Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > PlusLiga > Damian Wojtaszek: Czułem straszne emocje po przegranej, nawet poleciała łza

Damian Wojtaszek: Czułem straszne emocje po przegranej, nawet poleciała łza

fot. Klaudia Piwowarczyk

– Skończyło się tym, że po drugim meczu w Kędzierzynie-Koźlu żona musiała mnie uspokajać. Czułem straszne emocje po przegranej, nawet poleciała łza. Tak bardzo mi zależało – wspomina rywalizację play-off z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle Damian Wojtaszek, libero Projektu Warszawa. Doświadczony zawodnik w TVPSPORT.PL zaznacza też, że do reprezentacji Polski siatkarzy nie wróci.

Jesteś twórcą siatkarskiego zagrania sezonu?

Damian Wojtaszek: – Wiem tyle, że jako drużyna zagraliśmy świetny play-off. Jak to jednak w sporcie bywa, by każdy był usatysfakcjonowany, potrzebna jest wygrana i to w trzech spotkaniach. Staraliśmy się tego dokonać przeciwko bardzo dobrej ekipie, jaką jest ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Niestety się nie udało. To, co się działo – dobra gra moja czy drużyny – schodzi więc na drugi plan.

Dotarły do ciebie bardzo pozytywne opinie po tamtym meczu?

– Dotarło bardzo dużo wiadomości, telefonów i komentarzy. Były one nie tylko od moich znajomych „pozasiatkarskich”, ale również od kolegów z kadry czy od tych z innych drużyn. Te play-off na pewno przejdą do historii, a w szczególności rywalizacja warszawian z kędzierzynianami. 

Dlaczego?

– Po pierwsze – stała na bardzo wysokim poziomie. Niektórzy nazwali ją nawet „małym finałem” lub bojem godnym walki o medale PlusLigi. Po drugie, patrząc na spotkania, które były rozegrane, w trzech z czterech meczów potrzebne było pięć setów, by wyłonić zwycięzcę. Po trzecie, to były zaskakujące play-off. Z wyniku, który mieliśmy w drugim meczu w Kędzierzynie-Koźlu, nie powinniśmy byli dopuścić do wygranej rywali. To mogło zadecydować o naszym awansie do bezpośredniej walki o medale rozgrywek. Przegraliśmy prowadząc 20:14 i 2:1 w setach. Byłem na siebie bardzo zły. Nie pamiętam, kiedy ostatnio doświadczyłem takich emocji.

Przewidywałeś, że takich emocji będziesz doświadczał w siatkówce w 35. roku życia?

– Nie. Cały czas wydaje mi się, że jestem młodym zawodnikiem – w ogóle nie czuję, że w tym roku skończę 35 lat. Dużo młodsi koledzy dołączają do naszego zespołu, ale ja nie odczuwam różnicy. Nawet moja żona się śmieje, że to aż nienormalne, że w tym wieku aż tak bardzo mi zależy na tym, by ciągle wygrywać i dobrze grać. Jeśli jednak ktoś ma we krwi rywalizację, determinację i niepowstrzymaną chęć do zwyciężania za każdym razem, wiek nie gra roli. U mnie objawiają się one na boisku, w rywalizacji kumpelskiej czy nawet w domu z synami (śmiech). De facto żaden z nas nie chce odpuścić.  Wracając do pytania, skończyło się tym, że po drugim meczu w Kędzierzynie-Koźlu żona musiała mnie uspokajać. Czułem straszne emocje po przegranej, nawet poleciała łza. Tak bardzo mi zależało.

Kibice zamarli podczas jednego z meczów z kędzierzynianami.

– To była zupełnie inna sytuacja, którą dopiero teraz mogę naświetlić. Łydkę poczułem mocniej już w pierwszym secie. Przekazałem tę informację fizjoterapeucie. Nie była to jednak sytuacja, która uniemożliwiłaby mi granie. Pod koniec pierwszej odsłony meczu musiałem się jednak położyć na parkiet, bo drużyna ZAKSY nas dogoniła i chciałem zwolnić nieco grę. Czułem łydkę cały czas, ale uznałem wtedy, że jest to pora, by ją rozluźnić. Ostatecznie udało się wygrać seta, ale meczu nie.

A pod innymi względami te mecze dały ci w kość czy nie?

– W przekroju całego sezonu te cztery spotkania były jednymi z bardziej wymagających fizycznie i mentalnie. Graliśmy dzień po dniu, dziesięć setów po sobie o różnych godzinach. Intensywność była spora. Pod tym względem zapamiętam te play-off bardzo dobrze. Dodam, że jako drużyna zostaliśmy świetnie przygotowani, czego najlepszym dowodem jest wysoki poziom, który prezentowaliśmy. Sił nam nie zabrakło.

Czy twoja dyspozycja, to jak jesteś doceniany przez ligowych kibiców, przywraca myślenie o kadrze?

– Już mnie pytano, czy Nikola Grbić do mnie dzwonił, czy nie, bo dzisiaj [rozmowa przeprowadzona w czwartek – przyp. red.] wykonywał telefony.

Zadzwonił?

– Nie (śmiech). To jest dla mnie temat zamknięty. Decyzję podjąłem po mistrzostwach Europy. Moim celem były igrzyska olimpijskie. 

Cały wywiad Sary Kalisz w serwisie sport.tvp.pl

źródło: sport.tvp.pl

nadesłał:

Więcej artykułów z kategorii :
Aktualności, PlusLiga

Tagi przypisane do artykułu:
, ,

Więcej artykułów z dnia :
2023-04-21

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved