Liga Mistrzyń zaserwowała niespodziankę z udziałem polskiego zespołu już w drugiej rundzie. BKS Bostik ZGO Bielsko-Biała niespodziewanie przegrał w Rumunii z C.S.O. Voluntari 2005 w drugiej serii gier 0:3. – Żałuję, że ludzie w telewizji musieli to oglądać, bo na pewno nie takiego obrazu naszego klubu się spodziewali – nie krył rozgoryczenia w rozmowie z klubowymi mediami po zakończeniu spotkania Bartłomiej Piekarczyk, trener zdobywczyń Superpucharu Polski, Pucharu Polski i brązowych medalistek mistrzostw Polski.
poniżej 50%
W drugiej serii gier fazy grupowej Ligi Mistrzyń bielszczanki rywalizowały na wyjeździe z C.S.O. Voluntari 2005. Klub z województwa śląskiego jeszcze przed startem zawodów stawiany był w roli faworyta. Ewentualnej porażki w Polsce nie zakładał najprawdopodobniej nikt, a w trzech setach tym bardziej. Sama przegrana jest o tyle sensacyjna, że jeszcze przed tygodniem BKS wygrał w kapitalnych okolicznościach po zaciętym starciu z Allianz MTV Stuttgart 3:1. Ekipa z Bielska-Białej na przestrzeni całego starcia w Rumunii popełniła 19 błędów, z czego 12 w samej ofensywie. Jej skuteczność w ataku wyniosła 32%, bielszczanki nadziały się na blok 7 razy.
– To na pewno dla nas bardzo zimny prysznic. Uważam, że byliśmy bardzo dobrze przygotowani do tego meczu. Mimo wszystko nastawialiśmy się na inną rozgrywającą, ale kompletnie nie chodziło o zespół z Voluntari. Rywalki zagrały na bardzo dobrym poziomie i spodziewaliśmy się, że mogą zagrać naprawdę dobrze. To dobry zespół, który jeśli wejdzie na swój poziom, to gra właśnie tak, jak przeciwko nam. Wszystko rozbijało się w pierwszej kolejności o nasz poziom. Uważam, że nie zagraliśmy naszej siatkówki nawet w 50%. Popełnialiśmy masę błędów, które nie przydarzają nam się na co dzień. Nie byliśmy skuteczni w ataku – powiedział klubowym mediom Bartłomiej Piekarczyk, trener BKS-u Bostik ZGO Bielsko-Biała.
ZABRAKŁO DOMENY
Samo spotkanie w Voluntari trwało 80 minut. W pierwszych dwóch odsłonach ekipa z południa Polski nie miała punktu zaczepienia. Cień nadziei zrodził się w trzeciej odsłonie, jednak ta została przegrana przez zdobywczynie Superpucharu Polski różnicą dwóch oczek. Najlepiej punktującą zespołu była Martyna Borowczak, która na swoje konto zapisała 12 oczek (11 atak, 1 blok). Atakowała ze skutecznością 34%, nie popełniając błędu w polu serwisowym. Przyjmowała pozytywnie i perfekcyjnie na poziomach odpowiednio 47% i 30%. Swojego rozgoryczenia po porażce nie krył szkoleniowiec BKS-u. W jego opinii przede wszystkim zabrakło energii, a także odwrócenia losów spotkania, z czego słyną jego podopieczne. W bieżących rozgrywkach pokazały to już w starciach chociażby z #VolleyWrocław i ekipą ze Stuttgartu, kiedy to przegrywały pierwsze partie, ale kolejne trzy padały ich łupem.
– Tym, co najbardziej mnie smuci, jest fakt, że nie potrafiliśmy wrócić do meczu. Czasem zdarzy się słabszy set, słabszy czas czy kilkanaście minut. Jednak zazwyczaj wracamy. Nasz zespół tym się charakteryzuje, że potrafi odwrócić losy meczu z każdej najtrudniejszej sytuacji. Prawie to nam się udało w trzecim secie, ale niewiele wskazywało na to, że będziemy grali choćby na styku. Próbowaliśmy różnych rozwiązań, jeśli chodzi o zmiany, ale nie mieliśmy w ogóle punktu zaczepienia. To może martwić. Z drugiej strony wiem, że nie traci się formy przez jeden czy dwa dni. Mam świadomość, że potrafimy grać na bardzo dobrym poziomie w siatkówkę. W Rumunii tego nie pokazaliśmy, z czego jest mi bardzo przykro. Żałuję, że ludzie w telewizji musieli to oglądać, bo na pewno nie takiego obrazu naszego klubu się spodziewali – mówił szkoleniowiec.
I dodał: – Musimy wejść na całkowicie inny poziom energii od samego meczu i nie czekać na rozwój wydarzeń i na to, co przeciwnik potrafi grać. W Lidze Mistrzyń każdy z zespołów jest mistrzem, wicemistrzem lub medalistą. To dobre zespoły. Musimy oczekiwać dobrej walki i dobrej bitwy. Tego chcieliśmy. Przylecieliśmy do Rumunii i na pewno nie będziemy z niej wracać w dobrych humorach. Przegraliśmy i to w złym stylu – ocenił i podsumował porażkę z C.S.O. Voluntari 2005 Bartłomiej Piekarczyk, trener Bialskiego Klubu Sportowego.
Zobacz również:
Liga Mistrzyń. Totalna niemoc polskiego klubu. Julia Nowicka: To nie jest koncert życzeń
źródło: BKS Bielsko-Biała - Facebook