– Będąc bez dwóch rozgrywających, znaleźliśmy się w sytuacji, którą można byłoby porównać do takiej, w której cała drużyna była w autobusie gotowa do wyjazdu, tylko kierowcy nie ma i nie można ruszyć – powiedział o okresie przygotowawczym do sezonu trener Moya Radomki Radom, Jakub Głuszak.
Przygotowania na finiszu
Jak nastroje w drużynie na nieco ponad tydzień przed startem sezonu?
Jakub Głuszak: Czujemy, że powoli zbliżamy się do pierwszego meczu o punkty. Przygotowujemy się obecnie bardziej intensywnie, ponieważ w końcu mamy możliwość trenowania w pełnym zestawieniu. Zgrywamy zespół i staramy się niwelować mankamenty, które pojawiły się w trakcie meczów sparingowych.
W przerwie pojawiło się dużo zmian w zespole, więc pewnie potrzebny jest czas, aby odpowiednio dopasować poszczególne puzzle?
– Faktycznie, w zespole jest dużo zmian, bo pojawiło się dziesięć nowych zawodniczek. Taka ilość roszad podyktowana jest nie tylko naszymi decyzjami, ale również zawodniczek, które otrzymały lepsze oferty z innych klubów. Musieliśmy więc dokonać dużo analiz i mocno przyłożyć się w trakcie okresu transferowego. Dość późno też zaczęliśmy pracę z naszymi rozgrywającymi. Ola Stachowicz na samym początku przygotowań doznała kontuzji palca, a Victoria Mayer miała obowiązki w reprezentacji, więc znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, nie mając do dyspozycji żadnej rozgrywającej. Musieliśmy szukać jakiegoś zastępstwa, aby w ogóle móc normalnie trenować. Do startu ligi jest mało czasu, a tak naprawdę dopiero od poprzedniego tygodnia jesteśmy w komplecie i możemy zgrywać rozgrywające z pozostałymi zawodniczkami.
Wypadło ważne ogniwo
A kontuzja Weroniki Szlagowskiej mocno zburzyła panu koncepcję budowanego zespołu?
– Przyznam, że tak. Bardzo mocno liczyliśmy, że Weronika będzie dużym wzmocnieniem naszej drużyny. Wokół niej budowaliśmy zespół, szukając zawodniczek na pozostałych pozycjach. Uraz ten sprawił nam trochę problemów, ale musieliśmy szybko zareagować, aby uzupełnić zespół. Wiadomo, że w sierpniu ciężko było znaleźć polską zawodniczkę, która dawałaby taką samą jakość, jak Weronika, więc zakontraktowaliśmy zagraniczną siatkarkę. Mamy ich w zespole aż 5, więc jest to trudny układ. Musimy jednak poradzić sobie z tą sytuacją i jak najlepiej poukładać zespół.
Czyli w pewnych momentach może mieć pan siatkarskie szachy ze względu na limit zagranicznych zawodniczek na boisku?
– Zgadza się. Trzeba dobrze wszystko poukładać. Nie jest to łatwa sytuacja, ale nikt nie mówił, że będzie lekko. Na szczęście mecze sparingowe pokazały już, że każda z zawodniczek jest w stanie wejść z ławki i pomóc drużynie. To jest mocna strona Radomki.
Wspomniał pan o tym, że dopiero od kilkunastu dni trenujecie w komplecie. Pewnie więc te ostatnie mecze towarzyskie będą miały dla was niebagatelne znaczenie?
– Tak. Do rozegrania pozostały nam dwa mecze sparingowe podczas turnieju w Twardogórze. Staramy się dokonywać analiz, oglądać wideo z poprzednich meczów, w których mieliśmy już do dyspozycji obie rozgrywające. Na pewno będziemy potrzebowali jeszcze trochę czasu. Zwłaszcza zagraniczne zawodniczki muszą poznać styl mojej pracy oraz całą ligę. W momencie, kiedy wydarzyła się kontuzja, mieliśmy do wyboru dwa warianty – albo zrezygnować z grania meczów towarzyskich, albo je grać, wiedząc, że będzie nam ciężko odnosić w nich zwycięstwa. Tak w rzeczywistości było, ale nie chcieliśmy pozostałym zawodniczkom odbierać możliwości rywalizacji podczas okresu przygotowawczego z innymi zespołami. Wyniki były dla nas sprawą drugorzędną, bo mieliśmy jasno określony cel. Będąc bez dwóch rozgrywających, znaleźliśmy się w sytuacji, którą można byłoby porównać do takiej, w której cała drużyna była w autobusie gotowa do wyjazdu, tylko kierowcy nie ma i nie można ruszyć
Wicemistrz na początek
Czyli czeka was trudny początek sezonu?
– Całe przygotowania były dla nas bardzo trudne. Na początku sezonu zagramy z drużyną z Rzeszowa, więc początek na pewno będzie dla nas bardzo ważny. Musimy nabrać rytmu meczowego grania, będąc w pełnym składzie.
A grania będzie sporo, bo zagracie nie tylko w lidze, ale też w europejskich pucharach.
– Wrzesień i październik będą jeszcze w miarę spokojne, bo będziemy w nich mieli tylko do rozegrania mecze ligowe, ale od listopada dojdą nam spotkania w europejskich pucharach oraz dodatkowe podróże. Mecze zaczną się nawarstwiać, stąd też dużą rolę będzie odgrywała głębia składu w napiętym okresie listopadowo-grudniowym.
Zobacz również:
Przed TL: Czy Radomka nawiąże do sukcesów sprzed czterech lat?
źródło: inf. własna