Za nami kolejny dzień zmagań w tureckiej Antalyi, Słowenia zaliczyła trzecie zwycięstwo, chociaż Kanadyjczycy nie chcieli tanio sprzedać skóry. Bez większych zaskoczeń został rozegrany mecz Turcji z Francją, mimo, że gospodarze urwali mistrzom olimpijskim seta. Do największego zaskoczenia doszło w ostatnim spotkaniu dnia. W nim Bułgaria pokonała USA.
SŁOWEŃCY GÓRĄ W THRILLERZE
Znakomicie w spotkanie weszli Kanadyjczycy, którzy przy zagrywce Danny’ego Demyanenko wyszli na prowadzenie 6:1. Świetna passa wiecznie trwać nie mogła, a podopieczni Gheorghe Cretu ciężko pracowali, aby doprowadzić do wyrównania. Słoweńcy najbliżej nadrobienia straty byli przy wyniku 15:17. Wtedy też nowe siły wstąpiły w reprezentantów Kraju Liścia Klonowego, którzy zwiększyli różnice (19:22). Ostatecznie słoweńscy siatkarze, pomimo walki do końca, musieli uznać wyższość przeciwników, przegrywając 22:25. Znakomite wejście w mecz zaliczyli Stephen Maar i Xander Wassenaar Ketrzynski. Po drugiej stronie siatki brylował Toncek Stern.
Dwa kolejne sety przebiegały pod dyktando Słoweńców. W pierwszych minutach obu odsłon wynik oscylował wokół remisu, lecz w drugiej połowie inicjatywę całkowicie przejmowali zawodnicy trenera Cretu. Oba sety padły łupem Słoweńców, którzy wygrywali 25:18. Obok Sterna zaczęli błyszczeć także Tine Urnaut, Klemen Cebulj oraz Jan Kozamernik. Wśród Kanadyjczyków równy poziom trzymał Maar, do którego w trzecim secie dołączył Arthur Szwarc.
Czwarta partia zaczęła się od wyrównanej walki punkt za punkt. Kluczowa okazała się jednak wizyta w polu serwisowym Van Berkela, dająca Kanadyjczykom prowadzenie 11:7. Później na zagrywce pojawił się Eric Loeppky, który ustalił wynik na 15:10. Trener Tuomas Sammelvuo nie krył zadowolenia ze swoich podopiecznych, którzy zaliczyli świetny powrót. Bezradni Słoweńcy ponieśli porażkę 21:25, a zgromadzonych kibiców czekał ciekawie zapowiadający się tie-break.
Tie-break z początku zapowiadał się bardzo wyrównanie. Siatkarze obu zespołów byli skoncentrowali, a wynik do stanu po 6 oscylował wokół remisu. Później do głosu zaczęli dochodzić Słoweńcy, których niosła znakomita dyspozycja Cebulja, będącego autorem aż 7 punktów. Chwila wystarczyła, aby porażka Kanadyjczyków 10:15 stała się faktem.
Słowenia – Kanada 3:2
(22:25, 25:18, 25:18, 21:25, 15:10)
Składy zespołów:
Słowenia: T. Stern (23), Pajenk (10), Kozamernik (9), Ropret (4), Urnaut (14), Cebulj (21), Kovacic (libero), Toman (libero), Mujanovic
Kanada: Herr (1), Demyanenko (1), Maar (27), Wassenaar Ketrzynski (7), Loeppky (12), Lui (libero), Currie (libero), Hoag, Walsh (1), Szwarc (13), Barnes, McCarthy (5)
TURCJA URWAŁA SETA
Choć tureccy siatkarze zdołali rozstrzygnąć swojego seta, to w starciu debiutantów z mistrzami olimpijskimi z Tokio, górą okazali się Trójkolorowi. Nie najlepiej w spotkanie weszli Francuzi, którzy pozwolili na przejęcie inicjatywy przez mniej doświadczonych rywali. Znakomita skuteczność w ataku i dynamika przyniosła podopiecznym Cedrica Enarda na objęcie prowadzenia 15:10. Kolejne piłki coraz bardziej udowadniały, że set odjeżdża powoli Francuzom. Przełom nastąpił przy zagrywce Trevora Clevenota, kiedy mistrzowie doprowadzili do remisu po 24. Gra zaczęła się od nowa, lecz po chwili zawodnicy trenera Andrea Giani’ego ponieśli porażkę 25:27.
Druga partia po obu stronach wyglądała znakomicie, a o wyniku końcowym zadecydowały detale. Choć w połowie seta Francuzi zdołali wypracować sobie kilkupunktową zaliczkę, tak w końcówce nie miało to większego znaczenia. Turcy zdobyli punkt kontaktowy przy stanie 22:23. Wojnę nerwów lepiej znieśli mistrzowie z Tokio, którzy chwilę później cieszyli się z wygranej 25:23. W ekipie Trójkolorowych ze znakomitej strony pokazał się Yacine Louati, w duecie z Jeanem Patry. Wśród Turków błyszczeli Adis Lagumdzija oraz Faik Gunes.
Trzeci set to praktycznie od początku dominacja i deklasacja Francuzów nad rywalami. Zawodnicy trenera Giani’ego całkowicie przejęli kontrolę w niemal każdym elemencie. Do wcześniej dobrej ofensywy dodali czujnie grający blok oraz jeszcze bardziej wywierającą presję zagrywkę. Ostatecznie set padł łupem Trójkolorowych do 16.
Podobny przebieg miała czwarta partia, wygrana przez Francuzów 25:14. Znakomite i równe zawody rozegrał także Nicolas Le Goff, a także Antoine Brizard, który oprócz dyrygowania grą zespołu zdobył aż 7 punktów. W tureckich szeregach znakomitą zmianę dał Kaan Gurbuz, który wziął na siebie ciężar gry.
Turcja – Francja 1:3
(27:25, 23:25, 16:25, 14:25)
Składy zespołów:
Turcja: Subasi (9), A. Lagumdzija (8), Gunes (12), M. Lagumdzija (3), Yenipazar (1), Bedirhan (7), Done (libero), Gurbuz (11), Matic, Bayram (1), Aydin (1)
Francja: Patry (19), Brizard (7), Le Goff (10), Clevenot (10), Louati (15), Seddik (2), Diez (libero), Grabernnikov (libero), Toniutti, Tillie, Bultor (4), Faure (4), Jouffroy
AMERYKANIE PŁACĄ FRYCOWE
Podczas gdy pierwsza kadra Stanów Zjednoczonych szlifuje formę poza siatkarską Ligą Narodu, słabszy skład zalicza kolejną wpadkę. Amerykanie ponieśli swoją trzecią porażkę w tegorocznych zawodach, tym razem przegrywając z odmłodzoną Bułgarią. Spotkanie od początku układało się pomyślnie dla Bułgarów, którzy po zagrywkach Aleksa Grozdanova wyszli na prowadzenie 4:0. Kolejne akcje i skuteczność w ataku tylko podtrzymywały tą różnicę (10:5, 15:10, 22:18). Ostatecznie górą okazali się podopieczni trenera Gianlorenzo Blengini’ego, którzy zwyciężyli 25:21.
Druga partia z początku miała bardziej wyrównany charakter. Do remisu nic nie wskazywało, że Amerykanów spotka zaraz kolejny przestój. Napędzeni wygraną w pierwszym secie Bułgarzy przyspieszyli grę, zaś reprezentanci Stanów Zjednoczonych zaczęli popełniać coraz więcej błędów. Ponownie seta na swoją korzyść rozstrzygnęli Bułgarzy, wygrywając tym razem do 20. Od początku znakomite zawodu grali Tatarov oraz Dimitrov, do których w dołączył Asparuhov. Po drugiej stronie siatki ciężar gry wziął na siebie Jake Hanes.
W trzecim secie obaj szkoleniowcy zaczęli rotować składem, co jak się okazało, pomogło Amerykanom w odniesieniu zwycięstwa. Wynik przez większość czasu oscylował wokół remisu. Później do głosu doszli podopieczni trenera Andy Reada wychodząc na kilkupunktowe prowadzenie. Reprezentanci Stanów Zjednoczonych utrzymali różnicę, wygrywając do 21. Koncertową grę kontynuował Hanes, do którego dołączyli dwaj środkowi – Patrick Gasman oraz Matthew Knigge.
Czwarty set przypieczętował wygraną Bułgarów, którzy zdobyli kolejne cenne punkty w Lidze Narodów. Wyrównana walka trwała do stanu po 15, kiedy inicjatywę zaczęli przejmować bułgarscy siatkarze. Konsekwentna gra swojego dała im przewagę, praktycznie zniwelowaną przez Amerykanów w końcówce. Zryw ten dużo kosztował zawodników, którzy chwilę później musieli pogodzić się z porażką 21:25. Bez dwóch zdań, zespół do wygranej poprowadził niemal bezbłędny Dimitrov.
Bułgaria – USA 3:1
(25:21, 25:20, 21:25, 25:21)
Składy zespołów;
Bułgaria: S. Nikolov (8), Asparuhov (15), Grozdanov (9), Tatarov (14), Dimitrov (22), Petkov (7), Bozhilov (libero), Garkov, Valchinov
USA: Hanes (24), Tuaniga, Kessel, Knigge (11), Marshman (1), Ewert (13), Dagosrino (libero), Garcia (1), Isaacson (2), Gasman (6), Wildman (1), Champlin (6)
Zobacz również:
Wyniki i tabela siatkarskiej Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna