Tylko dwóch wygranych setów potrzebują rzeszowianie, aby awansować do finału Pucharu CEV. Po zwycięstwie 3:1 w pierwszym spotkaniu z Fenerbahce PRL Stambuł są w wyśmienitej sytuacji, ale muszą postawić kropkę nad ,,i”. Nie będzie to zadanie łatwe, gdyż po bardzo dobrych zawodach z graczami Kerema Eryilmaza przyszło przegrane starcie w PlusLidze z częstochowianami. Gra brązowych medalistów poprzedniego sezonu bardzo faluje, dodatkowo ciągle mają kłopoty zdrowotne i ciężko przewidzieć jakie oblicze zaprezentują w rewanżu meczu półfinałowego. Awans daje im każda wygrana, przegrana 2:3 lub przegrana w innym stosunku i wygranie tzw. ,,złotego seta”.
Dominacja rzeszowian w pierwszym meczu
W pierwszym meczu rozgrywanym w Rzeszowie gospodarze zdominowali swoich rywali. Na uwagę zasługiwało aż 16 asów serwisowych miejscowych, a do tego dołożyli także dziesięć punktowych bloków. W swoich szeregach mieli lidera – Stephena Boyera, który był motorem napędowym drużyny. Dodatkowo dobre zawody rozgrywali lewoskrzydłowi i gra Asseco Resovii mogła się podobać, gdyż zagrali jeden z najlepszych pojedynków w tym sezonie. Goście choć atakowali na niezłej skuteczności to mieli spore problemy z przyjęciem, więc tym samym często ,,nadziewali” się na blok miejscowych. Dużo piłek kierowanych było do Dražena Luburicia, który nie miał takiego dużego wsparcia u swoich kolegów jak Boyer. Jeśli gracze Pasów utrzymają jakość swojej zagrywki to ciężko będzie zawodnikom Fenerbahce odrobić straty. Taki dobry mecz będzie jednak trudno powtórzyć, więc wydaje się, że rewanż może być dużo bardziej wyrównany.
Falowanie i spadanie
Po świetnym półfinale z Fenerbahce rzeszowianie szybko obniżyli loty i przed własną publicznością musieli uznać wyższość beniaminka PlusLigi. Jakość ich gry znacznie spadła i w niczym nie przypominali zespołu z potyczki z Turkami. W starciu tym w ogóle nie zagrał Yacine Louati, a w drugim secie zszedł Klemen Čebulj, a dużo będzie zależało od dyspozycji lewoskrzydłowych. Zawodnicy Fenerbahce w międzyczasie rozegrali spotkanie ligowe z Arkasem Spor, które rozstrzygnęli na swoją korzyść w stosunku 3:1. Bardzo dobrze w ich szeregach funkcjonował blok i to w tym elemencie zdobyli 15 punktów. Dodatkowo Dražena Luburicia wspierał w ofensywie zarówno Dick Kooy, jak i Yiğit Gülmezoğlu, czego zabrakło im w pierwszym meczu półfinałowym.
Postawić kropkę nad ,,i”
Aby rzeszowianie awansowali do finału Pucharu CEV muszą drugi mecz wygrać, zwyciężyć w dwóch setach lub przegrać w stosunku 0:3 lub 1:3, ale wygrać tzw. ,,złotego seta”. Do Stambułu udali się z najwyższą możliwą zaliczką, ale ich nierówna dyspozycja i problemy zdrowotne mogą trochę niepokoić. – O meczu ligowym musimy jak najszybciej zapomnieć, nie mamy czasu na rozpamiętywanie. Oczywiście trzeba wyciągnąć wnioski i zobaczyć, co było nie tak oraz oczywiście poprawić. Nie mamy dużo czasu. Lecimy do Turcji. Wiemy, o co gramy. Na pewno teren nie będzie łatwy i sprzyjający nam. Mamy zaliczkę w postaci wygranej 3:1. Na pewno przeciwnicy nie położą się na parkiecie i nie dadzą nam łatwo wygrać . Na pewno dołożymy wszelkich starań, aby zagrać w Turcji jak najlepiej i awansować do finału – stwierdził dla mediów klubowych Adrian Staszewski.
Jeżeli przedstawiciele polskiego klubu zagrają tak jak w pierwszym meczu to ich sympatycy powinni spać spokojnie, gdyż personalnie wydają się być zespołem lepszym. Bardzo ważna będzie dyspozycja lewoskrzydłowych, ponieważ obaj atakujący to klasowi zawodnicy, którzy swoje powinni zrobić. Nie wiadomo do końca w jakiej kondycji zdrowotnej są przyjmujący rzeszowian, którzy w ostatnim czasie narzekali na mniejsze lub większe urazy. Dodatkowo tureckie kluby słyną z gorącej atmosfery na boisku i na trybunach, więc podopieczni Giampaolo Medei muszą być na to przygotowani. Jednak to oni mają bardziej doświadczonych zawodników, którzy niejeden już taki mecz rozegrali plus świetną zaliczkę, więc stawiani są w roli faworyta i inny rezultat niż brak awansu będzie trzeba uznać za spore rozczarowanie.
Mecz ten odbędzie się w czwartek 29 lutego o godzinie 17:00 polskiego czasu, a transmisję przeprowadzi stacja Polsat Sport.
źródło: inf. własna