– Bardziej przychyliłbym się do tego, że jesteśmy czarnym koniem niż Janosikiem. Na pewno będziemy chcieli również zdobywać komplet punktów w spotkaniach z zespołami, które są niżej notowane – powiedział po wygranej w Rzeszowie środkowy Steam Hemarpol Norwida Częstochowa, Daniel Popiela.
Szybka rehabilitacja
Szybko zrehabilitowaliście się za porażkę z Barkomem, wywożąc zwycięstwo z Rzeszowa.
Daniel Popiela: Faktycznie, szybko zrehabilitowaliśmy się za wcześniejszą przegraną. To zwycięstwo bardzo nas cieszy i napawa optymizmem na kolejne spotkania. Po raz kolejny pokazaliśmy, że potrafimy grać z najlepszymi i ucierać im nosa. Już nie możemy doczekać się następnych meczów.
Można powiedzieć, że wygraliście tak naprawdę przegrany mecz? W czwartym secie przy stanie 24:22 dla gospodarzy pewnie już część kibiców na Podpromiu widziało oczyma wyobraźni komplet punktów dla Asseco Resovii.
– Zdecydowanie. Każdy z nas w głębi duszy czuł, że ten mecz można jeszcze wyszarpać i odwrócić jego losy tak, jak to uczyniliśmy. Pokazaliśmy charakter i dobrą siatkówkę. Zwyciężyliśmy w secie, w którym rywale mieli już w górze piłki meczowe. Później wygraliśmy całe spotkanie, wywożąc z Rzeszowa bardzo cenne dwa punkty.
A co pana zdaniem zaważyło na tym, że udało wam się odwrócić losy tego spotkania?
– Przede wszystkim dobra gra w systemie blok-obrona. W tym meczu świetnie zagraliśmy w tym aspekcie. Bardzo dużo piłek broniliśmy, nie pozwalaliśmy przeciwnikom na kończenie akcji bez naszego dotknięcia. Staraliśmy się grać wyblokiem i dać sobie szansę na konstruowanie kontr.
Czarny koń czy Janosik?
Na początku sezonu jesteście trochę siatkarskim Janosikiem? Zabieracie punkty teoretycznie mocniejszym i bogatszym rywalom, a zdarza wam się je pogubić w meczach z zespołami będącymi w waszym zasięgu jak chociażby Barkom czy Ślepsk.
– Już to kiedyś słyszałem (śmiech). Myślę jednak, że nie. Bardziej przychyliłbym się do tego, że jesteśmy czarnym koniem niż Janosikiem. Na pewno będziemy chcieli również zdobywać komplet punktów w spotkaniach z zespołami, które są niżej notowane. Najważniejsze jest dla nas to, aby nie oglądać się za siebie i punktować w każdym spotkaniu.
Dla pana zwycięstwo odniesione na Podkarpaciu miało szczególne znaczenie?
– Na pewno tak. Jeszcze pięć lat temu przeglądałem zdjęcia, byłem na meczu i marzyłem, żeby kiedyś zagrać i wygrać na Podpromiu. Teraz udało mi się je spełnić, więc na pewno jest to dla mnie coś wyjątkowego.
Debiut w PlusLidze
A ten debiutancki sezon w PlusLidze czymś pana zaskoczył?
– Myślę, że gra w siatkówkę zarówno w I lidze, jak i PlusLidze stoi na bardzo wysokim poziomie. Mam wrażenie, że ten nowy sezon nie zaskoczył mnie niczym. Jest to najlepsza liga na świecie, w której poszczególne zespoły grają bardzo równo i bardzo dobrze. Jestem zadowolony, że mogę być częścią tej siatkarskiej, plusligowej rodziny.
To na koniec zapytam o najbliższe spotkanie z GKS-em. Co powinniście zrobić, aby w końcu pokonać zespół z dolnej części tabeli i nie musieć przełykać goryczy porażki?
– Myślę, że przede wszystkim wyjść na to spotkanie bardzo skupieni i skoncentrowani, jak dzieje się to w meczach z teoretycznie mocniejszymi rywalami, którym ucieramy nosa. Kluczem do sukcesu będzie nasza dobra gra. Już nie raz udowodniliśmy, że potrafimy ją pokazać. Jeśli tak będzie w niedzielę, to powinniśmy zdobyć kolejne punkty do ligowej tabeli.
Zobacz również:
Grobowe nastroje w Rzeszowie: Nikt z nas tego nie chce
źródło: inf. własna