Reprezentacja Stanów Zjednoczonych na zakończenie swojego udziału w pierwszym turnieju w ramach fazy grupowej Siatkarskiej Ligi Narodów odniosła pierwsze zwycięstwo. Amerykanie w pokonanym polu zostawili gospodarzy – Turków. Ostatnim spotkaniem w Antalyi był pojedynek pomiędzy Bułgarią a Holandią. Mecz miał nierówny przebieg a po czterech setach z kompletu punktów cieszyli się Holendrzy.
MOCNY START TURKÓW
Spotkanie od dwupunktowego prowadzenia po zatrzymaniu Jake’a Hanesa zaczęli Turcy (5:3). Dobrze grali oni w elemencie blok-obrona i wywierali presję zagrywką, dzięki czemu punktowali w kontrach (9:5). Nie zwieszał głowy Hanes, niemniej jednak skuteczni w dalszym ciągu byli gracze trenera Enarda (12:8), którzy nie zapominali o bloku. Spore problemy w przyjęciu mieli siatkarze zza oceanu, a coraz bardziej rozkręcała się ekipa z Turcji (19:13). Zwycięstwo było kwestią czasu, dokonał tego atakiem po bloku Adis Lagumdzija (25:20).
WZIĄĆ SPRAWY W SWOJE RĘCE
Reprezentacja Turcji poszła za ciosem, po zatrzymaniu Ethana Champlina prowadziła 5:2. Zaznaczał momentami swoją obecność na boisku Hanes, ale inicjatywę od niego szybko przejął Patrick Gasman. Gra Amerykanów w ofensywie dalej jednak falowała, często popełniali oni błędy (13:11). Dopiero atak Hanesa i as Champlina doprowadziły do remisu po 14. Taki obrót spraw na niewiele się zdał, bowiem blok na Joradnie Ewercie dał Turkom trzypunktowe prowadzenie (18:15). Bierny wobec tych zdarzeń nie chciał być Hanes, który ustrzelił dwa asy i przy serii jego zagrywek to ekipa ze Stanów Zjednoczonych wygrywała 20:18. Turcy borykali się z niemocą, dwukrotnie nadziali się na blok (24:20). Zagrywką chciał jeszcze ratować sytuację Kaan Gurbuz, ale uderzenie Hanesa przesądziło o remisie w meczu (25:22).
HANES RAZ JESZCZE
Amerykanie nie spoczęli na laurach i stawiali szczelny blok (3:1). Ponownie byliśmy świadkami długich wymian, wynik oscylował wokół remisu, ale to reprezentacja Turcji miała dwa oczka do przodu (5:3, 6:4, 7:5, 8:6). Dołożyła ona blok i dzięki kontrze Efe Madiraciego prowadziła 10:7. Obydwu drużynom trudno było złapać dobry moment, myliły się one w ataku. Amerykanie ciągle walczyli, za sprawą zatrzymania Efe Bayrama remisowali (12:12). Przez chwilę trwała gra punkt za punkt, ale po raz kolejny sprawy w swoje ręce wziął Hanes, który kontratakiem wyprowadził swój zespół na prowadzenie (18:16, 19:17). Nie zwieszali broni siatkarze z Turcji, ale nie potrafili doprowadzić do wyrównania. Uczynili to dopiero po błędzie drużyny z USA (23:23). Triumfatora musiała wyłonić gra na przewagi. Ta nie należała do emocjonujących, zespoły nie wystrzegły się błędów własnych. Po zepsutym ataku Lagumdziji Amerykanie byli o krok od ostatecznego zwycięstwa (27:25).
KONSEKWENCJA
Na starcie czwartego seta wynik siatkarze z Turcji prowadzili 3:1, ale wynik przez długi okres oscylował wokół remisu (12:12). Dobra postawa Quinna Isaacsona w polu serwisowym wyprowadziła Amerykanów na dwupunktowe prowadzenie (14:12). Jak się później okazało, podopieczni trenera Reada już go nie wypuścili, a powiększyli po błędzie rywali (17:14). Każdy z zawodników z USA dokładał swoje w ataku, również obydwie drużyny punktowały wzajemnie po swoich błędach (21:18, 23:19, 23:20). Trzy ostatnie akcje to zepsute zagrywki (25:21).
Turcja – USA 1:3
(25:20, 22:25, 25:27, 21:25)
Składy zespołów:
Turcja: Madiraci (15), Eksi (3), A. Lagumdzija (19), Gunes (5), Bayram (10), Bedirhan (8), Done (libero) oraz Gurbuz (1), Savas (1), M. Lagumdzija, Yenipazar i Aydin
USA: Isaacson (3), Hanes (31), Gasman (13), Champlin (6), Knigge (2), Ewert (7), Dagostino (libero) oraz Briggs (libero), Gracia (1), Tuaniga, Wildman i Weter (2)
POD DYKTANDO
Dobrze w spotkanie weszli Holendrzy, którzy po dwóch blokach i asie Wessela Keeminka wygrywali 3:0. Do gry podłączyli się też Fabian Plak i Nimir Abdel-Aziz, którzy punktowali w kontratakach (6:2). Nieustannie pracował holenderki blok, w dodatku Nimir dołożył dwa asy (10:3). Całkowicie bezradni byli Bułgarzy, którzy w dodatku mylili się w ofensywie (13:4). Przeprowadzone zmiany w końcu zaczęły procentować, ekipa z Bułgarii stopniowo zaczęła wracać do meczu. Niemniej jednak podopieczni trenera Blenginiego zbliżyli się tylko na siedem oczek, w dalszym ciągu warunki gry narzucali Holendrzy, którzy triumfowali po zepsutym serwisie Siemona Nikołowa (25:16).
PEWNA ODPOWIEDŹ
Na starcie drugiej odsłony byliśmy świadkami gry punkt za punkt (8:8). Po skończonym ataku Georgiego Tatarowa i błędzie Nimira Bułgarzy wysunęli się na dwupunktowe prowadzenie (10:8), przez chwilę mieli nawet trzy oczka do przodu, ale blok na Tatarowie wiązał się z remisem (13:13). Podopieczni trenera Piazzy nie poszli jednak za ciosem i raz jeszcze przegrywali czterema oczkami po tym, jak asa ustrzelił Tatarow. Reprezentacja Holandii miała spore problemy w ofensywie (17:13). Zespół znad Morza Czarnego pewnie szedł po swoje, po bloku na Nimirze wygrywał 20:14. Holendrzy nie zwiesili jeszcze głów i asami zniwelowali straty (21:18), ale zwycięstwo siatkarzy z Bułgarii było nieuniknione (25:20).
KONCERT
Od początku trzeciego seta gra toczyła się pod dyktando Holendrów, którzy mocno kopali serwisem, szczególnie Abdel-Aziz (10:2). Taki start i przewaga znacznie ułatwiły grę podopiecznym trenera Piazzy, którzy spokojnie czytali grę rywala blokiem. W dodatku gracze z Bułgarii nie wystrzegali się błędów własnych, co stanowiło wodę na młyn dla zespołu z Holandii (16:5). Pewna wygrana stanowiła jedynie kwestię czasu (25:13).
KOLEJNY KONCERT, LECZ NIE BEZ ZADYSZKI
W czwartym secie scenariusz niejako się powtórzył. Wciąż dobrze zagrywką i blokiem grali Holendrzy, którzy ponownie wypracowali sobie solidną zaliczkę, pomagały im w tej sztuce błędy własne rywala (8:3). Gra przez chwilę toczyła się punkt za punkt, ale w dalszym ciągu po swojej myśli układali rozgrywkę siatkarze z Holandii, którzy wygrywali nawet w dłuższych akcjach (15:8). Pojedyncze akcje Bułgarów nie były w stanie niczego zmienić, aż do końcówki seta. Holendrzy niejako wyciągnęli do nich dłoń swoimi błędami, a po trzech wygranych kontrach z rzędu Holandia miała już tylko dwa punkty przewagi (19:17). Na więcej jednak nie było jej stać, błąd S. Nikołowa przesądził o triumfie podopiecznych trenera Piazzy (25:20).
Bułgaria – Holandia 1:3
(16:25, 25:20, 13:25, 20:25)
Składy zespołów:
Bułgaria: S. Nikołow (5), Asparuhow (4), Grozdanow (6), Tatarow (8), Dimitrow (6), Petkow (1), Bozhilow (libero) oraz Kolew (7), Garkow, Karyagin (10), Valchinow (11), Telkiyski, Naczew (1)
Holandia: Keemin (4), Van Garderen (13), Ter Horst (14), Plak (10), Abdel-Aziz (15), Parkinson (9), Andringa (libero) oraz Koops, Wiltenburg (1)
Zobacz również:
Wyniki i tabela Siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna