– Ostatnie edycje Ligi Mistrzów, które rozgrywaliśmy w Warszawie nam nie wyszły i nie wychodziliśmy z grupy, a wcale nie mieliśmy wielkich rywali z wyjątkiem Perugii i Dynama. Za sprawą dwóch braków wyjścia z grupy jesteśmy czujni – powiedział klubowym mediom Andrzej Wrona, środkowy PGE Projektu Warszawa.
PRYWATNY POWÓD DO ZADOWoLENIA
PGE Projekt Warszawa pokonał w ostatnim meczu 12. kolejki PlusLigi Cuprum Stilon Gorzów 3:0 na wyjeździe. W pierwszym składzie ekipy z Warszawy doszło do zmiany, wszak nie ujrzeliśmy nominalnie występującego Juriego Semeniuka, a Andrzeja Wronę. Środkowy bloku zakończył spotkanie z dorobkiem 11 punktów (5 atak, 6 blok). Skończył 5 z 9 piłek i atakował ze skutecznością 56%. Dołożył 3 wybloki, na 7 zagrywek nie zepsuł żadnej. 6 punktowych bloków Wrony sprawiło, że znalazł się w gronie „Naj” 12. kolejki, o czym informowaliśmy tutaj. W dodatku 35-latek został okrzyknięty mianem MVP meczu.
– Cieszymy się, że wygraliśmy mecz ze Stilonem w pięknej hali. Prywatnie się cieszę, bo mój tata, który rzadko ma okazję być na meczu, przyjechał specjalnie do Gorzowa Wielkopolskiego, bo od 1-2 dni wiedziałem, że rozpocznę spotkanie w wyjściowej szóstce. Nie gram dużo, więc cieszę się, że był na meczu i mógł go zobaczyć na żywo. Myślę, że cały zespół zagrał bardzo dobrze i przetrzymaliśmy napór od drużyny z Gorzowa Wielkopolskiego w pierwszym secie. Później już kontrolowaliśmy spotkanie. Wszyscy bardzo dobrze zagraliśmy blokiem, bo dały o sobie znać bloki całego zespołu, nie tylko moje. Fajny impuls dali zmiennicy, fajne wejście zaliczył Tobi (Tobias Brand – przyp. red.) – powiedział w rozmowie z klubowymi mediami Andrzej Wrona, środkowy PGE Projektu Warszawa.
WYJĄTKOWO CZUJNI
Brązowi medaliści mistrzostw Polski i zdobywcy Pucharu Challenge kolejne spotkanie rozegrają w najbliższy czwartek, 21 listopada. Wówczas rozegrają pojedynek 2. rundy fazy grupowej Ligi Mistrzów w Lublanie. Podejmą miejscowe ACH Volley. Stołeczni do spotkania przystąpią w roli faworyta. Wyróżniającą się postacią w szeregach mistrzów Słowenii jest 46-letni Mikko Esko. Rozgrywający w przeszłości reprezentował barwy Casa Modena czy Halkbanku Ankara. To siedmiokrotny mistrz Finlandii, mistrz Belgii, wicemistrz Turcji czy finalista Pucharu CEV. Wrona będzie mieć okazję do rewanżu za 2014 rok.
– Mikko Esko wyrzucił mnie chyba z półfinału Pucharu CEV, kiedy grałem w Skrze Bełchatów. Obaj mieliśmy wtedy dużo mniej lat (śmiech). Pamiętam bardzo dobrze tamto spotkanie, bo w końcówce tie-breaka bądź złotego seta zaatakowałem w aut. W każdym razie to Liga Mistrzów. Ostatnie edycje, które rozgrywaliśmy w Warszawie, nam nie wyszły i nie wychodziliśmy z grupy, a wcale nie mieliśmy wielkich rywali z wyjątkiem Perugii i Dynama. Za sprawą dwóch braków wyjścia z grupy jesteśmy czujni. Na pewno nie można nikogo lekceważyć. Będziemy walczyć o 1. miejsce w każdym z pozostałych pięciu meczów. Chcemy bardzo zagrać w ćwierćfinale – oznajmił Andrzej Wrona.
Zobacz również:
Podwójny powód do świętowania. Wyjątkowy występ
źródło: Projekt Warszawa - inf. prasowa