W swoim ostatnim meczu fazy zasadniczej reprezentacja Włoch pokonała w czterech setach Turcję. Mistrzowie świata nie mieli jednak łatwej przeprawy. W drugim secie ulegli niżej notowanym rywalom na przewagi. W czwartym secie przypieczętowali jednak zwycięstwo i ostatecznie zajęli trzecie miejsce w tabeli. Na zakończenie Słowenia zmierzyła się z Serbią i wygrała po tie-breaku.
NIESKUTECZNA POGOŃ TURCJI
Włosi szybko narzucili swój styl gry rywalom. Brylowali w każdym elemencie, wyróżniali się Porro i Mosca i było 7:3. Podopieczni trenera De Giorgiego kontrolowali wydarzenia, wywierali presję zagrywką, w ataku uaktywnił się Bovolenta (17:13). Turcy starali się walczyć, zbliżyli się w pewnym momencie na dwa oczka, ale w końcówce popełniali błędy, nie potrafili sobie poradzić z zagrywką Porro (17:24). Dobra gra braci Lagumdzija pozwoliła Turkom odrobić sporą część strat, ale zepsuta zagrywka przekreśliła ich szansę na dobry wynik w tym secie.
WALKA NA PRZEWAGI
Adis Lagumdzija pozwolił Turcji znakomicie otworzyć drugą partię. Bottolo wyrównał jednak na 10:10. Cały czas trwała wyrównana walka. W końcówce zagrywką punktował Gironi, a w ataku nie zawodził Bovolenta (24:22). Włosi jednak nie wykorzystali szansy na wynik 2:0 w setach. Zagrywką popracował Yenipazar, a grany na przewagi set rozstrzygnął blok Turków.
WŁOSKA DOMINACJA
Wyrównana walka toczyła się także na początku kolejnej odsłony. Ataki Bovolenty i zagrywka Sbertoliego dały Włochom wynik 8:6, ale Turcy wyrównali. Przez dłuższy czas trwała siatkarska wojna, ale w pewnym momencie Sbertoli po raz kolejny utrudnił rywalom życie zagrywką, a Bovolenta wywiązywał się z roli lidera w ofensywie, skuteczny był także Recine i zrobiło się 21:14. Do końca seta Italia kontrolowała boiskowe wydarzenia i po nieudanym ataku Adisa Lagumdziji prowadziła w meczu 2:1.
Na początku czwartej partii zagrywką popracował Mandıracı, co dało Turcji dwupunktowy zapas (7:5). Włosi jednak błyskawicznie wyrównali. Rywale raz jeszcze uciekli na dwa oczka, ale w szeregach Italii doskonale dysponowany w ataku był Bovolenta, a Sbertoli brylował w polu zagrywki (16:13). Atak był mocną bronią Włochów, wywierali także presję na zagrywce. Punktowy serwis Bottolo dał im wynik 22:17. Włosi zapas punktowy spokojnie dowieźli do samego końca i po zepsutej zagrywce rywali mogli się cieszyć z wygranej.
Turcja – Włochy 1:3
(21:25, 26:24, 19:25, 21:25)
Składy zespołów:
Turcja: Matić (7), Mandıracı (16), A. Lagumdzija (21), Yenipazar (4), Bayram (3), Bedirhan (9), Hatipoğlu (libero) oraz M. Lagumdzija (4), Aslan
Włochy: Sbertoli (3), Sanguinetti (5), Bottolo (15), Bovolenta (26), Mosca (8), Porro (12), Laurenzano (libero) oraz Recine (5), Falaschi, Gironi (3), Caneschi (1)
RAZ NA WOZIE RAZ POD WOZEM
Serbowie nie mogli wymarzyć sobie gorszego początku spotkania. Chwila wystarczyła, aby Słoweńcy wyszli na prowadzenie 7:0. Po kilku minutach szok jednak nie minął, a gra podopiecznych Igora Kolakovicia była daleka od ideałów. Brakowało spójności i rymu, zaś liczba potknięć i błędów, zapewne zdziwiła niejednego kibica. Od początku dużym atutem Słoweńców była zagrywka i gra blokiem, gdyż w obu tych elementach punktowali niedociągnięcia przeciwników, wygrywając 25:13. Rewelacyjnie w spotkanie wszedł Toncek Stern, który obok 4 punktów w ofensywie, upolował 3 asy serwisowe. Po drugiej stronie siatki serbski zespół starał się ratować Aleksandar Atanasijević.
Zupełnie inaczej potoczyła się druga odsłona spotkania. Do stanu po 7 wynik oscylował wokół remisu. Następnie do głosu zaczęli dochodzić rozdrażnieni Serbowie, którym wychodziło niemal wszystko (12:7, 15:10, 19:15). Zawodnicy trenera Gheorghe Cretu zdołali jednak odrobić różnicę w samej końcówce (22:22, 24:24). Ostatecznie set i tak padł łupem Serbów, którzy zwyciężyli 27:25. Bohaterem drugiego seta, obok Atanasijevicia, był Nemanja Masulović. Wśród Słoweńców bardzo równe zawody grali Tine Urnaut i Klemen Cebulj.
Trzeci set to ponowne załamanie gry Serbów, w których ponownie narastała frustracja. W ich grze ponownie brakowało jakości, choć do stanu 7:8 nic nie wskazywało na tragedię. Chwilę później jednak Słoweńcy prowadzili już 16:10. Nawet końcówka nie pozwoliła serbskim siatkarzom wyniku, gdyż musieli oni szybko uznać wyższość oponentów, przegrywając 14:25. Znakomity fragment gry zaliczył Saso Stalekar, aktywny także w pierwszym secie. Cenne ‘oczka’ dokładał od siebie regularnie także drugi środkowy – Jan Kozamernik.
ZASŁUŻONA WYGRANA SŁOWEŃCÓW
W czwartym secie Serbom przyszło walczyć o przedłużenie gry. Zadanie nie łatwe, lecz jak pokazał czas, możliwe do wykonania. Choć otwarcie wskazywało na Słoweńców (3:6, 5:8), to podopieczni Kolakovicia wyrównali przy stanie po 11. Od tej pory set zaczął się toczyć pod dyktando Serbów, który najpierw objęli prowadzenie (17:15, 20:17), a następnie skutecznie odpychali próby przejęcia inicjatywy przez przeciwników, wygrywając 25:22. Ciężar gry w decydujących momentach wziął na siebie Tine Urnaut.
O losach spotkania decydował tie-break, który początkowo należał do wyrównanych (4:4, 6:6). Niemniej później gra serbskiego zespołu zaczęła szwankować. Prowadzenie zamieniło się w porażkę 15:12. Słoweńcy znakomicie prezentowali się w polu serwisowym (16 asów, przy 3 Serbów). Zdołali zdominować także rywalizację na siatce. Słabo grający serbscy siatkarze także wyciągnęli do rywali pomocną dłoń w postaci licznych błędów własnych.
Serbia – Słowenia 2:3
(13:25, 27:25, 14:25, 25:22, 12:15)
Składy zespołów
Serbia: Kovacević (12), Krsmanović (9), Perić (14), Atanasijević (25), Masulović N. (7), Todorović (2), Ristić (libero), Ivović, Kujundzić
Słowenia: T. Stern (22), Pajenk (1), Kozamernik (6), Ropert (5), Urnaut (17), Cebulj (17), Kovacević (libero), Bracko, Stalekar (13), Mujanović
Zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów siatkarzy
źródło: inf. własna