W rewanżowych meczach 1/16 finału Pucharu CEV doszło do dwóch złotych setów. W nich niespodzianki sprawiły cypryjskie zespoły oraz Mladost Zagrzeb, który wyeliminował Vfb z Michałem Superlakiem w składzie. W cuglach awans do kolejnej rundy wywalczyły Asseco Resovia i Itas Trentino. Dalej grają też tureckie i francuskie zespoły.
Rzeszowski spacerek
Bez najmniejszych problemów w kolejnej rundzie znalazła się Asseco Resovia Rzeszów, która w rewanżu we własnej hali rozbiła Orion Stars Doetinchem. W żadnym z setów goście nie dobrnęli nawet do granicy 20 oczek. Różnica klas była znacząca, dzięki czemu szansę gry dostali także zmiennicy. Liderami ekipy z Podkarpacia w tym spotkaniu byli Bartosz Bednorz i Stephen Boyer, którzy łącznie wywalczyli 29 punktów.
Polacy za burtą
Zimny prysznic spotkał VFB Friedrichshafen. Podopieczni Adama Swaczyny nie odrobili strat poniesionych w Zagrzebiu. Mladost już po dwóch setach mogła świętować awans do kolejnej rundy. Ostatecznie przegrał 2:3, ale była to pyrrusowa wygrana wicemistrza Niemiec. W jego barwach zagrał Michał Superlak, który zdobył 12 punktów. Polak popisał się 1 asem, 1 blokiem, a w ataku uzyskał 53% skuteczności.
Tureckie zespoły w grze
Pewnie awans przypieczętował Ziraat Ankara, który u siebie potrzebował trzech setów, by pokonać Valepę Sastamala. Fińska drużyna nie zawiesiła zbyt wysoko poprzeczki, a gospodarzy do triumfu poprowadzili Toncek Stern i Trevor Clevenot, którzy zdobyli po 18 punktów. Równie jednostronny mecz odbył się w Stambule, gdzie Galatasaray odprawił z kwitkiem Fino Kaposfar, pozwalając mu co najwyżej zdobyć 19 punktów w secie. To był mecz Jeana Patry’ego, który zakończył go z 17 punktami na koncie.
Zdecydował złoty set
We własnej hali Deja Sport Burgas odrobiła wyjazdowe straty z Nikozji, pokonując Omonię 3:0. W żadnym z setów nie pozwoliła rywalom dobrnąć do granicy 20 punktów, ale złoty set padł już łupem gości, których do zwycięstwa poprowadził Theo Fabricio Lopes (17 oczek). Niespodziewanie dalej gra również inna z cypryjskich ekip – Pafiakos Pafos. Wprawdzie przegrała ona 0:3 w Belgii z Lindemans Aalst, ale i w tym przypadku lepsza okazała się w złotym secie. Prym w jej szeregach wiódł Nikolaos Eleftheriou, który zakończył mecz z 26 oczkami na koncie.
Zmienne szczęście rumuńskich ekip
Ze zmiennym szczęściem grały rumuńskie zespoły. Arcada Galati zgodnie z planem nie sprostała na wyjeździe Itasowi Trentino. Ten zagrał w rezerwowym składzie, a i tak rywale tylko w jednym secie dobrnęli do granicy 20 oczek. Włoską ekipę do sukcesu poprowadził Giulio Magalini, który zgromadził 17 punktów. Atutu własnego parkietu nie wykorzystał Rapid Bukareszt, który uległ Selwerowi Tallinn. Był blisko doprowadzenia do tie-breaka, ale czwartą odsłonę przegrał na przewagi i zakończył grę w Pucharze CEV. Lepiej poszło Coronie Brasov, która po raz drugi wykazała wyższość nad Vojvodiną. W Nowym Sadzie nie oddała rywalom nawet seta.
Blisko złotego seta było Lausanne UC, które prowadziło już na wyjeździe z Draisma Dynamo Apeldoorn 2:1, ale przegrało po tie-breaku i odpadło z dalszej rywalizacji. Dzielnie walczyła również Crzvena Zvezda Belgrad, która była o jedną partię od złotego seta. Ostatecznie wygrała rewanż z Volley Amriswil 3:2, ale nie dało jej to przepustki do kolejnej rundy. AONS Milon po raz drugi pokonał SK Jekabpils, ale tym razem uczynił to dopiero w tie-breaku. Nie zmienia to faktu, że pewnie znalazł się w następnej fazie zmagań.
Faworyci górą
W wewnątrz czeskiej konfrontacji po raz drugi LVi Praga rozbił Blue Volley Ostrawa i w cuglach zameldował się w kolejnej rundzie. To samo ucznił Guaguas Las Palmas, który nawet jednej partii nie oddał drużynie z Hartberga. Również drugie zwycięstwo nad Volley Schonenwerd odniósł Tours VB. Tym razem we własnej hali francuski zespół oddał przeciwnikom tylko jednego seta.
Zobacz również
źródło: inf. własna