Lotto Chemik Police przegrał pierwsze oficjalne spotkanie w sezonie 2024/2025. Mistrz Polski w Ostrowcu Świętokrzyskim uległ BKS-owi Bostik ZGO Bielsko-Biała w meczu o Superpuchar Polski 0:3. Spotkanie w rozmowie ze Strefą Siatkówki podsumował Dawid Michor, trener polickiego Chemika.
Lotto Chemik Police przegrał mecz o Superpuchar Polski z BKS-em Bostik ZGO Bielsko-Biała 0:3
- Dla trenera Dawida Michora był to oficjalny debiut w seniorskiej siatkówce.
- Mocnym zderzeniem ze ścianą była pierwsza partia, w której policzanki uległy do 13.
- Zabrakło w ich szeregach przede wszystkim skuteczności w ataku (atakowały ze skutecznością 26%).
ZADOWOLENIE MIMO WSZYSTKO
Krzysztof Sarna (Strefa Siatkówki): Czy jest trener zadowolony z postawy swojego zespołu?
Dawid Michor: – Jestem zadowolony z tego powodu, że mogliśmy przystąpić do tego meczu. Spotkanie o Superpuchar Polski jest nagrodą dla klubu, dla prezesa, dla ludzi, którzy ciężko pracowali na to, żebyśmy mogli zagrać w tym meczu. Z tego jestem najbardziej dumny. Przed meczem w szatni powiedziałem, że to starcie dla każdej z dziewczyn, dla każdego z nas będzie miało trochę inny wymiar. Było wiele debiutantek wśród dziewczyn, jak i wielu debiutantów w sztabie. Były także dziewczyny, które wracają po kontuzji.
Trzeba się cieszyć z oprawy i okoliczności dla jednych powrotu, a dla innych początku przygody seniorskiej z siatkówką. Jeśli chodzi o grę, wiedzieliśmy, że mamy dużo do pracy. Zdawaliśmy sobie sprawę, że przed nami jeszcze długa droga, a także że jest dużo do zrobienia. Rywal zweryfikował i sprawdził nas bardzo mocno w pierwszych dwóch setach.
Z drugiej strony trzeba się cieszyć z tego powodu, że przed tym, co dla nas najważniejsze, a więc rozgrywkami ligowymi mieliśmy okazję przeżyć pierwsze emocje i pierwszy stres. Dla tak młodego zespołu to ważne. Liczę na to, że tak jak w meczu o Superpuchar Polski poprawialiśmy swoją grę i wynik z seta na set, tak też nawet grając lepiej bądź gorzej w sezonie, będziemy z każdym meczem coraz lepsi i będziemy zapisywać coraz więcej punktów do ligowej tabeli. Liczę, że zdobędziemy cel, jakim jest coraz lepsza gra Chemika i coraz wyższa pozycja w lidze.
Co trener pomyślał po pierwszym secie, który był mocnym zderzeniem ze ścianą? Kolejne dwa wyglądały znacznie lepiej. Niemniej, po pierwszej odsłonie chyba naturalne było nakazanie podopiecznym podjęcie ryzyka, które było też bardzo widoczne na początku drugiej części, prawda?
– To była nasza jedyna droga, jeżeli potrafilibyśmy grać skutecznie przez cały mecz, podejmując ryzyko. Nie jest to łatwe, ale na pewno próbowaliśmy. W jakimś stopniu się to udało, bo graliśmy coraz lepiej. Nie myślałem niczego specjalnego po pierwszym secie. Raczej zastanawiałem się nad tym, jak pomóc zespołowi i jak poprawić te elementy, które nie funkcjonowały. Mowa o tym, żebyśmy z większym spokojem wystawiali piłkę. Mieliśmy wiele okazji do tego, żeby zdobywać punkty atakiem, tylko nie pomagaliśmy sobie wystawą. To coś, nad czym będziemy pracować. Nie było jakichś dodatkowych emocji i myśli związanych z tym, co wydarzyło się w pierwszym secie.
Kiedy rozmawialiśmy jeszcze przed meczem, pytałem trenera o to, w jakich przestrzeniach rozstrzygnie się to spotkanie. Obydwie drużyny grały bardzo dużo przez środek oraz blokiem, przynajmniej w pierwszym secie. Później wszystko się odwróciło.
– Chyba można tak powiedzieć. Próbowaliśmy zawiązać grę środkiem, ale i tak wszystko rozstrzygnęło się na wysokich piłkach. Potrzebujemy jeszcze trochę czasu, żebyśmy byli skuteczniejsi zarówno w bloku, obronie, jak i w kontrze, w ataku.
Nie chcę grać na emocjach, ale widać w trenera oczach łzy.
– Łzy? W hali jest strasznie gorąco i człowiek strasznie się poci. To trochę jest tak, że nie możemy sobie pozwolić na to, żeby się rozpływać, zastanawiać czy długo gdybać. Musimy działać i pracować. Myślami jestem troszeczkę przy tym, co przed nami i przed pracą, którą musimy wykonać. Jak najszybciej trzeba wyciągnąć dobre wnioski z tego, co wydarzyło się w Ostrowcu Świętokrzyskim. Już za tydzień czeka nas kolejne bardzo ważne spotkanie.
Jeżeli są emocje, to związane z tym, że Ewa Kwiatkowska wraca do siatkówki. Pojawiła się na boisku i może to była okazja do tego, żebym lekko się wzruszył. Pierwszy oficjalny mecz po kontuzji rozegrała także Agata Nowak. Zadebiutowało tyle młodych dziewczyn, wśród których widziałem radość, determinację i pozytywne emocje. Same mnie tym zaskoczyły. Może nie są jeszcze gotowe grać bardzo skutecznie na przestrzeni całego meczu, ale miały na pewno odwagę, żeby wyjść i twardo próbować walczyć. Zrealizowały to. Te okoliczności mogą mnie wzruszyć. Reszta to nasza praca i nie ma miejsca na emocje.
ZA TYDZIEŃ DEBIUT W LIDZE
No właśnie. Za tydzień pierwszy mecz w lidze z MKS-em Kalisz. Zapytam także dlatego, że graliście z tym zespołem w sparingach. Czego można się spodziewać po tym meczu?
– Myślę, że będzie to mecz na podobnym poziomie emocji. Oba zespoły są w podobnej sytuacji, zapewne będą walczyły o podobne miejsca w tabeli. Liczę na to, że będzie to pojedynek pełen walki, w którym będziemy potrafili trzymać nerwy na wodzy, z chłodną głową zdobywać punkty i kończyć akcje.
Zobacz również:
TAURON Liga: Które zagraniczne siatkarki zagrają w nowym sezonie? (lista)
źródło: inf. własna