– Mieliśmy ambitną drużynę, w której byli doświadczeni, a także młodzi zawodnicy. Stworzyliśmy fajną mieszankę. Wyniki potwierdzają, że wszystko zadziałało jak należy – powiedział Strefie Siatkówki Marcin Krawiecki, rozgrywający MKS-u Będzin.
TO MÓWI SAMO ZA SIEBIE
MKS Będzin zdobył mistrzostwo TAURON 1.Ligi i awansował do PlusLigi po tym, jak po raz trzeci pokonał BBTS Bielsko-Biała. W trzecim meczu będzinianie pokonali bielszczan 3:0. Nie mieli sobie równych na przestrzeni całego sezonu, ulegając jedynie trzy razy w całych rozgrywkach. W fazie zasadniczej przegrali tylko jednego seta. – Myślę, że te trzy porażki w fazie zasadniczej dobrze odwzorowują poziom, jaki trzymaliśmy przez cały sezon. Mieliśmy ambitną drużynę, w której byli doświadczeni, a także młodzi zawodnicy. Stworzyliśmy fajną mieszankę. Wyniki potwierdzają, że wszystko zadziałało, jak należy. Bardzo się cieszymy, że w końcu dla Będzina udało się wywalczyć ten awans – mówił w rozmowie ze Strefą Siatkówki Marcin Krawiecki, rozgrywający MKS-u Będzin.
FINAŁ NIE PORYWAŁ
Trzecie finałowe rozdanie nie porywało pod względem poziomu oraz jakości. Obydwie drużyny popełniły wiele błędów. O ile bielszczanie jeszcze mieli coś do powiedzenia w dwóch pierwszych częściach, przegrywając kolejno do 20 i 23, o tyle w trzeciej partii koncert rozgrywali podopieczni Wojciecha Serafina, którzy wygrali do 16. – Może pierwsze dwa sety nie były pod naszą pełną kontrolą. Natomiast patrząc na grę, czuliśmy pewność ruchów. Wiedzieliśmy, że idziemy po swoje. Nie chcieliśmy tego przeciągać i bawić się. Chcieliśmy to skończyć tutaj, przed swoją publicznością, która jest najlepsza. To, co wyprawiają kibice – nie widziałem takich obrazków i nie spodziewałem się tego. Jestem bardzo mile zaskoczony. To coś pięknego móc zagrać przed taką publiką, pokazać się i wygrać ligę – kontynuował rozgrywający MKS-u.
NAJWIĘKSZY SUKCES
MKS Będzin po trzech latach nieobecności wraca do PlusLigi. Ekipa z Zagłębia Dąbrowskiego po raz trzeci zameldowała się w wielkim finale I ligi i potwierdziła, że maksyma “do trzech razy sztuka” nie jest pustym sloganem, sięgając po długim okresie oczekiwania na złoto. – To zdecydowanie mój największy sukces, jeśli chodzi o siatkówkę halową. Jest z czego się cieszyć – kontynuował 25-latek. I dodał: – Jeżeli chodzi o grupę zawodników, to było to coś wspaniałego. Nic tylko się cieszyć. Wyniki mówią same za siebie – zakończył Marcin Krawiecki.
Zobacz również:
Najlepiej punktujący I ligi zostaje w BBTS-ie na kolejny sezon
źródło: inf. własna