– Przegranie z Japonią i Kanadą jednego seta może mieć poważne konsekwencje, jeśli chodzi o dalszą część turnieju olimpijskiego. Zwłaszcza, że teraz nie walczymy już o ćwierćfinał, a o miejsce, z którego do niego awansujemy – nie ukrywa po meczu Polska – Wenezuela na igrzyskach olimpijskich w Tokio były trener reprezentacji juniorów Grzegorz Ryś.
Reprezentacja Polski siatkarzy odniosła drugie zwycięstwo na turnieju olimpijskim w Tokio, wygrywając z Wenezuelą. Przez pierwsze dwa sety gra biało-czerwonych mogła cieszyć oko, jednak potem przegrali trzecią partię i mecz zakończyli dopiero w czwartej odsłonie. Jak wytłumaczyć to, że nie udało im się domknąć spotkania w spodziewanych trzech odsłonach?
– Nie ma tutaj żadnego wytłumaczenia, bo najważniejsza była wygrana. To zaskoczenie, że nasi zawodnicy pozwolili przejąć inicjatywę rywalom w trzecim secie, bo taka sytuacja nie powinna się przytrafić. Być może nastąpiło pewne rozluźnienie po dość łatwym triumfie w drugim secie. Z Wenezuelą nie przyniosło nam to większych strat, ale na taką reakcję nie będzie można sobie pozwolić w meczach z silniejszymi przeciwnikami. Trzeci set zburzył nasze dobre samopoczucie i mam nadzieję, że nasi zawodnicy już nie popełnią tego samego błędu, bo przyznaję, że w trakcie tego meczu lekko się „zagotowałem” – mówi w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” były trener reprezentacji Polski juniorów Grzegorz Ryś.
W środowym starciu Vital Heynen posłał w bój zmienioną szóstkę, która przez pierwsze dwa sety ustrzegła się błędów, będących dotąd bolączką biało-czerwonych chociażby w meczu z Iranem. Ich gra przestała się jednak zazębiać w trzeciej odsłonie potyczki z Wenezuelą, a potem wróciła już na swój poziom. Czy taki brak stabilizacji formy może niepokoić? – To, że zagraliśmy w innym zestawieniu nie ma żadnego znaczenia, bo koncentracja istotna jest również w starciach ze słabszymi rywalami. Trener Heynen ograł sobie zawodników podczas Ligi Narodów, dlatego wszyscy są przygotowani do gry na wysokich obrotach. Wiemy, że nasz zespół potrafi grać lepiej, dlatego jeśli zakładamy, że optymalna dyspozycja ma przyjść na ćwierćfinał i kolejne fazy igrzysk, to bądźmy spokojni. Teraz potrzeba nam dwóch meczów, które zagramy pewnie i które pozwolą nam na powrót do ciągłej gry na wysokim poziomie. Pozytywną rzeczą jest to, że każdy z zawodników, których Heynen ma do dyspozycji, poczuł już atmosferę igrzysk – uważa Ryś.
* więcej w Przeglądzie Sportowym
źródło: przegladsportowy.pl
