Strona główna » Tego się nie nikt nie spodziewał. BOGDANKA LUK Lublin zamknęła usta niedowiarkom 

Tego się nie nikt nie spodziewał. BOGDANKA LUK Lublin zamknęła usta niedowiarkom 

inf. własna

fot. PressFocus

BOGDANKA LUK Lublin została nowym mistrzem Polski. Przed startem sezonu nikt na nich nie stawiał, ale oni byli w stanie sprawić niespodziankę dekady PlusLigi. – Nikt na nas nie stawiał, nikt. Nie słyszałem ani jednego głosu, że BOGDANKA LUK Lublin zostanie mistrzem Polski. Tym bardziej dlatego jestem dumny, bo czasem dużą satysfakcję daje zamykanie ust niedowiarkom, nawet jeśli zabrzmi to mało elegancko – powiedział Marcin Komenda, rozgrywający lublinian. 

Niespodzianka 

W przedsezonowych typowaniach trudno szukać BOGDANKI LUK Lublin jako faworyta do medalu. Ci sprawili jednak sporą niespodziankę, najpierw w półfinale pokonując Jastrzębski Węgiel, a w walce o złoto Aluron CMC Wartę Zawiercie. – Na pewno nikt spoza klubu się tego nie spodziewał. Jak słyszałem opinie dziennikarzy czy specjalistów, to raczej stawiali na nasz awans do półfinału, ale musiało się na to dużo rzeczy złożyć. Awansowaliśmy czwórki, potem zaczęliśmy półfinał, a teraz jesteśmy złotymi medalistami Mistrzostw Polski, więc ogromny sukces. Czy my wierzyliśmy? Wydaje mi się, że przed sezonem czuliśmy, że możemy zrobić niespodziankę w tym roku. Nie wiem, czy aż tak dużą, jak zrobiliśmy. Na pewno była w naszej drużynie wiara w to, że medal jest w naszym zasięgu  – wspominał Marcin Komenda

Ma on pełne prawo do bycia dumnym z tego, co osiągnął on i cała drużyna. – Myślę, że zrobiliśmy coś wspaniałego. Nikt na nas nie stawiał, nikt. Nie słyszałem ani jednego głosu, że BOGDANKA LUK Lublin zostanie mistrzem Polski. Tym bardziej dlatego jestem dumny, bo czasem dużą satysfakcję daje zamykanie ust niedowiarkom, nawet jeśli zabrzmi to mało elegancko – podkreślił kapitan lubelskiej ekipy. 

LUK Lublin rósł wraz z sezonem 

Pierwszym dużym sukcesem klubu z Lublina był triumf w Pucharze Challange. – Puchar Challenge pokazał nam, że jesteśmy bardzo mocną drużyną i zwycięstwo z Lube, które ostatecznie zdobyło wicemistrzostwo Włoch, pokazuje, że już wtedy mieliśmy wysoką formę i pokazaliśmy, że jesteśmy czołowym zespołem w Europie. Potwierdziliśmy to teraz, bo myślę, że zdobywca mistrzostwa Polski na pewno jest czołowym zespołem w Europie – wspominał rozgrywający. 

Okazało się, że to jedynie przystanek na drodze w historycznym sezonie LUK-u Lublin. Co prawda lublinianie nie zachwycili w Pucharze Polskie, ale w półfinałach z Jastrzębskim Węglem już tak. – Półfinał był przełomowy. Wygrywając półfinału masz już medal i trochę spokojniejszą głowę. Przegrywając półfinał masz z tyłu głowy, że musisz walczyć, bo możesz skończyć z burakiem – powiedział Komenda. 

Forma przyszła na play-off

Nie ma co ukrywać, że swoją najlepszą siatkówkę podopieczni Massimo Bottiego pokazali właśnie w fazie play-off. Byli dokładni, skuteczni, a ich dyspozycja w polu zagrywki imponowała. – Półfinał na pewno dużo nam dał, ale wydaje mi się, że po prostu byliśmy bardzo dobrze dysponowani w fazie play-off. Poza pierwszym meczem z ZAKSĄ, drugim z Jastrzębskim-Węglem i trzecim z Wartą Zawiercie, pozostałe spotkania graliśmy na bardzo wysokim poziomie. Uważam, że trafiliśmy z formą, byliśmy mocni mentalnie – chwalił swoją drużynę rozgrywający. 

Atmosfera najlepsza 

Ogromnych sukcesów LUK-u Lublin nie byłoby jednak bez jednej, ważnej rzeczy. – Myślę, że kolejny rok w rzędu tutaj jest po prostu świetna drużyna. Oczywiście w tym sezonie był budowany wokół Wilfredo Leona, on był zdecydowanie największą gwiazdą – przyznał Komenda i dodał: – Nasz zespół robił swoje, rozwijał się i nawet jak mieliśmy kryzys w trakcie sezonu, to nikt na nikogo nie narzekał. Byłem w takich klubach, gdzie po dwóch, trzech porażkach zawodnicy zaczęli myśleć tylko o sobie, kompletnie nie o drużynie. Tutaj, czy było lepiej, czy gorzej, to zawsze każdy każdego wspierał i wydaje mi się, że w tym była tajemnica sukcesu – zdradził MVP czwartego meczu finału. 

On sam nie ukrywał, że był w drużynach, gdzie próżno było szukać takiego ducha. – Wydaje mi się, że nie byłem w drużynie, w której coś takiego funkcjonowało. W poprzednich dwóch latach też była świetna atmosfera, więc w Lublinie jest coś wspaniałego. Byłem w drużynach, gdzie było bardzo dużo fałszywych osób, którzy myśleli tylko o sobie. Tutaj nie było ani jednej takiej osoby i z tego jestem chyba najbardziej dumny i szczęśliwy, bo wydaje mi się, że siatkówka jest tak bardzo drużynowym sportem, że tylko wiara w każdego z osobna może dać sukces – zakończył Marcin Komenda.

PlusLiga