– Cieszę się, że udało mi się skończyć mecz asem serwisowym, ale to nie jest najważniejsze. Kluczowy jest wynik i to, że odniosłyśmy zwycięstwo. Liczą się trzy wygrane sety po naszej stronie – powiedziała po wygranej z Kanadyjkami Martyna Czyrniańska, przyjmująca reprezentacji Polski.
W pierwszym meczu tegorocznej edycji Ligi Narodów reprezentacja Polski siatkarek po męczarniach pokonała niżej notowane w światowym rankingu Kanadyjki po tie-breaku. Podopieczne Stefano Lavariniego przeżywały w tym spotkaniu trudne momenty, ale ostatnia akcja należała do Martyny Czyrniańskiej, która popisała się punktową zagrywką. – Cieszę się, że udało mi się skończyć mecz asem serwisowym, ale to nie jest najważniejsze. Kluczowy jest wynik i to, że odniosłyśmy zwycięstwo. Liczą się trzy wygrane sety po naszej stronie – powiedziała Martyna Czyrniańska, przyjmująca reprezentacji Polski.
Biało-czerwone miały momentami duże problemy zarówno w defensywie, jak i ofensywie, ale uratowała je wspomniana już zagrywka, którą rozstrzygnęły losy wtorkowego spotkania. – Ważna była zagrywka. W sparingach z Francją popełniłyśmy bardzo dużo błędów w tym elemencie. W tym spotkaniu wyglądał on lepiej. Mogłyśmy w nim jeszcze bardziej zaryzykować, ale jest zwycięstwo, więc myślę, że bilans zysków do strat był odpowiedni – skomentowała środkowa kadry, Agnieszka Korneluk.
Mimo że podopieczne Stefano Lavariniego w poprzednim roku zaszły już do ćwierćfinału mistrzostw świata, to jednak kadra wciąż jest w budowie. Będą się więc jej na pewno wciąż przytrafiały się lepsze i gorsze spotkania. – Mimo że większość dziewczyn w poprzednich sezonach występowała już w reprezentacji, to jednak cały czas budujemy ją od początku. Każda z nas może rozegrać lepszy sezon, jest dużo rotowania składem. W ostatnim momencie wypadła nam Aśka [Joanna Wołosz], także wszystko się zmienia, więc potrzeba czasu, aby naszą grę doprowadzić do perfekcji – przyznała młoda przyjmująca.
O ile siatkarki Chemika Police po wcześniejszym zakończeniu sezonu ligowego miały trochę czasu na regenerację, o tyle część kadrowiczek do reprezentacji wkroczyła niemal z marszu, co na pewno nie jest optymalnym rozwiązaniem. – My z Martyną miałyśmy więcej czasu na odpoczynek, ale były dziewczyny, które po kilku dniach przerwy przyjechały na zgrupowanie i po dwóch dniach treningów już grały z Francją. Nie ma co ukrywać, że ten kalendarz jest bardzo napięty – stwierdziła doświadczona środkowa.
Przed Polkami wolna środa, a w czwartek czeka je potyczka z Włoszkami. Nie będą w niej na straconej pozycji, ale aby odnieść zwycięstwo, muszą zaprezentować stabilniejszą siatkówkę niż w spotkaniu z Kanadyjkami. – Dzień przerwy nam się przyda, tym bardziej że mecz z Kanadyjkami skończył się bardzo późno. Mam nadzieję, że na spotkanie z Włoszkami wyjdziemy z nową energią i powalczymy. Nie są one w najmocniejszym składzie, więc mamy duże szanse, aby wyrwać im jakieś punkty – zakończyła Martyna Czyrniańska.
źródło: inf. własna, sport.tvp.pl