BKS BOSTIK ZGO Bielsko-Biała pewnie pokonał ŁKS Commercecon Łódź w 10. kolejce TAURON Ligi. Siatkarki Bartłomieja Piekarczyka prezentują dobrą formę i każda dokłada cegiełkę do kolejnych wygranych. Włoska przyjmująca, Giulia Angelina na początku sezonu pokazała się ze znakomitej strony. Jej gwiazda w środku sezonu przygasła. W rozmowie z naszym portalem opowiedziała, co się dzieje. Dowiedzieliśmy się też, jak Polaków postrzega się w jej kraju. – Na teraz muszę powiedzieć, że mam same dobre odczucia związane z Polską. Żyje się tu znacznie lepiej, niż się spodziewałam – powiedziała.
UTRZYMAŁY DOBRY POZIOM
3:0 z wtedy jeszcze liderem tabeli, to naprawdę duży pokaz siły.
Giulia Angelina: – Myślę, że to był naprawdę dobry mecz z naszej strony. Już w tygodniu, kiedy grałyśmy ze Scandicci, to pokazałyśmy dobry poziom. Oczywiście z nimi trudniej jest wygrać. Bardzo się cieszę, że byłyśmy w stanie utrzymać dobry poziom przeciwko drużynie, która gra o takie same cele jak my. Jestem bardzo zadowolona, bo przez cały mecz nawet jak one prowadziły, to cały czas „byłyśmy w meczu” i robiłyśmy to co trzeba, żeby zamknąć sety na swoją korzyść.
Dałyście kolejny świetny pokaz charakteru jako zespół.
– Pewnie! Każda z nas coś dołożyła do wygranej. Drużyny, które więcej wygrywają nie są oparte tylko na jednej siatkarce, która punktuje. W dobrym zespole każdy musi dokładać coś od siebie. To bardzo ważne przez cały sezon.
CZASEM TAK SIĘ ZDARZA
Weszłaś do naszej ligi „z drzwiami”. MVP superpucharu, a teraz ciężko znaleźć cię na boisku. Co się dzieje?
– Nic złego. Czasem w sporcie tak bywa. Są momenty, w których inni grają lepiej i drużyna z nimi lepiej prezentuje się na boisku. Tak się zdarza, a ja i tak jestem gotowa dać od siebie wszystko.
Włosi, którzy tu zwykle przyjeżdżają, mówią, że obawiają się pogody. Jesteś gotowa na polską zimę?
– Nie wiem (śmiech). Powiedzieli mi, że w Bielsku-Białej okropnie pada. Nie jestem przyzwyczajona do tego, żeby wychodzić z domu i znajdować samochód przykryty grubą warstwą śniegu. Właśnie nie wiem, jak z tym sobie poradzę. Zobaczymy, jak będzie. Na teraz muszę powiedzieć, że mam same dobre odczucia związane z Polską. Żyje się tu znacznie lepiej, niż się spodziewałam.
To znaczy?
– U nas we Włoszech funkcjonuje stereotyp Polski jako kraju wschodu. To znaczy, że spodziewamy się trochę „sowieckiego stylu życia”. Ja na miejscu widzę kraj, w którym się sporo rozwinęło. Jest czysto, a ja tutaj czuje się bardzo bezpiecznie. Będąc Włoszką, powiedziałabym każdemu innemu, że w Polsce się bardzo dobrze mieszka. Jedna rzecz, która jest trudna to język. Musisz przyznać, że wasz język jest trudny (śmiech).
To prawda. Pewnie nie wiesz, ale Andrea Anastasi pracował w naszym kraju długo. Po polsku potrafi chyba tylko przeklinać.
– A to odwrotnie do mnie. Ja się przykładam i chcę się nauczyć chociaż trochę mówić. Na siłowni i w hali już rozumiem, o co chodzi trenerom. Brakuje mi kilku słówek, ale już jest nieźle.
PRZEKONUJĄCA FILOZOFIA TRENERA
Jak do tej pory oceniasz swoją współpracę z trenerem Piekarczykiem? Z boku sprawia wrażenie kogoś, kto buduje w swoich zawodniczkach przede wszystkim wiarę w siebie.
– On jest naprawdę ważną częścią naszej drużyny. To on daje nam siłę, żeby pokazywać na boisku to, co w nas najlepsze. Oczywiście, że trener nie może być zawsze miły. Jednak nasz szkoleniowiec jest w stanie zwrócić uwagę na coś, a ja wiem, że chodzi mi o to, żebym była lepsza. Udaje mu się to dobrze przekazać drużynie. Chce, żebyśmy miały wiarę w siebie. Ufa nam i nawet jak coś nie idzie, to motywuje nas, żeby nie zwieszać głów.
Dla jego zespołów nie ma sytuacji niemożliwych. BKS w zeszłorocznym Pucharze Polski było w stanie odwrócić seta, przegrywając 9:16.
– Nie wiedziałam, szczerze mówiąc. Ale myślę, że taka sytuacja dobrze pokazuje wartości i to, co Barry (trener Piekarczyk – przyp.aut) chce nam codziennie przekazywać. Cały sztab nam to przekazuje.
NIE MUSIMY SIĘ PRZYJAŹNIĆ
Wygląda też na to, że całkiem nieźle odnajdujecie się razem jako grupa.
– Tak. Myślę, że to na boisku dodatnia wartość. Nie jestem jedną z tych, która myśli, że musimy się wszystkie przyjaźnić. Dobra drużyna musi sobie zawsze pomagać i pracować we wspólnym celu. Kiedy dzieje się coś niedobrego, właśnie taka wspólna filozofia tego, co chcemy razem zrobić pomaga. Liga jest długa, będzie mnóstwo meczów. To jasne, że będą trudniejsze chwile. Posiadanie drużyny, która będzie gotowa się zmierzyć z czymś takim, jest fundamentalne.
Pewnie słyszałaś to pytanie już milion razy, ale ja też chcę wiedzieć. Co sprawiło, że zdecydowałaś się przyjechać tutaj?
– Muszę przyznać, że już od kilku lat chciałam wyjechać za granicę. Sprawdzić się trochę i wyjść poza moją strefę komfortu. Byłam ciekawa, jak by się to potoczyło. Jak się gra za granicą. Ciekawiło mnie też to, jak poradzę sobie ze zwykłym życiem za granicą i poza domem. Cieszę się, że wybrałam Polskę. Dobrze się tu czuję i poziom ligi mi się podoba. Wszystko tutaj jest bardzo profesjonalne i dobrze zorganizowane w klubie. Widać, że wasz kraj śledzi i uwielbia siatkówkę.
Za czym najbardziej poza włoskim jedzeniem tęsknisz?
– (śmiech) Stawiasz mi trudne pytanie i mówisz, że nie mogę odpowiedzieć jedzenie. Może trochę brakuje mi naszego stylu życia. Mam na myśli to, że jako włosi lubimy spędzać ze sobą czas. Poza halą także. Zawsze szukamy możliwości wyjścia gdzieś razem. Jak jesteś do tego przyzwyczajona, to za granicą tego bardzo brakuje. Wiedziałam, że nie wszędzie tak jest, bo wszystkie zagraniczne siatkarki, z którymi grałam zwracały na to uwagę.
źródło: inf. własna