Bogdanka LUK Lublin osiągnęła historyczny sukces, awansując do turnieju finałowego Pucharu Polski. Klub z Lublina istnieje zaledwie 11 lat, a już głośno puka do ligowej czołówki. – W pierwszym roku funkcjonowania budżet wynosił 2 tysiące złotych – tak o początkach klubu, mówi w rozmowie z Agnieszką Niedziałek ze Sport.pl, Maciej Krzaczek wiceprezes klubu z Lublina.
od pomysłu do realizacji
Pomysł założenia klubu powstał w głowach Macieja Krzaczka i Krzysztofa Skubiszewskiego, obecnych sterników klubu z Lublina. Jak każdy pomysł, wymagał dobrego planu, który obaj panowie obmyślili na słynnej kanapie. – Któregoś dnia zadzwonił do mnie Krzysiek z pomysłem założenia klubu. Usiedliśmy wtedy na słynnej już kanapie, którą kiedyś może wstawimy do gabloty i zaczęliśmy planować – tak o początkach opowiada Maciej Krzaczek.
kilka tysięcy budżetu
Początki nie były łatwe, ponieważ klub miał znikome wsparcie finansowe. – W pierwszym roku funkcjonowania klubu mieliśmy atut braku własnego boiska. Budżet wynosił wtedy 2 tysiące złotych na cały sezon. Braliśmy prywatne samochody i jechaliśmy nimi na mecz. Graliśmy na wyjeździe, bo u siebie trzeba byłoby zapłacić za halę, sędziów, medyka i nawet tę przysłowiową wodę. A tak jedynym kosztem było paliwo – wspomina wiceprezes Bogdanki LUK-u Lublin.
Brak zaplecza finansowego, nie przeszkodził drużynie w wywalczeniu awansu do drugiej ligi. Później sprawy nabrały coraz poważniejszego obrotu. – W pierwszym sezonie dotarliśmy do finałów rywalizacji o II ligę. Brakło nam bodajże seta. Wtedy bardziej baliśmy się, że awansujemy, niż że tego nie zrobimy. Bo gdyby wtedy to się stało, to by nas chyba zabiło finansowo. W drugim lub trzecim sezonie w II lidze zaczęliśmy rozmawiać o tym, że fajnie byłoby dostać się do I ligi – tak o pierwszych sukcesach mówi Krzaczek.
honorowy członek klubu
Po kilku latach gry w II lidze, Lublinianie wywalczyli awans na zaplecze PlusLigi. Niemałą rolę w tym sukcesie oraz późniejszym rozwoju, odegrał Tomasz Wójtowicz. – Jest honorowym członkiem klubu. Chodziło o pomoc w otwieraniu kolejnych drzwi. Tomasz Wójtowicz i wiceprezydent Lublina Marian Banach, lobbowali ws. naszego spotkania z prezydentem miasta Krzysztofem Żukiem. Pan prezydent z kolei skontaktował nas z prezesem firmy LUK Jackiem Wysokińskim. Tak szliśmy krok po kroku, w oparciu o nasze zaangażowanie i chęci – dodaje Maciej Krzaczek.
Dzięki pomocy z różnych stron, zespół z Lublina przeszedł przez I ligę niemal bezboleśnie. W pierwszym roku występów na zapleczu PlusLigi, drużyna zdobyła brązowy medal. Kolejny sezon, przyniósł awans do PlusLigi. – Po awansie do PlusLigi chodziło nam o zbudowanie zespołu, który zapewni sobie spokojnie utrzymanie. W kolejnym mieliśmy wielkie chęci, by zagrać w fazie play off, ale na samym początku dotknęła nas plaga kontuzji. Mieliśmy problem, by przeprowadzić normalnie trening. Byliśmy wtedy m.in. bez dwóch atakujących. Tego 10. miejsca nie odbieramy jako porażki, ale delikatny niedosyt z powodu braku awansu do play off był. Teraz jesteśmy na dobrej drodze, by to nadrobić, choć jeszcze daleka droga – tak pierwsze sezony w PlusLidze, ocenia wiceprezes klubu.
brak presji
Lublinianie awansowali niedawno do turnieju finałowego Pucharu Polski. Ten wynik to historyczne osiągnięcie, ale lublinianie nie zamierzają na tym poprzestawać. – Na nas, z całej tej czwórki, spoczywa najmniejsza presja. Ale na pewno nie jest tak, że przyjechaliśmy tylko po to, by odwiedzić Kraków. Ambicji nam nie brakuje, a co będzie, to zobaczymy – podsumowuje działacz – zakończył Maciej Krzaczek.
Zobacz również:
Kto po kilku latach rządów ZAKSY w Pucharze Polski przejmie trofeum? Rusza turniej finałowy!
źródło: inf. własna, sport.pl