– Nie oddaliśmy meczu jak frajerzy, bo się przestraszyliśmy wielkiej ZAKSY, tylko wzięliśmy to, po co tutaj przyjechaliśmy – mówił po wygranym pierwszym meczu finałowym libero Jastrzębskiego Węgla Jakub Popiwczak. – Zrobiliśmy dopiero pierwszy krok, jeszcze nic nie wygraliśmy. Zrobiliśmy sobie bufor bezpieczeństwa tego jednego meczu – przyznał Łukasz Wiśniewski. – Po raz pierwszy w życiu wygrałem w Kędzierzynie – dodał.
Jastrzębski Węgiel w pierwszym meczu finałowym PlusLigi pokonał ZAKSĘ Kędzierzyn-Koźle na jej terenie 3:1. – Szczypać nas po tym meczu nie trzeba, bo przez cały sezon mówiliśmy w wywiadach, że jesteśmy mocni i potrafi grać w siatkówkę. Jeśli będziemy wykorzystywać swoje szansę, a tych ZAKSA w tym meczu dała nam sporo, to będzie wygrywać – mówił po tym spotkaniu Jakub Popiwczak.
– Pokazaliśmy, że potrafimy zagrać naprawdę kapitalne zawody. Może przeciwnik był dzisiaj w troszkę gorszej formie niż zazwyczaj, niż nas do tego przyzwyczaił, ale ja się cieszę, że z tego skorzystaliśmy. Nie oddaliśmy meczu jak frajerzy, bo się przestraszyliśmy wielkiej ZAKSY, tylko wzięliśmy to, po co tutaj przyjechaliśmy – dodał libero Jastrzębskiego Węgla.
– Wygraliśmy pierwszy mecz, ale tak naprawdę wszystko przed nami, bo jeszcze co najmniej jeden trzeba wygrać. ZAKSA w tym sezonie nie zwykła przegrywać, więc na pewno będą bardzo podrażnieni, przyjadą do Jastrzębia i zrobią wszystko, żeby nas pokonać. To my jednak będziemy w domu, to my jesteśmy na prowadzeniu, zapominamy o tym spotkaniu i wyjdziemy, by zagrać kolejne dobre zawody, a wtedy to mistrzostwo może naprawdę zostać w Jastrzębiu – zapowiada Popiwczak.
– Wykonaliśmy dziś ogromną pracę, szczególnie po tym pierwszym secie, bardzo dla nas nieudanym. Po raz kolejny w tym sezonie zadziałały pozytywne zmiany trenera, pokazaliśmy głębię składu, która procentuje. Zrobiliśmy dopiero pierwszy krok, jeszcze nic nie wygraliśmy. Zrobiliśmy sobie bufor bezpieczeństwa tego jednego meczu – zauważył Łukasz Wiśniewski.
– Doskonale wiemy, że chłopaki z Kędzierzyna przyjadą do nas na drugie spotkanie i pokażą 150 procent swoich możliwości na boisku i szykujemy się na jeszcze cięższe spotkanie. Jesteśmy jednak bardzo zadowoleni, ja osobiście po raz pierwszy w życiu wygrałem w Kędzierzynie – przyznał środkowy jastrzębian. – Na taki zespół jak ZAKSA trzeba narzucać presję, bo jeśli mają piłkę przyjętą w trzech metrach, to Ben Toniutti robi swoją grę i ich gra się nakręca. W pierwszym secie nasze przyjęcie troszkę kulało. Te zagrywki nie były jakieś super mocne, a my nie potrafiliśmy dostarczyć piłki do siatki. Potem to się zdecydowanie poprawiło i było widać efekty w grze – dodał Wiśniewski.
źródło: opr. własne, PLS TV