– Rozmawialiśmy o sytuacjach meczowych. Z jednej strony dobrze się stało, że mecz nie poszedł trochę głębiej w emocje. To również było zasługą sędziego, bo nie doprowadził do eskalacji emocji, brzydkiego i niefajnego obrazu gry – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki Mariusz Sordyl, trener Trefla Gdańsk.
- Trefl Gdańsk wygrał na wyjeździe z Nowak-Mosty MKS-em Będzin 3:2.
- Gdańszczanie przegrywali w pojedynku 1:2, ale zagrali cierpliwie i doprowadzili do tie-breaka, mimo że MKS w czwartej części wygrywał 6:3.
- W spotkaniu nie brakowało emocji i kontrowersji.
- Spotkanie podsumował w rozmowie ze Strefą Siatkówki Mariusz Sordyl, trener gdańskiego Trefla.
EMOCJE, EMOCJE I EMOCJE
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Spotkanie z MKS-em toczyło się na bardzo wysokim poziomie emocjonalnym. Nie zabrakło kontrowersji z sędziowskimi decyzjami. Jak w pańskich oczach przebiegał mecz?
Mariusz Sordyl: – Jeżeli chodzi o kontrowersje, to one będą w każdym spotkaniu, które w bieżącym sezonie będzie ważyć bardzo dużo. Faktycznie, było trochę emocji. Po meczu możemy powiedzieć, że takie starcia się zdarzają. My mamy swoje emocje, przeciwnicy mają swoje, sędziowie również mają swoje. Starcie ogólnie zakończyło się dla nas dobrze. Graliśmy całkiem nieźle, momentami mieliśmy słabsze chwile. W ogólnym rozrachunku cierpliwość była naszym atutem, ponieważ przy bardzo trudnych zagrywkach przeciwnika utrzymywaliśmy piłkę i wychodziliśmy z obronną ręką. To był klucz naszego powrotu do meczu. Zakończyliśmy pierwszego tie-breaka sukcesem. To dla nas również bardzo ważne.
Dostrzegłem, że rozmawiał pan po spotkaniu z sędzią. Co było przedmiotem waszej rozmowy?
– Gdzie byliśmy na wakacjach w poprzednim roku (śmiech). Tak na poważnie, oczywiście rozmawialiśmy o sytuacjach meczowych. Z jednej strony dobrze się stało, że mecz nie poszedł trochę głębiej w emocje, co również było zasługą sędziego. Nie doprowadził do eskalacji emocji, brzydkiego i niefajnego obrazu gry. Wzięliśmy mocny emocjonalnie udział w meczu i wiele sytuacji ocenialiśmy trochę inaczej. Natomiast czy tak było? Myślę, że siądziemy i spokojnie przeanalizujemy meczowe sytuacje. Być może również popatrzymy inaczej na niektóre akcje.
czekaja na atakującego
Niebawem do aktywnego grania wróci Aliaksei Nasewicz. Chyba nie pozostaje nic, jak tylko czekać na rywalizację w obliczu tak dobrze dysponowanego Jakuba Jarosza?
– Oczywiście, czekamy na Aleksa. Cieszymy się, że wrócił do treningów. Potrzebuje jednak trochę czasu, żeby przejść swego rodzaju okres przygotowawczy. Bardzo się cieszymy, że jest z nami. To, że będziemy mieli Aleksa i Kubę, nie jest dla nas zupełnie żadnym problemem. Kuba od samego początku świetnie wpisuje się w zespół. Jeżeli będziemy mieć dwóch atakujących, którzy będą grać na tak wysokim poziomie, to tylko będziemy się z tego cieszyć. Na pewno nie będzie to żaden problem.
W jednym z niedawnych wywiadów powiedział pan, że PlusLiga jest bardzo mocno opakowana medialnie. Za wami jest już kilka spotkań. Jakie są pana wrażenia po powrocie do Polski?
– Nie ma specjalnie wielkich wrażeń. Wiedziałem, co dzieje się w Polsce i jak wygląda ekstraklasa. Szczęśliwie zagraliśmy już pierwsze spotkanie w ERGO Arenie, gdzie było bardzo dużo kibiców. Serdecznie zapraszam na kolejne spotkania. Nieszczęśliwie mecz (z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle – przyp. red.) nie ułożył się do końca po naszej myśli. Doskonale zdaję sobie sprawę, co dzieje się wokół siatkówki w Polsce, jeżeli chodzi o kibiców, media i popularność pozaboiskową. Wszystko było do przewidzenia. To nie jest niczym zaskakującym. Zupełnie nie sądzę, żeby wywierało to na kimkolwiek presję.
Zobacz również:
PlusLiga: W meczu kipiało. Przyjmujący: Fajnie, gdyby poziom sportowy był ważniejszy
źródło: inf. własna
