PGE Projekt Warszawa ponownie stanął przed trudnym wyzwaniem w PlusLidze, ale tym razem nie udało im się zdobyć cennych punktów. W meczu z Aluronem CMC Wartą Zawiercie, który zakończył się wynikiem 3:1 dla gospodarzy, przyjezdni w pierwszych dwóch setach musieli zmierzyć się z własnymi słabościami. – Mam wrażenie, że troszkę bojaźliwie podeszliśmy jako drużyna do tego meczu. Nie wiem, z czego to wynikało, bo tak naprawdę nie mieliśmy większej rotacji na przyjęciu – mówił po meczu Jan Firlej. Rozgrywający powiedział też o wyzwaniach, jakie stoją przed nimi w nadchodzącym tygodniu.
bojaźliwy wstęp
Karolina Wólczyńska (Strefa Siatkówki): Weszliście w mecz w Zawierciu spóźnieni czy zaskoczeni świetną dyspozycją zawiercian?
Jan Firlej: – Myślę, że zaskoczeni na pewno nie byliśmy. Wiemy, jak Warta Zawiercie gra u siebie, i to nie od dziś, nie od tego sezonu. Zdajemy sobie sprawę, że to bardzo groźny rywal, szczególnie w elemencie zagrywki, we własnej hali. Faktycznie przyznaję, że dla nas mecz zaczął się po drugim secie. Mam wrażenie, że troszkę bojaźliwie podeszliśmy jako drużyna do spotkania w Zawierciu. Nie wiem, z czego to wynikał. Nie mieliśmy większej rotacji na przyjęciu. Wydaje mi się, że może za dużo zaczęliśmy myśleć o braku możliwości zmian. Ciężko mi powiedzieć. Dopiero po drugim secie złapaliśmy swój rytm gry. Trzeba oddać rywalom, że bardzo rozgrywali przez większość meczu. Odrzucili nas od siatki. W trzeciej partii się odbudowaliśmy i zaczęło się nawet niezłe widowisko. Było wiele wymian i długich akcji. Szkoda, że nie od początku meczu. Warta Zawiercie zasłużenie wygrała. My nie zagraliśmy swojej siatkówki. Myślę, że graliśmy momentami to, co potrafimy, a na tak dysponowanych zawiercian to za mało.
wyrównana para
Wejście Linusa Webera odmieniło obraz meczu – to on pociągnął waszą grę. W meczu z Jastrzębskim Węglem to akurat było zadaniem Bartłomieja Bołądzia. Myślisz, że z kwadratu Linus miał lepszy obraz gry i dzięki temu lepiej zareagował na wydarzenia na boisku?
– Nie wydaje mi się, że to wynikało z innego spojrzenia. Całą drużyną sądzimy, że mamy taką parę atakujących w tym sezonie, że dla mnie jego świetna dyspozycja nie jest żadnym zaskoczeniem. Jak sama wspomniałaś, we wcześniejszym meczu było dokładnie na odwrót. W Zawierciu drugi – Linus, wchodzi i gra świetnie. Mamy niesamowity komfort, a on nie zdarza się często w drużynach na topie, żeby mieć tak wyrównaną parę na ataku. Wiedziałem od razu, że jak tylko Linus wejdzie na boisko, będzie chętny do gry i zagra twardo. O Bartku mogę to samo powiedzieć. Wchodzi i gra, daje kapitalne zmiany jak z Jastrzębskim Węglem.
Rzeczywiście trochę brakowało zmiany na tym przyjęciu. Wejścia Jędrzeja Gruszczyńskiego niewiele pomagały.
– Tak, jak powiedziałem na początku, myślę, że za bardzo rozmyślaliśmy o tym, że mamy do dyspozycji tylko dwóch nominalnych przyjmujących. Byłem zaskoczony naszą postawą. Jako zespół czekaliśmy na ten mecz. Nastawialiśmy się na niego. Do tego graliśmy o fajnej porze. Pełna hala, super warunki do grania, ale niestety musimy popracować nad wejściem, bo to była powtórka starcia z jastrzębianami. Wtedy udało nam się wynik odwrócić. W Zawierciu po trzecim secie osobiście widziałem też szansę na to samo, bo naprawdę złapaliśmy swój rytm. Czwarta partia mimo wszystko też stała na dobrym poziomie. Ogólnie w tym sezonie często mamy taką sytuację, że nie wchodzimy dobrze w spotkania. Musimy się nad tym bardziej pochylić i i zadbać o to. O ile jeszcze z potencjalnie słabszymi drużynami da się to nadrobić, o tyle w meczach z topowymi rywalami może to zaboleć.
kolejne wyzwania
Kolejny mecz w rozgrywkach PlusLigi zagracie z Barkomem Każany Lwów, który jest drużyną nieprzewidywalną. Przegrali 0:3 z GKS Katowice, ale ograli przed świętami Jastrzębski Węgiel 3:2.
– Zanim zaczniemy myśleć o spotkaniu z Barkomem, będziemy się koncentrować na meczu Ligi Mistrzów w Belgii. We wtorek już lecimy. Potem jest naszym kolejnym rywalem będzie ekipa z Lwowa, który jest dość nieobliczalnym zespołem. To tylko pokazuje po prostu, jak wygląda aktualny sezon. Trzeba się uczulić, żeby wejście w mecz nie wyglądało podobnie jak z zawiercianami.
Grałeś w Belgii. Doskonale znasz drużynę VC Maaseik. Jaki to będzie mecz?
– Od czasu, kiedy tam występowałem, został chyba tylko atakujący z tamtego składu. Po pierwszym meczu mogę powiedzieć, że grają w innym stylu niż ten, który ja pamiętam. Ich atutem jest dobre przyjęcie. Myślę, że kluczem będzie nasza gra. Jeśli narzucimy swoje warunki, to mamy taką jakość w zespole, że też nie ma co teraz po jednej porażce nagle podcinać sobie żył i nie wiadomo jak się biczować. Ja bym się bardziej zastanowił nad wejściem w poszczególne spotkania i nad tym troszeczkę popracować.
Zobacz również:
źródło: inf. własna