JTEKT Stings Aichi w sezonie 2024/2025 jest zupełnie nowym zespołem, nie ukrywającym wysokich aspiracji. W rozmowie ze Strefą Siatkówki trener zespołu Michał Mieszko Gogol opowiedział o wysokich celach zespołu, o tym co jest jego siłą podkreślając przy tym konieczność ciągłej pracy. Opowiedział też, jak zmienił się poziom ligi po zmianach wprowadzonych w lidze i spotkaniach z rodakami.
W rozmowie ze Strefą Siatkówki Michał Mieszko Gogol opowiedział m. in. o:
- celach na nowy sezon
- konieczności ciągłej pracy
- poziomie ligi po wprowadzonych zmianach
- spotkaniach z Aleksandrem Śliwką i Maciejem Muzajem
NOWY SEZON NOWE CELE
Bilans jedenaście zwycięstw i trzech porażek JTEKT Stings Aichi to imponujący początek sezonu. W czym tkwi siła waszego zespołu?
Michał Mieszko Gogol: – Naszą siłą jest zespołowość, bo praktycznie każde spotkanie gramy w nieco zmienionym składzie personalnym, ale prawie za każdym razem udaję nam się znaleźć rozwiązanie. Myślę, że jesteśmy też bardzo waleczną drużyną i te pięć wygranych tie- breaków pokazały, że zawsze walczymy do ostatniej piłki nieważne jaki jest przebieg meczu. Jeśli chodzi o stricte siatkarskie aspekty, to na tę chwilę blok jest naszą bardzo silną bronią i przewodzimy w tym elemencie w ligowym rankingu. Cały czas musimy jednak pracować i poprawiać wiele w naszej grze.
Czy pańskim zdaniem aktualna forma zespołu, to jest już jego pełny potencjał, czy jednak macie jeszcze rezerwy w poszczególnych elementach?
– Nie jest to na pewno nasz pełny potencjał choćby dlatego, że nie zagraliśmy ani jednego meczu w najsilniejszym osobowym składzie. Poza tym jesteśmy nową drużyną, nową grupą ludzi i codziennie uczymy się siebie i docieramy się. Mamy nad czym pracować, a czasu na trening przy dwóch meczach w weekend nie ma tak dużo.
Czy cele na ten sezon diametralnie różnią się od tego, jakie były w poprzednim, który jak pan podkreślał w niejednym wcześniejszym wywiadzie był przejściowym?
– Naturalnie. W tym sezonie mamy nieco większy apetyt i ambitniejsze cele. Chcielibyśmy znaleźć się w czołowej czwórce ligi i z tej pozycji walczyć o medale. Liga jest jednak bardzo długa i faza zasadnicza składa się z 44 meczów, także nie ma co patrzeć za daleko do przodu a skupiać się na bieżącym tygodniu czy miesiącu. Udało nam się wygrać z drużynami z topu jak Blueton czy Wolfdogs, ale tak jak mówię to dopiero początek i ważne żeby dobrze pracować i pozostać zdrowym.
ZMIANY W SV LEAGUE
Jak do zespołu wkomponowali się dwaj nowi obcokrajowcy, Ricardo Lucarelli i Torrey DeFalco?
– Początki życia w Japonii są nieco wymagające dla każdego, więc potrzebowali oni 2-3 tygodni na adaptację do codziennego życia, ale jeśli chodzi o drużynę to idealnie wpasowali się w jej charakter. TJ bardzo dobrze odnalazł się w lidze i szybko złapał jej styl grania. Dobrze rozumie się z rozgrywającymi i ma naprawdę dobry start w sezon. Za Ricardo ciągnie się cały czas uraz barku, który nie jest może wykluczający go całkowicie z gry, ale nie jest w stanie jeszcze grać na 100% i musimy spokojnie wdrażać go do gry i powrotu do pełnej sprawności.
Czy da się już zauważyć różnicę w poziomie sportowym ligi po zmianach wprowadzonych w tym sezonie, głównie zwiększeniu limitu obcokrajowców?
– Poziom rzeczywiście jest wyższy niż rok temu i liga stała się bardziej atletyczna a rozkład ataku wielu drużyn nie jest tak jednostajny jak wcześniej. Są drużyny które mają naprawdę wiele opcji ataku i jest zdecydowanie mniej „one man show” niż w poprzednich latach, ale zdarzają się też mecze gdzie chociażby Nimir bierze na plecy drużynę i atakuje bardzo dużo piłek zachowując przy tym skuteczność i to dwa dni z rzędu.
DRUGI SEZON ŁATWIEJSZY? SPOTKANIA Z RODAKAMI
Czy w tym drugim sezonie pobytu w Japonii jest łatwiej jeżeli chodzi o pracę w klubie i ogólne funkcjonowanie w tym kraju?
– Zdecydowanie. Jako trenerowi jest mi dużo łatwiej, bo rozumiem już tę ligę, poznałem wielu japońskich zawodników i ich styl gry. Każda drużyna też ma swoje charakterystyczne aspekty, na które trzeba zwrócić uwagę. Przed sezonem nakreśliłem przed drużyną 7 fundamentów stricte dotyczących SV League nad którymi musimy pracować, aby dobrze funkcjonować w tej lidze. Obraliśmy tę drogę i konsekwentnie nią podążamy. Zmieniliśmy też kilka rzeczy w sposobie trenowania i zarządzania meczami wyjazdowymi i myślę, że to pozytywne zmiany w stosunku do zeszłego roku. Jeśli chodzi o samo życie w Japonii zarówno mi jak i mojej rodzinie jest dużo łatwiej, ale przede wszystkim przyjemniej bo poznaliśmy lepiej kulturę oraz opanowaliśmy podstawową komunikację po japońsku.
Graliście już z Tokio Greatbears Maćka Muzaja, a w ostatni weekend z Suntory Sunbirds Olka Śliwki. Czy mecze przeciwko zespołom z Polakami wzbudzają w panu dodatkowe emocje?
– Oprócz tego, że to z reguły są bardzo ciężkie mecze to sama przyjemność spotkać się z Maćkiem i Olkiem i porozmawiać po Polsku. Ja osobiście bardzo lubię nasze rozmowy o czymkolwiek by nie były i trzymam mocno kciuki za ich zdrowie i występy.
POPULARNOŚĆ SIATKÓWKI W JAPONII
Czy po ostatnich sukcesach reprezentacji Japonii da się dostrzec wzrost zainteresowania męską siatkówką w tym kraju?
– Ciężko mi powiedzieć czy zainteresowanie wzrosło ale wszędzie gdzie gramy są pełne hale. Na nasze mecze domowe przychodzi zawsze komplet około 5000 osób a w zeszły weekend w Osace graliśmy przed 7500 widzami. Największymi gwiazdami siatkarskimi są naturalnie reprezentanci kraju, którzy mają swoje fankluby, sklepy i ogólnie są bardzo rozpoznawalni a fani często obdarowują ich upominkami. Natomiast największą gwiazdą sportu w Japonii jest bejsbolista Shohei Ohtani, który jest dosłownie wszędzie i reklamuje dosłownie wszystko. Zaraz za nim coraz częściej pojawia się Ran Takahashi, więc najwyraźniej siatkówka w Japonii goni pozostałe dyscypliny.
Zobacz również:
Podsumowanie niedzieli w lidze japońskiej
źródło: siatka.org