– Jak najbardziej uważam, że powinniśmy być zadowoleni z tej piątej lokaty. Moim zdaniem jest to bardzo wysokie miejsce, bo liga jest wyrównana, a w środku tabeli jest bardzo ciasno. Mamy parę punktów straty do kędzierzynian i nie da się ukryć, że też czujemy na plecach oddech innych drużyn – mówił w rozmowie dla Strefy Siatkówki Kamil Droszyński. Rozgrywający Trefla Gdańsk opowiedział o rywalizacji z Czarnymi Radom i zbliżających się spotkaniach z Grupą Azoty ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle.
Trefl Gdańsk po raz kolejny pokonał Cerrad Czarnych Radom, choć łatwo nie było. Czym była spowodowana wasza przegrana w pierwszej partii?
Kamil Droszyński: – Czarni Radom to drużyna, której w tym sezonie nie wiedzie się najlepiej, ale ma swoje silne strony i kilka z nich pokazała właśnie w pierwszej partii ostatniego spotkania. Myślę, że trochę miejscowi nas zaskoczyli, ale bardzo cieszę się, że w kolejnych partiach wróciliśmy na właściwe tory i pomimo wyrównanych końcówek udało nam się przechylić szalę zwycięstwa na naszą stronę.
W pierwszym secie zmieniłeś Lukasa Kampę i zdobyliście kilka punktów z rzędu. Jest to dla ciebie trudne zadanie wchodzić z ławki przy dużej przewadze rywali? Jak ci się współpracuje z Lukasem Kampą?
– Bardzo ciężko grało nam się w pierwszym secie i momencie, w którym przegrywaliśmy dość sporo, trener zdecydował się na zmiany, żeby odwrócić trochę obraz gry i udało nam się finalnie nadgonić parę punktów. Wiadomo, że wchodząc przy dużej przewadze przeciwnika, nie jest to łatwe zadanie, żeby odwrócić losy seta czy meczu, ale nie mieliśmy nic do stracenia i z naszej perspektywy mogło być tylko lepiej. Cieszę się, że pokazaliśmy się na boisku i chociaż w jakimś stopniu zmniejszyliśmy przewagę, jaką mieli nad nami rywale. Jeżeli chodzi o współpracę z Lukasem, to wygląda ona tak, jak powinna wyglądać współpraca mniej doświadczonego zawodnika z doświadczonym, to znaczy: staram się dużo uczyć od Lukasa, podpatrywać, pytać i później wykorzystywać to wszystko na boisku.
Też w ostatniej odsłonie pojawiłeś się na boisku w emocjonującej końcówce i zagrałeś asa. Zagrywka jest tym elementem, nad którym ostatnio więcej pracowałeś? Wiem, że potrafisz grać i z wyskoku, i floatem.
– Staram się na treningach pracować nad wszystkimi elementami, więc nie mogę powiedzieć, że ostatnio jakoś więcej nad tym pracowałem. To prawda, że czwarty set był bardzo długi i wyrównany. W końcówce szukaliśmy jak najlepszych rozwiązań, trener zdecydował się na zmianę, miał dobre przeczucie, a mi udało się, że tak powiem, ustrzelić przyjmującego Czarnych. Jednak to chłopaki na boisku zrobili najważniejszą pracę, czyli skończyli ostatnią piłkę, po której mogliśmy się cieszyć ze zwycięstwa w tym spotkaniu.
Trefl zajmuje obecnie piątą lokatę w tabeli, traci tylko pięć punktów do ZAKSY, ale też czuje na plecach oddech Stali Nysa. Jesteś zadowolony z tego wyniku?
– Jak najbardziej uważam, że powinniśmy być zadowoleni z tej piątej lokaty. Moim zdaniem jest to bardzo wysokie miejsce, bo liga jest wyrównana, a w środku tabeli jest bardzo ciasno. Mamy parę punktów straty do kędzierzynian i nie da się ukryć, że też czujemy na plecach oddech innych drużyn, bo tak, jak powiedziałem, w tabeli jest bardzo ciasno. Myślę, że walka o play-off będzie trwała naprawdę do ostatnich meczów.
Już w czwartek podejmiecie ZAKSĘ, która w minionym tygodniu wzmocniła się nowym transferem – do zespołu dołączył Bartosz Bednorz. Jakie masz nastawienie przed meczem w związku z tym transferem?
– ZAKSA i bez tego transferu była bardzo dobrze grającą i poukładaną drużyną, przeciwko której zawsze trudno się gra. Myślę, że to wzmocnienie to na pewno duży plus dla mistrzów Polski, ale my podchodzimy do tego spotkania tak jak do każdego innego – będziemy starali pokazać się z najlepszej strony i pomimo tego, że to przeciwnicy będą faworytem, będziemy walczyć do ostatniej piłki, ponieważ tak, jak już liga pokazała, każdy może wygrać z każdym. Kędzierzynianie również mieli swoje słabsze momenty i na pewno jeżeli taki znowu się pojawi, to będziemy starali się go wykorzystać.
Zakwalifikowaliście się do ćwierćfinału Pucharu Polski i waszym rywalem będzie również ZAKSA. Mecz PlusLigi będzie jakimś wykładnikiem waszej formy?
– Nie chciałbym wybiegać w przyszłość i myśleć o tym, co będzie w spotkaniu pucharowym przeciwko ZAKSIE, bo teraz koncentrujemy się na czwartkowym meczu. Na pewno będzie to jakiś sprawdzian formy, ale nie jest powiedziane, że wynik najbliższego spotkania przełoży się na wynik w meczu pucharowym. Wiadomo, że mecze w Pucharze Polski rządzą się swoimi prawami, a nastawienie do takich meczów jest trochę inne niż w meczach ligowych, których rozgrywa się znacznie więcej. Wynik w obu spotkaniach jest otwarty, czekamy na te mecze i bardzo się cieszę, bo zawsze walka z teoretycznie lepszymi drużynami, to dla nas szansa na podniesienia swojego poziomu i sprawdzenie umiejętności w starciu z czołówką tabeli.
źródło: inf. własna