Rozgrywki w ramach Pucharu CEV nabierają rozpędu. Udany występ w 1/16 finałów mają za sobą Asseco Resovia Rzeszów czy Itas Trentino. Na wysokości zadania stanęły też tureckie zespoły. Dziwić może jednak potknięcie VfB Friedrichshafen, na pokładzie z Adamem Swaczyną i Michałem Superlakiem. W kolejnym tygodniu zostaną rozegrane spotkania rewanżowe. Wówczas dowiemy się kto awansuje do czołowej ósemki rozgrywek.
SPACEREK RZESZOWIAN
Dla ubiegłorocznych zdobywców Pucharu CEV był to wymarzony start rozgrywek. Asseco Resovia Rzeszów na wyjeździe pokonała 3:0 Orion Stars Doetinchem. Koncertowej grze podopiecznych trenera Tuomasa Sammelvuo nie było końca, a na szczególne wyróżnienie zasłużył Stephen Boyer. Francuz rozegrał znakomite spotkanie porwadząc zespół do wygranej. Choć w pierwszych minutach każdorazowo set należał do wyrównanych, to w końcówkach kluczowe było doświadczenie rzeszowian. Świetnie zaprezentował się także Dawid Woch, który punktował w niemal każdym elemencie, jak również wtórujący Boyerowi w ofensywie słoweński przyjmujący Klemen Cebulj.
Pewna wygrana stawia polski zespół w bardzo dogodnym położeniu przed spotkaniem rewanżowym, które zostanie rozegrane w nadchodzącą środę. Tym razem to rzeszowianie ugoszczą holenderską drużynę. Początek spotkania zaplanowano na godzinę 18:00.
Orion Stars Doetinchem – Asseco Resovia Rzeszów 0:3
(22:25, 22:25, 15:25)
PRZETARCIE TRENTINO
Jednym z tegorocznych gigantów w Pucharze CEV jest Itas Trentino. W 1/16 na drodze włoskiej potęgi stanęło rumuńskie C.S. Arcada Galati. Drużyna z Gałaczu nie miała jednak zbyt wielu argumentów po swojej stronie. Wicemistrzom nie pomógł nawet doping lokalnych kibiców, lecz mimo wszystko udało im się urwać Włochom jednego seta. W szeregach Trentino błyszczał Alessandro Michieletto, którego ze środka wspierał Daniele Lavia.
TURECKIE MARKI NA TROPIE SUKCESU
Cenną wygraną na swoje konto dopisał turecki Ziraat Bank Ankara, który na wyjeździe pokonał 3:1 fińskie VaLePa Sastamala. Po obu stronach siatki stanęli brązowi medaliści krajowych mistrzostw, jednak poziom na korzyść Turków działał poziom rozgrywek. Poza trzecim setem, gdzie zespół gospodarzy rzucił wszystko na jedną kartę, było to dość jednostronne widowisko. Osamotniony Urpo Sivula niewiele mógł zrobić, zwłaszcza mając po drugiej stronie tak dysponowanych Trevora Clevenota oraz Matthew Andersona.
Nie zawiodło także Galatasaray HDI Stambuł, choć spotkanie z węgierskim Fino Kaposvar znalazło swój finał dopiero w tie-breaku. Dla siatkarzy Galatasaray początek meczu nie był łatwy. Dwa przegrane sety 21:25 i 22:25 nie wróżyły dobrze. Później jednak faworytom udało się złapać właściwy rytm, wygrywając trzy kolejne sety do 14, 18 i w piątej części spotkania do 8. Niekwestionowanym liderem triumfatorów okazał się Jean Patry, któremu po drugiej stronie siatki kroku dotrzymywał jedynie Arpad Baroti.
PIERWSZE ZASKOCZENIA
Niespodzianek nie zabrakło już pierwszego dnia. Cypryjskie Omonia Nicosia ograło u siebie Deya Volley Burgas. Spotkanie zakończyło się wynikiem 3:1 (20:25, 25:19, 25:19, 25:15) dla gospodarzy z Cypru, a Belgowie przed rewanżem mają nad czym myśleć. Fenomenalnie w meczu zaprezentował się przede wszystkim Theo Lopes, atakujący Omonia.
Świetnie przed własną publicznością poradził sobie również Selver x Taltech Tallinn wygrywając z rumuńskim C.S. Rapid Bucuresti. Na papierze faworytem był zespół ze stolicy Węgier, jednak nie grają liczby, a zawodnicy, którym przydarzyło się wyjątkowo słabe spotkanie. Po dobrym początku i wygranej do 20, było już tylko gorzej. Wszystkie trzy kolejne sety padłu łupem gospodarzy do 16 i dwukrotnie 17. Do rangi bohaterskiego wyrósł duet Lincoln Williams i Keith Pupart.
Szerokim echem odbiło się również spotkanie Pafiakos Pafos z Lindemans Aalest. W tym przypadku również faworyzowanym Belgom nosa utarł cypryjski zespół. Siatkarze Pafiakos od początku grali bardzo dobre zawody, a całość zakończyła się dla nich szczęśliwą wygraną 3:1 (22:25, 25:20, 25:23, 25:19). Drużynę do wygranej poprowadził Nicolas Eleftheriou, któremu wtórował Boyan Yordanov.
Na plus kibiców zaskoczyło także Volley Schonenwerd. Szwajcarska drużyna u siebie bliska była pokonania francuskiego Tours VB. Faworytom udało się uciec spod topora, jednak dopiero w piątym secie i to wygrywając zaledwie 15:13. W pozostałych przypadkach obie drużyny znakomicie prezentowały się na dystansie, z wyłączeniem czwartego seta, gdzie gospodarzom zaczynało brakować świeżości.
FALSTART DRUŻYNY POLAKÓW
Zaskoczenie przyniosło także czwartkowe spotkanie Mladost Zagreb z VfB Friedrichshafen. Choć faworytami Niemcy, to Chorwatom udało się postawić bardzo trudne warunki, a wygrana w pierwszym secie nie wystarczyła. W kolejnych setach pełną pulę zgarniali wyłącznie gospodarze – 25:22, 25:19 i 25:20. Faworytów niemal w pojedynkę ograł Spyridon Chandrinos. Drużyna trenera Adama Swaczyny ma nad czym myśleć. Mimo wszystko dobry występ ma za sobą Michał Superlak.
ZGODNIE Z PLANEM
Ze swojego zadania szybko wywiązał się Sport Lisboa e Benfica wygrywając 3:0 z Calcit Kamnik. Dwa sety wygrane do 20 i ostatni zwycięski marsz zamknięty wynikiem 25:15, mówią same za siebie. Trzy sety do zwycięstwa wystarczyły także Guaguas Las Palmas. Hiszpanie pokonali u siebie TSV Raiffeisen Hartberg. Pomimo zaciętej w drugim i trzecim secie zespół gości i tak szybko musiał uznać wyższość przeciwników.
Na wysokości zadania stanął także CSM Corona Brasov, którego łupem padło spotkanie z Vojvodina Novi Sad. Nie obyło się jednak bez drobnego potknięcia rumuńskiego zespołu w trzecim secie, lecz całość i tak zakończyła się wynikiem 3:1 na korzyść gospodarzy. Jednego seta rywalom oddał także AONS Milon Athens pokonując na wyjeździe SK Jekabpils Lusi. Pierwszy wyjątkowo zacięty set końcowo nieco zaburzył jednostronność pojedynku.
Prawdziwą demolką z kolei zakończyło się czesko-czeskie spotkanie. VK Lvi Praha podejmował u siebie Blue Volley Ostrava. Jednostronne spotkanie szybko zakończyło się pomyślnie dla stołecznych, których do wygranej poprowadził Jakub Ihnat. Wygrana 3:0 robi wrażenie, tym bardziej jeśli wygrywa się dwukrotnie do 10 i 13.
Większych wrażeń można było się spodziewać po meczu pomiędzy Lausanne UC z Draisma Dynamo Apeldoorn. W spotkaniu górą Holendrzy – 3:1, a pierwsze dwa sety to falująca gra obu zespołów. Rozczarować z kolei mógł pojedynek Crvena Zbezda Beograd z Volley Amriswil, gdzie szwajcarscy goście, wygrywając 3:0, nie pozostawili na gospodarzach suchej nitki.
Zobacz również:
Wyniki 1/16 Pucharu CEV mężczyzn
źródło: inf. własna