We wtorek Asseco Resovia Rzeszów, a w środę Jastrzębski Węgiel zagrają swoje starcia na europejskich parkietach. Obie ekipy są na dobrej drodze do zgarnięcia trofeów, a Polska może stać się pierwszym krajem w historii, który zgarnie europejski triplet! Po tureckiej przygodzie i awansie na jastrzębian będą czekać jeszcze Włosi. Do tego czasu jednak muszą postawić kropkę nad „i”. O to nie będzie łatwo z kilku względów.
Moc we własnej hali
Mistrzowie Polski półfinałową rywalizację rozpoczęli na własnym terenie. Czekali na długie i trudne spotkanie. Tymczasem w dwóch pierwszych setach z silnej tureckiej drużyny pozostała tylko nazwa. Jastrzębski Węgiel królował na boisku, a rywale nie istnieli. To ekipa ze Śląska miała też pierwsza szanse na finiszowanie w meczu, jednak nie do końca utrzymała koncentrację i Ziraat w ostatnich chwilach zaczął jeszcze walczyć. Gospodarze nie dali mu jednak przedłużyć tego meczu.
W szeregach jastrzębian bardzo dobrze zagrał wtedy Jean Patry (20 punktów), solidny był jak zawsze Tomasz Fornal (19 punktów).
Dzięki łatwej wygranej podopieczni trenera Mendeza do pełni szczęścia potrzebują zaledwie dwóch wygranych setów. W przypadku gdyby przegrali to spotkanie 0:3 lub 1:3, o awansie decydować będzie złoty set. On jest już zawsze loterią.
Zobacz również:
Galeria z pierwszego meczu Jastrzębskiego Wegla z Ziraatem Ankara
Będzie trudniej
Grając u siebie, jastrzębianie obawiali się najbardziej reprezentanta USA, Matthew Andersona. Tymczasem… Amerykanin nie zagrał na Śląsku w ogóle. Wszystko przez kontuzję łydki. W rewanżu nie będzie już takiego ułatwienia. Anderson wrócił już do gry i w ostatnim starciu z Brand Group Alanya zdobył 12 punktów. Zawodnik skończył osiem z 13 ataków (62% skuteczności), zagrał trzy asy serwisowe i raz zablokował rywala. Jastrzębianie muszą uważać szczególnie na jego serwis. Anderson jest drugim najlepiej zagrywającym w lidze tureckiej.
Kolejnym utrudnieniem będzie z pewnością hala. Tureccy kibice tworzą na trybunach bardzo specyficzną i niewygodną dla przyjezdnych atmosferę. Jeśli polskiej ekipie uda się wyłączyć myślenie o tym, co dzieje się obok i jastrzębianie skupią się na swojej grze, będzie łatwiej pokonać rywali po raz drugi.
takiej szansy może już nie być
Podchodząc do meczu z Ziraatem, jastrzębianie będą już wiedzieć, co wydarzyło się w Rzeszowie. Asseco Resovia stoi przed szansą zgarnięcia dla Polski drugiej w tym sezonie europejskiej korony. Jeśli jej się to uda, mistrzowie Polski będą mogli zapisać się w historii i dopisać do tego trzecią – w Lidze Mistrzów. To byłby ewenement na skalę światową. By mieli szansę o to zawalczyć, muszą wrócić z Turcji z sukcesem.
– Każda drużyna wyjdzie po to, żeby wygrywać, żeby zagrać w finale Ligi Mistrzów. W takich momentach nie kalkuluje się, tylko się gra, żeby zagrać w wielkim finale. Kiedy wszystkie oczy zwrócone są na takie spotkanie, każdy chce tam być i w nim zagrać. Każdy chce wygrać Ligę Mistrzów – to ogromny sukces i nobilitacja dla każdego. Nie zdarza się to zawsze – zapewnił Strefę Siatkówki po pierwszym meczu Norbert Huber. – Wydaje się, że nie ma nic, co mogłoby nas rozkojarzyć przed rewanżem. Byleby tylko zdrowie było – dodał.
Starcie w Ankarze już w środę, 20 marca. Jego początek o godzinie 17:00 polskiego czasu.
Zobacz również:
Plan transmisji polskich meczów w europejskich pucharach
źródło: inf. własna