– Na pewno jest w tych chłopcach potencjał motoryczny i umiejętnościowy. Jednak jest za dużo czynników, które będą miały wpływ na ich rozwój przygody z siatkówką, abyśmy obecnie cokolwiek rokowali. Jest to jednak rocznik, w który bardzo wierzę – powiedział trener reprezentacji Polski chłopców U16, Artur Sierzchuła.
Bezkonkurencyjni w Estonii
Jak burza przeszliście przez rozgrywane w Estonii mistrzostwa Europy Wschodniej, w finale ogrywając Estończyków. Nie będzie chyba dużym nadużyciem stwierdzenie, że poza początkiem trzeciego seta ten mecz mieliście pod kontrolą?
Artur Sierzchuła: – Mecz finałowy mieliśmy pod kontrolą, ale nie zagraliśmy dobrej siatkówki. Moi zawodnicy odczuwali stres związany z rangą finału. Mimo że byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu, a sposób gry Estończyków był mocno uproszczony i było dużo elementów, w których potrafiliśmy grać na wyższym poziomie od rywali, to nasza gra nie funkcjonowała tak, jak powinna. Już końcówka drugiego seta była sygnałem, że coś w naszej grze jest nie tak. Mieliśmy w niej delikatny przestój, ale ze względu na to, że Estończycy popełniali błędy własne, to dało nam to możliwość komfortowego dokończenia drugiego seta. Trzeci zaczął się dla nas fatalnie, zwłaszcza w przyjęciu. Może dały o sobie znać nerwy, może pojawiło się trochę rozprężenia, co w konsekwencji spowodowało, że zaczęliśmy bardzo słabo, natomiast roszada na przyjęciu, a przede wszystkim podwójna zmiana wprowadziły spokój i poskutkowały najpierw remisem, a później przejęciem inicjatywy i zwycięstwem do 19.
Czyli młodym zawodnikom był potrzebny mecz o stawkę, aby „otrzaskali się” z emocjami?
– Wychodzi na to, że tak. Ten turniej był dla nas o tyle trudny, że zaczęliśmy go od meczu z Ukrainą. Gdyby nie była ona z nami w grupie, to zagrałaby z nami w finale, bo była to najbardziej zbilansowana i poukładana drużyna, która uczestniczyła w tym turnieju. Mecz z nią potraktowaliśmy jako mały finał. Wiedzieliśmy, że zwycięstwo w tym spotkaniu da nam finał, a tylko pierwsze miejsce w turnieju było premiowane awansem do mistrzostw Europy, po który pojechaliśmy do Estonii. W meczu z Ukrainą zagraliśmy bez strachu, bardzo dobrze taktycznie i nie było wtedy czuć emocji. Był to mecz rozegrany swobodnie, na dobrych procentach w przyjęciu i w ataku oraz z małą liczbą błędów na zagrywce. Natomiast finał z Estonią i walka o awans do mistrzostw Europy przyniosły emocje u chłopaków.
W całym turnieju nie straciliście seta, więc to chyba świadczy o tym, że poziom waszej gry był dużo wyższy od rywali?
– Byliśmy w zupełnie innym miejscu, jeśli chodzi o przygotowania. Jak dowiedzieliśmy się, że ten turniej odbędzie się nie dla rocznika 2009, z którym pracowaliśmy już dwa i pół roku, tylko 2010, to przez jedenaście miesięcy pracowaliśmy w harmonogramie, który przedstawiłem związkowi. Mieliśmy odpowiednią ilość rozegranych gier sparingowych i to ogranie było odpowiednie w kontekście poziomu rangi imprezy, w której wystartowaliśmy. To nam dało przewagę. Umiejętności indywidualne zawodników były na wyższym poziomie, ale również przygotowanie taktyczno-techniczne, a przede wszystkim ogranie z rywalami takimi jak Francuzi. Dzięki temu wszystkiemu byliśmy daleko w przodzie przed innymi zespołami biorącymi udział w turnieju w Estonii.
Szeroki przekrój
Ci chłopcy są dopiero na początku swojej siatkarskiej drogi. Jak dużą grupę pan teraz prowadzi?
– Od listopada 2023 roku mieliśmy na zgrupowaniach 47 zawodników. Ostatecznie zdecydowaliśmy się na 18 zawodników, z których wybraliśmy 14 na turniej w Estonii. Nie mogę jednak powiedzieć, że obecna kadra składa się z 14 siatkarzy, nadal liczy ona około 40 chłopców z rocznika 2010. Wiadomo jednak, że w mistrzostwach Europy będę mógł skorzystać także z zawodników rocznika 2011. Najbliższy czas poświęcę więc rocznikowi 2011, aby na kolejnych zgrupowaniach dać szansę zarówno nowym zawodnikom z rocznika 2010, jak i z 2011 roku. Może zdarzyć się taka sytuacja, że dwóch, trzech najbardziej uzdolnionych chłopców z młodszego rocznika wskoczy do kadry rocznika 2010 na mistrzostwa Europy.
Czyli przed panem intensywne miesiące pracy?
– Tak. Chłopcy mają teraz luźniejszy okres reprezentacyjny, ale czeka ich sporo wyzwań w klubach. Będą walczyli w finałach wojewódzkich, a później już w mistrzostwach Polski młodzików, a ja będę przyglądał się ich grze. Chciałbym, aby jak największa grupa zawodników dostała szansę gry w reprezentacji Polski.
Celem medal mistrzostw Europy
A można obecnie już mówić o jakimś potencjale tej grupy czy jest na to zdecydowanie za wcześnie?
– Na pewno jest w tych chłopcach potencjał motoryczny i umiejętnościowy. Jednak jest za dużo czynników, które będą miały wpływ na ich rozwój przygody z siatkówką, abyśmy obecnie cokolwiek rokowali. Jest to jednak rocznik, w który bardzo wierzę. Będziemy starali się przekazać tym chłopcom jak najwięcej umiejętności technicznych, jak i taktycznych. Do czego nas to doprowadzi? Czas pokaże. Cel będziemy mieli jeden – medal mistrzostw Europy.
Zobacz również:
Ważny turniej wygrany przez młode Polki. Mają awans na mistrzostwa Europy
źródło: inf. własna