– Koronawirus potraktował nas dosyć łagodnie i możemy wrócić do codzienności dosyć szybko. Największymi trudnościami będzie rozgrywanie meczów jeden po drugim, ponieważ w grudniu rozegramy ich aż siedem, a przerwa świąteczna w tym roku będzie dla nas najkrótsza jaką pamiętam – powiedział Łukasz Sternik, rozgrywający Mickiewicza Kluczbork.
– Mecz z AGH należał do bardzo wymagających. Siatkarze z Krakowa bardzo dobrze zagrywali. Sprawiło nam to dużo problemów od początku i wiedzieliśmy, że musimy przeczekać aż się wystrzelają. Pod koniec drugiego seta zachowaliśmy więcej zimnej krwi. Późniejsze dwa sety toczyły się już pod nasze dyktando. Tak naprawdę jeśli przegralibyśmy drugą partię, to pewnie mecz potoczyłby się inaczej. Na całe szczęście wyszło po naszej myśli – dodał Sternik.
Byliście po serii zwycięstw, łapaliście odpowiedni rytm, więc chyba przymusowa przerwa przytrafiła wam się w najmniej oczekiwanym momencie? Frustracja mieszała się ze sportową złością, czy jednak podeszliście do tego spokojnie, bo wiedzieliście, że prędzej czy później, ale korona wirus i tak was dopadnie?
Łukasz Sternik: – Zaczęliśmy grać coraz lepiej. Kolejne zwycięstwa dodawały nam skrzydeł, ale niestety ta przerwa troszkę pokrzyżowała nam plany. Mieliśmy grać z BBTS-em, później chcieliśmy przełożyć mecz z Olimpią z końca roku, ale niestety się nie udało. Frustracja to może za duże słowo, ale nikt nie był zadowolony z tej sytuacji. Zdawaliśmy sobie sprawę, że każdego to czeka, tylko niestety dla nas ta przerwa pojawiła się w najmniej oczekiwanym momencie.
Jak obecnie wygląda sytuacja w drużynie? Zakażeni zawodnicy powoli wracają do zdrowia?
– Jeśli chodzi o sytuację w drużynie, na całe szczęście wszyscy przechodzą wirusa bezobjawowo lub z niewielkimi skutkami. Od poniedziałku część z nas wróciła już do treningów, a do końca tygodnia ma wrócić reszta drużyny.
Zdrowi zawodnicy starali się w domu podtrzymać formę? Przeprowadzane były jakieś treningi i ćwiczenia, czy spokojnie czekaliście na możliwość powrotu do hali i na siłownię?
– Jeśli chodzi o utrzymanie formy, to każdy na swój sposób starał się pracować w domu. Dostaliśmy wiele różnorodnych ćwiczeń, które można bezproblemowo wykonywać w domu. Oczywiście, nie są one tak efektywne jak ćwiczenia w hali i siłowni, ale lepsze coś niż nic (uśmiech).
A jak taka przerwa może wpłynąć na waszą dyspozycję? Wcześniej już pojawiały się głosy siatkarzy, którzy przeszli koronawirusa, że nie było im łatwo wrócić do dobrej formy. Spodziewasz się jakiś trudności w tym zakresie?
– Mam nadzieję, że nasza dyspozycja nie zmieni się bardzo. Jak już wspomniałem, koronawirus potraktował nas dosyć łagodnie i możemy wrócić do codzienności dosyć szybko. Największymi trudnościami będzie rozgrywanie meczów jeden po drugim, ponieważ w grudniu rozegramy ich aż siedem, a przerwa świąteczna w tym roku będzie dla nas najkrótsza jaką pamiętam.
Po siedmiu rozegranych meczach macie na koncie dwanaście punktów. Jesteście zadowoleni z takiego bilansu, czy może szczególnie szkoda któryś zgubionych punktów?
– Nikt nie może być zadowolony z naszych początkowych meczów. Mieliśmy lekki falstart, a te początkowe porażki nie powinny się nam przydarzyć. Najbardziej szkoda straconych punktów z Norwidem, czyli drużyną, w której kiedyś grałem. Do tego jest w niej mój trener z Wrocławia i wielu kolegów, z którymi chciałem wygrać. Na całe szczęście wróciliśmy na dobre tory i obyśmy te serię zwycięstw utrzymali jak najdłużej.
źródło: inf. własna