Jeśli chodzi o siatkarką Ligę Mistrzów, jako polscy kibice żyjemy w dobrobycie. Ostatnie dwie edycje imprezy wygrała bowiem Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Od lat mówi się jednak, że o ile nie wygra się tej imprezy, to niekoniecznie się ona opłaca. Jak jest naprawdę?
Impulsem do dyskusji jest artykuł zamieszczony na stronie plusliga.pl, w którym podane są konkretne kwoty, które otrzymują kluby za poszczególne etapy siatkarskiej Ligi Mistrzów. Jasno wynika z niego między innymi to, że nie ma co porównywać ewentualnego zarobku w tych rozgrywkach do kwot, które dostają piłkarze za podobne tytuły. Zwycięzca piłkarskiego LM może liczyć na dodatkowo 3,8 mln funtów za triumf oraz 3 mln funtów za grę w Superpucharze UEFA, do którego dostanie się jako triumfator Ligi Mistrzów. Przy tym zestawieniu siatkówka wypada dość blado. Za wygranie całych rozgrywek triumfatorzy dostaną od CEV 500 tysięcy euro, finaliści o połowę mniej, a zdobywcy trzeciego miejsca 125 tysięcy euro.
W tym miejscu warto zaznaczyć, że mówimy jedynie o pozytywnych aspektach uczestnictwa. Negatywnym jest z pewnością koszt, który ponosi każda drużyna, jeśli chce uczestniczyć w Lidze Mistrzów. Organizacja meczów w tych rozgrywkach to koszt oscylujący w granicach 100 tysięcy zł za każde spotkanie, a wyjazd to konieczność wydania około 80 tysięcy zł. – Odchylenie od tych liczb może wynosić mniej więcej dwadzieścia procent, ale generalnie tak – o takich kwotach mówimy. Należy pamiętać, że o ile przy meczach PlusLigi część kosztów dzielona jest między gospodarza i gościa, a kolejną ich część bierze na siebie organizator, czyli Polska Liga Siatkówki, to w przypadku europejskich pucharów wszystko – począwszy od przelotów sędziów, ich diet, opłat za sędziowanie, band ledowych i innych rzeczy dziejących się wokół meczu – bierze na siebie klub organizujący spotkanie. To bardzo wysokie koszta, ale mniej więcej w ramach, które pani zacytowała – powiedział TVPSPORT.PL Kryspin Baran, prezes Aluron CMC Warta Zawiercie, który w sezonie 2022/2023 debiutował w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Nie awansował do ćwierćfinału.
Już ustaliliśmy, że kwoty, które zespoły otrzymują za zwycięstwa, przegrane i ewentualny triumf w Lidze Mistrzów nie są imponujące w skali globalnej. Od strony organizacyjnej do tego trzeba wydać sporo pieniędzy, by gościć u siebie europejskie puchary. To jednak nie koniec finansowych wyzwań dla uczestników LM. Muszą oni bowiem uiścić opłatę za uczestnictwo, czyli participation fee, które w kontekście możliwych kwot do wygrania, jest znaczącym „ciężarem” dla klubu.
Jak podała plusliga.pl, zgodnie z taryfikatorem CEV są to kwoty 25 tysięcy euro za uczestnictwo w fazie grupowej, w rundzie play off i ćwierćfinale po 5 tysięcy euro. W półfinale to 10 tysięcy euro, a w finale kwota ta rośnie dwukrotnie. – 25 tysięcy euro to opłata wstępna. Później za każdy etap są kolejne koszta. Już „cena” wstępna jest bardzo poważna i obciążająca dla klubów. Później można tylko walczyć o to, by ponosić jak najmniejsze koszty organizacyjne i wygenerować jak najwięcej z dnia meczowego. Jednocześnie prosi się sponsorów o docenienie faktu, że rozgrywki międzynarodowe dają nowy przekaz marketingowy. Nie zmienia to faktu, że na starcie zaczynamy rozgrywki od sporej straty – dodał Kryspin Baran.
Prestiż rozgrywek to jednak cenna karta, a poza tym radość kibiców z możliwości ujrzenia swojego ulubionego klubu na europejskich parkietach jest bezcenna. – Byliśmy bardzo głodni uczestnictwa w tej imprezie. Nawet jeśli mielibyśmy do niej dołożyć, to i tak chcieliśmy w niej wystąpić. Nie patrzyliśmy na to z punktu widzenia tego, czy uda nam się to zbilansować finansowo – zakończył prezes Aluron CMC Warta Zawiercie. W trwającej Lidze Mistrzów grają nadal Jastrzębski Węgiel, Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle oraz Developres BELLA DOLINA Rzeszów.
źródło: sport.tvp.pl