Srebro igrzysk olimpijskich, wicemistrzostwo świata, mistrzostwo Europy. Do tego liczne medale Ligi Narodów i mistrzostw Polski. W siatkówce zdobył już wszystko. Jak się okazuje, po zakończeniu kariery będzie prawdopodobnie szukał wyzwań w innej branży. Marcin Janusz w rozmowie z Łukaszem Kadziewiczem w programie „W cieniu sportu” opowiedział o tym, jaką różnorodność prezentowali trenerzy z którymi pracował. Przyznał także, w kim widzi następcę Bartosza Kurka.
Gdyby przeciętny kibic siatkówki miał wymienić nazwisko jednego z najlepszych rozgrywających, bez wątpienia większość odpowiedzi brzmiałaby dziś: Marcin Janusz. Reprezentant Polski od kilku lat stanowi o sile drużyn, w których gra. Swoje doświadczenie szlifował pod wodzą licznych szkoleniowców, którym zawdzięcza naprawdę wiele. – Moimi psychologami byli trenerzy. Ja miałem się od kogo uczyć, zawsze byłem takim typem człowieka, że chcę się uczyć. Mimo tego, że jestem na najwyższym poziomie, nadal widzę dużo rzeczy, których mogę się nauczyć. Szczególnie ten sezon mi to pokazuje. Jestem przekonany, że gdybym nie trafił na takich ludzi na swojej drodze to dziś mógłbym być w zupełnie innym miejscu – mówił 31-latek.
IGRZYSKA I POLSCY TRENERZY
Polacy w 2024 roku osiągnęli historyczny sukces, zdobywając wicemistrzostwo olimpijskie w Paryżu. Na ten medal Polska czekała od 1976 roku. Rozgrywający zapłacił jednak sporą cenę za ten krążek. Niewiele pamięta z imprezy czterolecia, choć na początku czuł się jak w bajce. – Pamiętam początek igrzysk. Była niesamowita ekscytacja bo były to dla mnie pierwsze igrzyska. Czułem się jak w Disneylandzie. Później jak zaczęło się granie, było pełne skupienie. Ten ostatni mecz jak przez mgłę, z racji tego ile środków przeciwbólowych miałem w organizmie.
Kreator gry klubu z Kędzierzyna-Koźla został zapytany o wizję Polaka na reprezentacyjnej ławce trenerskiej. Pierwsze nazwisko, jakie przyszło mu do głowy? To, które od dłuższego czasu chodzi po głowie wielu kochającym siatkówkę. – Myślę, że zdecydowanie nie powinniśmy mieć kompleksów, jeśli chodzi o nasz system szkoleniowy. Pierwszy do głowy przyszedł mi Michał Winiarski, z którym pracowałem i mogę tylko potwierdzić, że jest to jeden z trenerów ze ścisłego topu.
ZE SCENY ZEJŚĆ…
Wiek, w którym siatkarze decydują się na siatkarską emeryturę nie jest zapisany w księgach. Jedni grają dłużej, inni decydują się na szybsze pożegnania. Rozgrywający ZAKSY przyznaje, że nie jest z tych, którzy będą grać do czterdziestki. Jako wyznacznik bierze swoje zdrowie, ale i poziom prezentowanej formy. – Jak poczuję, że nie jestem w stanie grać na najwyższym poziomie to po prostu skończę. Przynajmniej teraz mam takie zdanie, że nie chciałbym wyciskać siebie jak cytrynę by grać o rok, dwa dłużej.
Często zakończenie kariery zawodniczej nie oznacza definitywnego pożegnania się ze sportem. Ławka trenerska, rola komentatorów czy dziennikarzy, czasami nawet dyrektorów klubowych – te stanowiska bardzo często dzierżą emerytowani siatkarze. W tym kierunku nie zamierza iść Marcin Janusz. – My mamy plan z żoną na jakieś mniejsze bądź większe biznesy. To co chcę robić, będzie prawdopodobnie zupełnie oderwane od siatkówki. Potrzebuję jednak dużo edukacji jeszcze w tym temacie. Jedno, czego jestem pewien to że nie zostanę blisko siatkówki – wyjawił.
KTO, JEŚLI NIE BARTOSZ KUREK?
Po igrzyskach olimpijskich bardzo szybko zrobiło się głośno o ewentualnym zakończeniu kariery reprezentacyjnej przez Bartosza Kurka. Choć sam atakujący żadnej oficjalnej decyzji nie przekazał i być może zobaczymy go jeszcze w barwach narodowych, to jedno nie ulega wątpliwości – następcy szukać trzeba.
Na pozycji atakującego pojawiło się nowe nazwisko, prosto z pierwszej ligi. Mateusz Rećko stał się objawieniem PlusLigi i godnie zastępował kapitana ZAKSY na czas jego nieobecności. Wicemistrz olimpijski zauważył, że świetnie pracuje na szansę od Nikoli Grbicia. – Nieprzypadkowo zostaje się zawodnikiem pierwszej ligi. Mateusz ma tak świetną energię i wielką pasję do siatkówki, niczego się nie boi. Wszedł „z buta” do takiego klubu jak ZAKSA. Ja sam pamiętam moje pierwsze mecze, to był ogromny stres i nerwy. A on wchodzi i gra, jakby to był jego dziesiąty sezon PlusLigi.
Zobacz również:
Nikola Grbić dosadnie o półfinale IO. Mogli wrócić bez medalu?
źródło: inf. własna, Podcast "W cieniu sportu"