Swoje pierwsze zwycięstwo w tegorocznej edycji Ligi Narodów zanotowali Brazylijczycy. Do pokonania Argentyny potrzebowali jednak aż pięciu setów. Porażka komplikuje mocno olimpijskie aspiracje Argentyny. Za ten mecz straciła ona 4,04 punkty rankingowe.
DYKTANDO NA DZIEŃ DOBRY
Od prowadzenia 7:4 rozpoczęli spotkanie Brazylijczycy. Od samego początku błyszczał w ofensywie Darlan Souza, który kończył kontrataki (10:5), po chwili dołączył do niego Isac Santos. Ekipa z Kraju Kawy kontrolowała w najlepsze przebieg boiskowych zdarzeń, podczas gdy podopieczni trenera Mendeza byli bezradni. W najlepsze punktował Darlan (18:10). Reprezentacja Brazylii korzystała z prezentów w postaci niekończonych pierwszych akcji przez Argentynę, dzięki czemu zdobywała punkty w kontrach. W ten sam sposób seta zakończył Adriano Xander (25:13).
ODSKOCZYĆ W PORĘ
Brazylijczycy poszli za ciosem, a zwłaszcza Flavio Gualberto, który najpierw popisał się punktowym blokiem, a po chwili skończył kontrę (4:2, 5:3). Wywierali presję zagrywką z kolei Argentyńczycy i tym razem to oni triumfowali w długich akcjach, doprowadzając do remisu po 5. Gra obydwóch drużyn falowała, popełniały one momentami błędy. Wynik z kolei długo oscylował wokół remisu. Ataki Luciano Palonskyego dały Argentynie trzypunktowe prowadzenie w istotnym fragmencie seta (17:14). Do lepszej gry poderwali się Brazylijczycy, ale gra punkt za punkt sprzyjała graczom trenera Mendeza. Szwankowało przyjęcie w brazylijskim obozie, na czym skorzystali mistrzowie Ameryki Południowej, zwiększając prowadzenie. Po autowym ataku Xaviera Argentyńczycy wrócili do gry (25:20).
ROZBICIE
Po serii wszechstronnych ataków Argentyńczycy wygrywali 4:2. Momentalnie odrobili straty Brazylijczycy, a wynik ponownie oscylował wokół remisu. Nie brakowało długich akcji. Po błędach własnych i bloku na Souzie reprezentacja Argentyny prowadziła już 11:6. Nie wypuściła ona tego prowadzenia po sam koniec, zwiększając jedynie przewagę (21:14). Po ataku Bruno Limy to Argentyna prowadziła w meczu (25:19).
SZÓSTY BIEG
Nie mogąc sobie pozwolić na więcej, ekipa z Brazylii zaczęła wykazywać się inicjatywą. Przez moment prowadziła, ale drużyny przeszły do gry punkt za punkt, wynik ponownie był remisowy (12:12). Szósty bieg w ofensywie postanowił włączyć Ricardo Lucarelli, który zapunktował w dodatku zagrywką (18:15). Nie zapominali też o bloku podopieczni trenera Rezende (21:18). Pewnie kroczyli oni po triumf, mając cztery piłki setowe (24:20). Przy serii zagrywek Palonsykego zrobiło się jednak nerwowo (24:23). Finalnie po błędzie Argentyńczyków konieczność rozegrania tie-breaka stała się faktem (25:23).
LUCARELLI SHOW
Lucarelli nie zwolnił tempa i już na starcie rozstrzygającego seta popisał się asem i skończył atak (3:1). Wicemistrzowie Ameryki Południowej wywierali olbrzymią presję w polu serwisowym, Argentyńczycy nie mieli przyjęcia (6:4). Dominowały przedłużone akcje, reprezentacja z Brazylii holowała dwupunktowe prowadzenie, zwiększając je po kontrze i kolejnym asie Lucarelliego do czterech oczek (11:7). Ekipa z Argentyny zrobiła sobie jeszcze nadzieję po punktowym bloku Nicolasa Zerby (12:10), ale błąd w ataku pogrzebał ich szanse (14:10). Jak się okazało – ostatnią akcję w meczu skończył Flavio (15:11).
Argentyna – Brazylia 2:3
(13:25, 25:20, 25:19, 23:25, 11:15)
Składy zespołów:
Argentyna: Bruno (8), Lima (21), De Cecco (1), Vicentin (19), Palonsky (18), Zerba (8), Danani (libero) oraz Kukartsev, Sanchez i Franchi (1)
Brazylia: Bruno (1), Adriano (15), Isac (11), Lucarelli (17), Flavio (10), Darlan (20), Thales (libero) oraz Alan (3) i Fernando
Zobacz również:
Wyniki i tabela Ligi Narodów mężczyzn
źródło: inf. własna