ale złoto olimpijskie to coś najcenniejszego.

źródło: inf. własna

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, Cykle, PlusLiga, Wywiady

Tagi przypisane do artykułu:
, , , ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-12-05

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved