– Resovia jest jak piłkarska Barcelona, bo nie brakuje w niej niczego. Nie ma się do czego doczepić. Jeśli przychodzi moment gorszej gry, to jest to wina nas – zawodników, bo wokół jest robione wszystko, abyśmy mieli komfort pracy – powiedział w Siatcascie w Polsacie Sport środkowy, Dawid Woch.
Resovia się rozpędza
Asseco Resovia Rzeszów w siatkarskim klasyku pokonała PGE GiEK Skrę Bełchatów. Podopieczni Tuomasa Sammelvuo w końcu odnieśli pewne, przekonujące zwycięstwo, na które czekali od początku sezonu. – Brakowało nam tak pewnego domowego zwycięstwa. Fajnie, że odnieśliśmy je z mocnym przeciwnikiem. Uważam, że to był nasz najlepszy mecz do tej pory. W poprzednich meczach mocno falowaliśmy, a w tym spotkaniu zagraliśmy najrówniej. Fajnie jest poczuć, jak wygrywać. Mimo że mamy w zespole zawodników, którzy wiele w swoim życiu wygrali, to musimy nauczyć się wygrywać jako drużyna. To jest pierwszy krok do tego, aby pójść na przód – stwierdził środkowy ekipy z Podkarpacia, Dawid Woch.
Mimo że w drużynie prowadzonej przez Tuomasa Sammelvuo jest duża konkurencja na środku siatki, to Woch wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie. Szczególnie dobrze spisuje się w bloku, w którym jest w czołówce najlepiej blokujących zawodników PlusLigi. – Przed sezonem powiedziałem sobie, że pierwszy raz w Rzeszowie jest aż tak duża szansa grania dla środkowego, który nie był do tej pory kluczowym zawodnikiem w PlusLidze. Pomyślałem sobie, dlaczego miałbym tej sytuacji nie wykorzystać. Składa się na to wiele rzeczy. Jest potrzebne też dużo szczęścia. Każdy z nas pracuje na swoją szansę, ale szczęściu też trzeba pomóc. Jestem wdzięczny trenerowi, że obdarzył mnie zaufaniem, bo wiem, że nie jest łatwe wejście do drużyny, w której są same gwiazdy. Od początku sezonu stawia na mnie. Jest to dla mnie nagroda za cierpliwość i ciężką pracę – zaznaczył środkowy Asseco Resovii.
Rumuńska przygoda
Do Asseco Resovii Dawid Woch przeniósł się z Arcady Galati. Sezon spędzony w Rumunii dał mu bardzo dużo, choć początkowo miał grać w PlusLidze. – Na początku nie byłem szczęśliwy, bo wyobrażałem sobie, że ten poprzedni sezon będzie wyglądał inaczej. Nie jest przecież łatwo z dnia na dzień zmienić swoje życie. W Rumunii było ono ciężkie, ale siatkarsko poprzedni sezon dał mi bardzo dużo, bo rozegrałem go od deski do deski. Było to dla mnie kapitalne doświadczenie. Ligi rumuńskiej nie ma co porównywać do PlusLigi, bo tak naprawdę pierwsze trzy drużyny mogłyby powalczyć z naszymi. Zagrałem też w Lidze Mistrzów, w której wygraliśmy z Lube. Było to moje pierwsze zderzenie z tak dużą europejską siatkówką. Zobaczyłem, w którym miejscu jestem. Pokazałem sobie, że mogę wejść na wysoki poziom – podkreślił siatkarz.
Resovia jak Barcelona
W Rzeszowie tradycyjnie są duże oczekiwania odnośnie walki o najwyższe cele. W pierwszej fazie rozgrywek Asseco Resovia trochę zawodziła, ale może w końcu złapała swój rytm gry. Woch nie ukrywa, że na Podkarpaciu czuje się odpowiedzialność za wynik, ale jednocześnie dodaje, że siatkarze mogą skupić się tylko i wyłącznie na pracy. – Asseco Resovia jest topowym klubem, w którym wszystko zaczyna się poza boiskiem, a nie na nim. Przychodząc na trening, mam skupić się na tym, jak odbijać piłkę, a nie interesuje mnie to czy coś będzie, bo wiem, że to będzie. Zaplecze klubu stoi na bardzo wysokim poziomie. Resovia jest jak piłkarska Barcelona, bo nie brakuje w niej niczego. Nie ma się do czego doczepić. Jeśli przychodzi moment gorszej gry, to jest to wina nas – zawodników, bo wokół jest robione wszystko, abyśmy mieli komfort pracy – zakończył Dawid Woch.
Zobacz również:
Puchar CEV: Skład Resovii na rewanż dużą niewiadomą
źródło: SiatCast