Podczas gdy siatkarze zaczynają skupiać się na rozgrywkach ligowych, na Filipinach nastąpiło losowanie przyszłorocznych mistrzostw świata. W turnieju wystąpią aż 32 reprezentacje. – Widzę przede wszystkim promocję siatkówki w tych miejscach na świecie, gdzie tej siatkówki było mało. Myślę, że to jest istotne. Gdyby nie turniej Ligi Narodów, to nie wiedzielibyśmy, że na Filipinach jest siatkówka. Uważam, że dobre jest też, że grupy są nieliczne. Tam są tylko trzy mecze, nie będzie dużego obciążenia dla zespołów, które myślą o grze finałowej – powiedział podczas Magazynu #7Strefa Maciej Jarosz.
W marcu 2024 oficjalnie ogłoszono gospodarza przyszłorocznych mistrzostw świata. Z grona kandydatów FIVB wybrało Filipiny. – Cieszę się, że to są Filipiny, chociaż dla kogoś może to być egzotyczny kierunek i po co tam organizować mistrzostwa świata, skoro oni nie mają reprezentacji? Nie możemy zamykać się w takiej wąskiej grupie Polska, Włochy, Stany Zjednoczone, Japonia, bo za chwilę okaże się, że gra między sobą tylko siedem, osiem reprezentacji. Chodzi o to, żeby wciągnąć jak najwięcej krajów. Dlatego też mimo że mecze niestety będą nudne na początku, nie czarujmy się. Rozszerzono stawkę uczestników do trzydziestu dwóch, tam jest wiele słabych zespołów. Ale jak te zespoły mają być wciągnięte w orbitę światowej siatkówki, jeśli nie przyjadą na mistrzostwa świata – powiedział podczas Magazynu #7Strefa Kamil Drąg.
32 reprezentacje
Postanowiono poszerzyć liczbę reprezentacji, które wystąpią w mistrzostwach świata. Zmieniono również system kwalifikacji. – Widzę pozytywy. Widzę przede wszystkim promocję siatkówki w tych miejscach na świecie, gdzie tej siatkówki było mało. Myślę, że to jest istotne. Gdyby nie turniej Ligi Narodów, to nie wiedzielibyśmy, że na Filipinach jest siatkówka. Uważam, że dobre jest też, że grupy są nieliczne. Tam są tylko trzy mecze, nie będzie dużego obciążenia dla zespołów, które myślą o grze finałowej. Później już zaczyna się faza play-off. I to jest niebezpieczne. Możemy spotkać się z Kanadą, Japonią, jest też Turcja w tej grupie. To już są schody, bo już nie można pozwolić sobie na słabszy mecz. Drużyna, która przegrywa, jedzie do domu. Z zainteresowaniem obserwuję też drużyny z trzecich i czwartych miejsc. Ile tych drużyn przejdzie dalej. To będzie sygnał, że siatkówka idzie troszkę szerzej – stwierdził Maciej Jarosz.
Zmienny system
14 września nastąpiło losowanie i Polacy poznali swoich rywali. Biało-czerwoni wystąpią w grupie B. Przed losowaniem pojawiła się informacja, że system ustawienia drużyn na fazę play-off będzie podobny do tego, który był podczas igrzysk olimpijskich. Wtedy po fazie grupowej ułożono wspólną tabelę, która wyłoniła drabinkę. Podczas mistrzostw świata system będzie inny. – Czy to jest najlepszy system? Nie ma systemu idealnego, do każdego można się przyczepić. Tamten olimpijski był o tyle dobry, że tam nie dało się wybrać za bardzo przeciwnika, bo do końca jeden wynik mógł odwrócić tabelę. Słabością systemu było to, że już w pierwszej rundzie play-off można było wpaść na drużynę z naszej grupy – stwierdził Drąg.
Dodatkowo Polacy trafili do trudniejszej części drabinki. – Ta drabinka ułożyła się bardzo nierównomiernie. W jednej części jest mistrz świata, mistrz olimpijski i mistrz Europy, czyli na dzisiaj trzy najsilniejsze zespoły. W drugiej Brazylia i Stany Zjednoczone tak naprawdę mają dosyć łatwą i otwartą drogę do półfinałów – zauważył dziennikarz Przeglądu Sportowego Onet.
Polki wciąż czekają
Polacy wiedzą już gdzie i z kim zagrają. W zupełnie innej sytuacji są Polki. Co prawda pod koniec sierpnia ogłoszono, że turniej odbędzie się w Tajlandii, jednak szybo na jaw wyszły kontrowersje. Dotychczas nie wyjaśniono sytuacji, ani nie ogłoszono terminu losowania. – Najważniejsze, że nasze dziewczyny będą na tym mundialu grały. W tym sezonie to nie jest takie trudne, ale gdzie on będzie rozgrywany – zobaczymy. Cały czas to się przeciąga w czasie. Panowie już wiedzą jaką mają grupę, losowanie się odbyło a nasze panie cały czas na to czekają – powiedziała Joanna Mirek.
źródło: #7Strefa