Po raz pierwszy w wielkim finale Ligi Mistrzów zagrają dwie polskie drużyny. Najważniejsze trofeum europejskich rozgrywek na pewno więc ponownie zagości w Polsce. Poprzednie dwie edycje Ligi Mistrzów wygrywała Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, ale wydaje się, że na tle rozstrzygnięć na krajowym podwórku nie są faworytami finałowego starcia Ligi Mistrzów. Wielki finał w sobotę o 20:30.
Obie drużyny mają już w swojej historii występy w turniejach finałowych Ligi Mistrzów. Zdecydowanie bardziej doświadczona w tym temacie jest ZAKSA Kędzierzyn-Koźle, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że ostatnie dwa lata należały właśnie do klubu z Kędzierzyna-Koźla. Sześć razy ZAKSA meldowała się w czołowej czwórce tych europejskich pucharów, natomiast jastrzębianie mają na swoim koncie jeden medal z 2014 roku oraz udział w Final Four w 2011 roku.
W tegorocznej edycji europejskich pucharów bardziej wyboistą drogę miała ZAKSA, ale trochę na własne życzenie. Podopieczni Tuomasa Sammlvuo w fazie grupowej zajęli 2. miejsce, więc na etapie play-off mieli trudniejsze zadanie, najpierw pokonali Aluron CMC Wartę Zawiercie, w ćwierćfinale dopiero złoty set decydował o awansie. Kędzierzynianie po pięknym boju pokonali Itas Trentino, by w półfinale zagrać z kolejną włoską drużyną – Sir Safety Perugią, dwukrotnie pokonując ją 3:1.
Jastrzębianie natomiast w cuglach wygrali swoją grupę Ligi Mistrzów, a potem jedynym większym wyzwaniem dla nich był Halkbank Ankara. Poradzili sobie jednak i z turecką ekipą, po raz pierwszy awansując do finału.
ZAKSA pokazywała już w tym sezonie, że potrafi grać na wysokim poziomie, w finałach PlusLigi nie była jednak w stanie tego potwierdzić i z Jastrzębskim Węglem w trzech meczach ugrała jedynie seta. Czy teraz będzie inaczej? Od ostatniego spotkania finałowego tych drużyn minął już ponad tydzień. – Kędzierzynianie mają teraz chwilę na zapomnienie o tych finałach, na to, żeby zrobić coś ze swoją fizyką. W niej widać było różnicę, Jastrzębski Węgiel fruwał, a kędzierzynianie nie. Zmęczenie to jest jednak proste wytłumaczenie – mówił Strefie Siatkówki tuż po ostatnim meczu finałowym Jakub Bednaruk, były trener, a aktualnie ekspert Polsatu Sport.
Wiele będzie zależeć od dyspozycji skrzydłowych, którzy nie popisali się w finałach. Walczyć próbował Aleksander Śliwka czy Łukasz Kaczmarek, ale nie byli oni w stanie znaleźć recepty na rywali. Bartosz Bednorz, który wcześniej był jednym z głównych autorów zwycięstw ZAKSY, w finałach trochę przygasł, a od jego dyspozycji w ofensywie sporo będzie zależeć.
Jastrzębski Węgiel od półfinałów PlusLigi gra siatkówkę kompletną. – Aktualnie nie widzę u nich słabych punktów, widzę najlepszego Popiwczaka w sezonie, najlepszego Toniuttiego w sezonie, spokojnego Clevenot, Boyer z początku sezonu i widzę Fornala, który się skupia na siatkówce, a nie na wszystkich rzeczach dookoła. Wszyscy są dokładnie w takiej formie, w jakiej powinni i na dodatek mają świetnie skomponowaną drużynę – podkreślił Bednaruk. I trudno się z tym nie zgodzić. Rewelacyjna forma Stephena Boyer, dokładność i dobre wybory Benjamina Toniuttiego i mocni przyjmujący sprawili, że jastrzębianie nie mają słabych punktów.
W Turynie otwiera się jednak całkowicie nowa karta. ZAKSA liczy, że jej doświadczenie i mocno przepracowane ostatnie dni sprawią, że w Turynie pokaże się z innej strony. – Wiemy, że potrafimy grać dobrze w siatkówkę i umiemy wygrywać z drużyną z Jastrzębia. Oczywiście trzy ostatnie mecze finałowe PlusLigi pokazały, że Jastrzębski Węgiel był w tych meczach w dużo lepszej formie i zasłużenie wygrał. Ale w finale Ligi Mistrzów, po przepracowanym teraz dziesięciodniowym okresie, mamy nadzieję na dużo lepszą siatkówkę z naszej strony. A co za tym idzie na walkę o zwycięstwo – mówił na antenie Polsatu Sport Aleksander Śliwka. Na korzyść kędzierzynian może przemawiać ich doświadczenie, w końcu jest to dla nich już trzeci finał Ligi Mistrzów z rzędu.
Podopieczni Marcelo Mendeza liczą natomiast, że napiszą swoją historię. – Od poniedziałku weszliśmy już w ten optymalny rytm przygotowań, jak działo się to przez cały sezon. Myślę, że nie ma co zmieniać, bo jest dobrze. Musimy podtrzymać tę formę, którą wypracowaliśmy przez cały sezon, bo włożyliśmy w niego kawał serca. Teraz przed nami taka wisienka na torcie – zapowiedział Rafał Szymura.
Wszyscy liczą jednak przede wszystkim, że polski finał Ligi Mistrzów przyniesie siatkówkę na wysokim poziomie. Obie drużyny udowodniły już, że stać je na świetną grę i miejmy nadzieję, że ZAKSA i Jastrzębski Węgiel w Turynie jedynie to potwierdzą.
źródło: inf. własna