– Plan minimum został wykonany, ponieważ awansowaliśmy do fazy play-off. Jednak nie ukrywam, że stać było ten zespół na wyższą lokatę i po cichu liczyłam, że walka o 5. miejsce była realna. Biorąc to pod uwagę, trudno mówić o zadowoleniu. Jednak taki jest sport i to, co się nie udało w tym sezonie, może uda się w kolejnym – mówi prezes BKS-u Bielsko-Biała Aleksandra Jagieło.
Za nami sezon 2021/2022. Jaki on był w pani opinii?
Aleksandra Jagieło: – Pod względem organizacyjnym myślę, że udało nam się zrealizować założenia. Sportowo sezon falujący. Były momenty bardzo dobre jak te, w których wygrywaliśmy z Radomką, Chemikiem czy minimalnie przegrywaliśmy z Rzeszowem i Legionowem. A także te słabsze, gdzie walczyliśmy ze swoimi słabościami, kontuzjami i przegrywaliśmy z drużynami, które powinniśmy pokonać.
Ósme miejsce na koniec sezonu to wynik jaki kibiców nie zadowolił. A pani jak na to patrzy?
– Plan minimum został wykonany, ponieważ awansowaliśmy do fazy play-off. Jednak nie ukrywam, że stać było ten zespół na wyższą lokatę i po cichu liczyłam, że walka o 5. miejsce była realna. Biorąc to pod uwagę, trudno mówić o zadowoleniu. Jednak taki jest sport i to, co się nie udało w tym sezonie, może uda się w kolejnym.
Pokusi się pani o analizę: co poszło nie tak?
– Trudno jednoznacznie powiedzieć, co poszło nie tak. Na wynik składa się bardzo wiele aspektów. Jesteśmy ze sztabem szkoleniowym po pierwszych analizach. Korekty zaszły już w trakcie sezonu. Teraz musimy wdrożyć te elementy na stałe.
Czy były zawodniczki, które w tym sezonie zagrały lepiej niż się pani spodziewała? Można którąś z nich wyróżnić?
– Nie będę nikogo specjalnie wyróżniać. Na pewno budujące jest to, że młode zawodniczki, które do nas przychodzą dostają szansę grania i rozwijają się. Niestety często potem odchodzą do innych klubów… tych walczących o medale.
Za nami dwa lata pani pracy jako prezesa zarządu Bialskiego Klubu Sportowego S.A. Obejmując to stanowisko, mówiła pani o długach klubu. Jak wygląda sytuacja obecnie?
– Jest coraz lepiej. Cały sezon utrzymaliśmy płynność finansową, co było rzadkością w ostatnich latach i małymi kroczkami wychodzimy na prostą. Dla mnie najważniejsze jest to, że jesteśmy transparentni i wiarygodni wobec naszych partnerów oraz osób związanych umowami z klubem.
Mimo sporej liczby sponsorów i partnerów Bialski Klub Sportowy S.A. nie spoczął na laurach i wciąż szuka nowych firm, które chciałyby wspierać bielskie siatkarki. Jak zachęciłaby pani te firmy do podjęcia współpracy?
– Dla mnie siatkówka jest najpiękniejszym ze sportów zespołowych, choć może nie jestem do końca obiektywna. Jednak uważam, że jest to sport, który kojarzy się tylko z pozytywnymi emocjami i rodzinną atmosferą łączącą pokolenia. Poza tym reklama poprzez sport jest uniwersalnym narzędziem promocji. Jest zdecydowanie tańsza niż ta tradycyjna np. w telewizji, skuteczniejsza, buduje pozytywny wizerunek, dodaje prestiżu. W zestawieniu przygotowanym przez firmę Sponsoring Insight, jeśli chodzi o zasięgi komunikacyjne, siatkówka kobiet z ekwiwalentem reklamowym przekraczającym 35 mln złotych, jest najwyżej sklasyfikowanym spośród żeńskich dyscyplin i ustępuje miejsca tylko piłce nożnej mężczyzn, siatkówce mężczyzn oraz skokom narciarskim.
Zewsząd słychać wiele plotek transferowych związanych z BKS BOSTIK Bielsko-Biała. Czy może już pani zdradzić, jakim składem będzie dysponował bialski klub w następnym sezonie?
– Jak co sezon systematycznie będziemy ogłaszać rozstania i przyjścia nowych zawodniczek. Dlatego nie będę nic zdradzać i psuć zabawy. Dodam tylko, że taka jest kolej rzeczy, że zawodniczki przychodzą, a później decydują się na zmiany. Często jest tak, że mimo szczerych chęci klubu nie jesteśmy w stanie przekonać ich do pozostania, bo „do tanga trzeba dwojga”. Fajnie kiedyś w jednym z wywiadów powiedział Sebastian Świderski, kiedy pojawiły się plotki o odejściu Toniuttiego z ZAKSY: „nie mamy zamiaru kopać się z koniem”. I my też nie mamy takiego zamiaru. Chcąc być uczciwym, transparentnym i wypłacalnym, budujemy skład na miarę naszych możliwości finansowych.
W tym sezonie bialski klub może pochwalić się osiągnięciami indywidualnymi. Pani praca została dostrzeżona przez PZPS, przez co miała pani spory udział w wyborze trenera reprezentacji Polski – Stefano Lavariniego. Doceniono też dobre szkolenie w bialskim klubie, a trener Bartłomiej Piekarczyk został wybrany na selekcjonera kadry U-21, gdzie pomagać mu będzie niemal cały bialski sztab. To chyba miłe, że nowa jakość w bialskim klubie jest zauważana w środowisku siatkarskim?
– To jest bardzo miłe, budujące i satysfakcjonujące. Dla mnie jest to ogromne wyróżnienie, docenienie mojej pracy i wyzwanie. Przypuszczam, że podobnie jest w przypadku całego „naszego” sztabu.
Dla zawodniczek i sztabu koniec sezonu to zwykle czas odpoczynku. A jak u pani?
– U nas jest to intensywny czas. Koncentrujemy się na rozmowach z naszymi sponsorami, partnerami, poszukiwaniach nowych firm oraz przygotowaniami do kolejnego sezonu. Są pożegnania, a jednocześnie dopinanie rozmów z nowymi zawodniczkami. Około lipca czas na chwilkę się zatrzyma i udamy się na zasłużone urlopy, a później walka w kolejnym sezonie.
Czego można życzyć Bialskiemu Klubowi Sportowemu S.A. w nadchodzących miesiącach?
– Chwili odpoczynku, zdrowia, s(pokoju) i coraz lepszych wyników sportowych.
źródło: bkssa.pl