Tylko jednego seta były w stanie przechylić na swoją korzyść Kanadyjki. W pierwszym tygodniu Ligi Narodów spisywały się bardzo dobrze, ale na początek zmagań w Arlington musiały uznać wyższość gospodyń.
W nocnym starciu Amerykanki wygrały z Kanadyjkami 3:1. Przewagą reprezentantek Stanów Zjednoczonych był mocny zespół. Podopieczne Shannon Winzer, mimo progresu, nie zaskoczyły przeciwniczek, stawiając na sprawdzone liderki. Kanadyjką plany pokrzyżowały także aż 33 błędy.
PRZEWIDYWALNE KANADYJKI
Obie ekipy bardzo dobrze rozpoczęły spotkanie, nie pozwalając rywalkom na zbudowanie przewagi. Do połowy pierwszego seta wynik oscylował wokół remisu (3:3, 6:6, 9:9). Chwilę później na trzy punkty odskoczyły Amerykanki (14:11), lecz czuje Kanadyjki nie pozwoliły im na wiele, doprowadzając do remisu po 16. Gra znowu przybrała charakter zaciętej walki punkt za punkt, ale reprezentantki USA ponownie przycisnęły przeciwniczki (23:20). Podopieczne Shannon Winzer odpuściły do końca, lecz mimo wszystko musiały uznać wyższość Amerykanek, przegrywając 22:25. Od początku widać było, że na boisku będzie dominować duet – Alexa Gray i Kiera Van Ryk, kontra amerykańska zespołowość.
Drugi set również z początku należał do wyrównanych, lecz Kanadyjki popełniały coraz więcej błędów. Do stanu 7:7, 8:9, nic nie zwiastowało wysokiej wygranej Amerykanek, które nagle zaczęły punktować niedociągnięcia przeciwniczkom. Trener Karch Kiraly nie krył zadowolenia z obrotu spraw bowiem jego zawodniczki wyszły na prowadzenie 15:10. Później było tylko gorzej, a Kanadyjki całkowicie pogubiły się w grze, nie potrafiąc ani dobrze przyjąć ani atakować. Drugi set padł łupem reprezentantek Stanów Zjednoczonych 25:17. Wśród Amerykanek rozkręciła się powracająca legenda – Jordan Larson, która przy akompaniamencie Jordan Thompson i Kathryn Plummer, ustawiała ofensywę drużyny.
PRZEŁAMANIE
Pomimo wyrównanego początku, widać było od pierwszych piłek, że tempo w trzecim secie będą dyktować rozpędzone Amerykanki. Przez pierwszą część Kanadyjki nie pozwalały odskoczyć oponentką na więcej niż trzy punkty (3:5, 7:10, 11:13). Później jednak poprawiły na tyle swoją grę, że doprowadziły do remisu przy stanie po 14. Taka sytuacja powtórzyła się jeszcze przy wyniku po 18 i 20. Chwila nieuwagi Amerykanek i być może, zbyt duża pewność siebie, dała wygraną siatkarką z Kraju Liścia Klonowego 25:23. Obok liderek, coraz lepiej grały również Emily Maglio i Andrea Mitrović.
WYGRAŁA ZESPOŁOWOŚĆ
Ostatni, czwarty set przebiegał pod dyktando Amerykanek, które wystrzegały się błędów własnych i dążyły do wygrania meczu za 3 punkty. Kanadyjki bardzo szybko straciły kontakt z rywalkami przegrywając kolejno 6:8, 9:13, 12:14. Waleczność i chwilowy zastój reprezentantek Stanów Zjednoczonych, dał im wyrównanie po 15. Choć wynik przez moment oscylował wokół remisu, to ostatecznie Amerykanki odskoczyły, ‘dowożąc’ spokojnie wygraną 25:20. Bohaterek tego meczu było wiele oprócz wyżej wymienionych zawodniczek, cenne punkty dokładały od siebie Poulter, Rettke, O’Neal. Po drugiej stronie siatki liczono niemal wyłącznie na liderki, niemniej świetne spotkanie rozegrała na środku siatki Emily Maglio. Porażająca była ilość błędów Kanadyjek, które popełniły ich aż 33, co zniwelowało dobry poziom przyjęcia.
Kanada – USA 1:3
(22:25, 17:25, 25:23, 20:25)
Składy zespołów:
Kanada: Van Ryk (20), White (2), Gray (23), Brie (6), Johnson (4), Maglio (11), Jost (libero), Joseph (libero) oraz Savard, Mumann, Ogoms, Baker (1), Mitrovic (6)
USA: Poulter (2), Larson (15), Thompson (15), Rettke (9), O’Neal (8), Plummer (16) i Wong-Orantes (libero)
zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów Kobiet
źródło: inf. własna