– Jeżeli spojrzymy na historię poprzednich spotkań, to wiemy, że mamy problemy w przyjęciu i te liczby nie są zadowalające, takie – jakie byśmy sobie życzyli. W tym spotkaniu było podobnie. Świetna zagrywka rywalek spowodowała, że przyjmowałyśmy na dość słabym procencie – powiedziała Strefie Siatkówki Joanna Pacak, środkowa BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
- Siatkarki z Bielska-Białej mogą mówić o niedosycie.
- W pierwszym meczu półfinałowym TAURON Ligi przegrały z ekipą z Rzeszowa 2:3
NIEDOSYT
Krzysztof Sarna, Strefa Siatkówki: Z pewnością pierwszym słowem, które nasuwa się po przegranej jest słowo “niedosyt”.
Joanna Pacak: – Taka przegrana w tie-breaku naprawdę boli, bo wiemy, że było bardzo blisko i mogłyśmy zamknąć ten mecz w czterech setach. Niestety w piątej partii zostałyśmy zdeklasowane, nie była ona po naszej stronie. To bardzo boli. Zdecydowały detale i niewielka różnica punktowa.
Po raz trzeci już wróciłyście z dalekiej podróży. Najpierw w finale Pucharu Polski z ŁKS-em Łódź, następnie w drugim meczu ćwierćfinału z UNI Opole. W czwartym secie starcia z Rysicami przegrywałyście 5:11, by wygrywać 12:11, a następnie 17:15. Co wydarzyło się w tamtym momencie, że finalnie to rzeszowianki wygrały tę odsłonę?
– Na zagrywkę weszła Ann Kalandadze, która świetnie radziła sobie w tym elemencie. Naprawdę mocno zagrywała, były to potężne zagrywki i miałyśmy problem z przyjęciem. Nawet jeśli udało się przyjąć i zostawić piłkę po swojej stronie, to nadal nie miałyśmy wyprowadzonego kończącego ataku. Utknęłyśmy, to ustawienie nas zabiło. Nie my, a rywalki domknęły seta.
WYRÓWNANA WALKA
Spotkanie w statystykach – zwłaszcza w ataku oraz bloku było bardzo wyrównane. Popełniłyście więcej błędów w polu serwisowym, a także słabiej przyjmowałyście. Co zadecydowało o gorszym przyjęciu – wspomniana zagrywka rywalek czy też dyspozycja dnia?
– Jeżeli spojrzymy na historię poprzednich spotkań, to wiemy, że mamy problemy w przyjęciu i te liczby nie są zadowalające, takie – jakie byśmy sobie życzyli. W tym spotkaniu było podobnie. Świetna zagrywka rywalek spowodowała, że przyjmowałyśmy na dość słabym procencie. To było widoczne, ponieważ trudno było nam wyprowadzić atak ze środka po przyjęciu.
Nie ma się co oszukiwać, że rzeszowianki mają wielką przewagę przed rewanżowym meczem. Jest pani zwolenniczką rywalizacji do dwóch czy trzech wygranych?
– Teraz to my będziemy w tarapatach. To my będziemy musiały więcej i mocniej chcieć. Cieszę się, że te półfinały są do dwóch zwycięstw. Jest to wykańczające fizycznie, jeśli miałybyśmy grać do trzech zwycięstw i nawet kontynuować tę rywalizację w pięciu meczach. Z mojej strony jest to w porządku i myślę, że zamkniemy tę rywalizację w trzech meczach. Taki mamy plan i cel. Z taką też ideą pojedziemy do Rzeszowa.
zmęczenie
Dostrzegłem, że w trzecim secie oddychałyście rękawami. Czy od finałowego turnieju Pucharu Polski ciąży na was swego rodzaju pasmo zmęczenia?
– Na pewno to pasmo zmęczenia fizycznego od Pucharu Polski ciąży. Jednak nie tylko my brałyśmy udział w tym turnieju. Wiele zespołów jest już przemęczonych, wiele drużyn brało też udział w międzynarodowych rozgrywkach. To normalne na tym etapie sezonu. Musimy się temu przeciwstawić i jakoś sobie poradzić. Terminarz jest bezlitosny. Gramy co trzy-cztery dni i nie mamy na to wpływu. Każda ekipa będzie na tym etapie zmęczona.
W meczu z Rysicami pobity został rekord tego sezonu. Na trybunach zasiadło 2170 widzów. Czy od momentu, kiedy reprezentuje pani barwy BKS-u czuła tak podniosłą atmosferę, jak w tym spotkaniu?
– Zdarzały się pojedyncze mecze, w których notowałyśmy tak wysoką frekwencję, ale tym razem kibice bardzo aktywnie uczestniczyli w naszym meczu. Słychać było ich doping, radość, euforię. Myślę, że jest to spowodowane tym, że kibice widzą, jak dobrze sobie radzimy i chcą w tym uczestniczyć oraz nas wspierać w tej drodze po finał, po medal. Jest to cudowne, bo tych kibiców przybywa z meczu na mecz.
Zobacz również:
Wyniki rundy play-off TAURON Ligi
źródło: inf. własna
