– Cały czas fajnie grać w siatkówkę. Oczywiście medale są ważne, ale ta dyscyplina musi porywać nie tylko koneserów, ale przede wszystkim widzów – mówi prezes ŁKS-u Commercecon Łódź Hubert Hoffman zapytany o plany klubu na przyszłość. – Mam ogromną satysfakcję, że nowa hala pęka w szwach. Nasi kibice są niesamowici i to jest naprawdę europejska czołówka – dodał szef klubu, który właśnie zdobył mistrzostwo Polski.
Trzeba przyznać, że niewielu prezesów, finansujących z własnej kieszeni drużyny, może się pochwalić takim osiągnięciem. Dwa mistrzostwa Polski, w krótkim odstępie czasu, robią wrażenie. Które lepiej smakuje – obecne czy to z 2019 roku?
Hubert Hoffman: – Powiem trochę przewrotnie. Sport to nie gastronomia, toteż trudno mówić o smakach, ale nie ukrywam, że radość jest olbrzymia, z każdego takiego wielkiego sukcesu. Na pewno dwukrotne wywalczenie złotych medali poparte było olbrzymią walką, zaangażowaniem, no i oczywiście, odpowiednimi siatkarskimi atutami. Proszę zwrócić uwagę, że to nie były łatwe mecze dla naszej drużyny. W dwóch finałach zagraliśmy siedem spotkań, z czego aż pięć, wymagało rywalizacji w tie-breakach. A to dobitnie świadczy o tym, że na każdy punkt, składający się na późniejszy sukces, drużyna musiała solidnie zapracować. Trzeba się tylko cieszyć, że dziewczyny i szkoleniowcy potrafili unieść ten ciężar. Nie wolno zapominać jeszcze o jednej ważnej kwestii.
Jakiej?
– W decydujących bojach zespół musiał sobie radzić bez dwóch ważnych dla naszej drużyny zawodniczek. Kontuzje wykluczyły z gry Klaudię Alagierską-Szczepaniak i Zuzannę Górecką. Powtórzę jednak to, co już wcześniej podkreślałem. Tak budowałem zespół, aby nawet w krytycznych sytuacjach nie stracił zbyt mocno na sportowej wartości. Jak widać, to się udało.
Początek finałowej rywalizacji nie był udany. Nie stracił pan wiary?
– Jestem zbyt długo w sporcie, by taka sytuacja wywoływała u mnie frustrację. Już wiele trudnych sytuacji pokonaliśmy, że ten jeden mecz nie zachwiał mojej wiary w drużynę. Dziewczynom zawsze mówię: Jeśli nie wierzysz, to nie baw się w sport, póki walczysz jesteś zwycięzcą.
Wasz przykład pokazuje, że historia lubi się powtarzać…
– Rzeczywiście, bowiem w 2019 roku, a więc w czasie, kiedy walczyliśmy o pierwsze złoto za mojej kadencji, także wypadły nam dwie zawodniczki z pierwszej szóstki. Nie zagrały także przeciwko drużynie z Rzeszowa, ale miało to miejsce w półfinałowej rywalizacji.
Liczył pan rozmowy z gratulacjami, SMS-y, e-maile?
– Nie, ale muszę przyznać, że było tego trochę. A to dowodzi, że warto się angażować w siatkówkę ŁKS. Przy okazji cieszę się, że cały czas podbijamy oglądalność i promujemy tę piękną dyscyplinę. To doprawdy doskonała sprawa.
W ostatnim czasie siatkarki promują nie tylko Łódzki Klub Sportowy, ale przede wszystkim miasto. Mistrzostwo 2019, 2023, srebro 2018, brąz 2020, 2021, 2022. Władze Łodzi powinny was nosić na rękach…
– O to już raczej trzeba pytać decydentów z magistratu. Faktem jest, że szósty raz z rzędu kończymy sezon z medalem mistrzostw Polski. Dla mnie są to duże sukcesy, ale nie mogę się wypowiadać w imieniu urzędników z ul. Piotrkowskiej 104.
Jest mistrzostwo Polski, ale krajowego pucharu nie udało się wywalczyć. Nie ma zatem pełnej satysfakcji?
– To jest sport, a ja nie prezentuję filozofii, że wszystko trzeba wygrywać. Dla mnie najistotniejsze jest to, że chcemy prezentować dobrą siatkówkę. Jeśli kibice ją oglądają, to serce rośnie i chce się dalej działać. Proszę pamiętać, że w rozgrywkach Ligi Mistrzyń pokonaliśmy Fenerbahce Stambuł, jeden z najlepszych europejskich zespołów. Także w meczach z VakifBank, który bronił tytułu Champions League, walki i wielkich emocji nie brakowało. Podobnie było w finale Pucharu Polski, graliśmy na bardzo wysokim poziomie, a to daje mi satysfakcję. Takie mecze aż się chciało oglądać.
Zrobił pan bilans kosztów?
– Cieszę się z tytułu i nie zamierzam bawić się w księgowego. Na pewno są to znaczące pieniądze, ale jak już się w to weszło, to trzeba działać, a nie przeglądać stan portfela.
Były może już propozycje majętnych biznesmenów, proponujące podjęcie współpracy?
– Bardzo bym chciał, ale na razie telefon w tej sprawie milczy. Przecież wiadomo, że bez pieniędzy i to dużych pieniędzy, nie da się grać na odpowiednim poziomie. Fajnie byłoby, gdybyśmy razem z innymi mogli tworzyć, budować dobrą siatkówkę. Nasza konkurencja nie śpi i już się zbroi.
Rozmawiał już pan z zespołem o przyszłości?
– Jeszcze nie. Na razie fetujemy i celebrujemy olbrzymi sukces. Na takie rozmowy przyjdzie dopiero czas.
Kiedy zaczynał pan przygodę z ŁKS, w starej hali było kilkunastu widzów. Teraz…
– Mam ogromną satysfakcję, że nowa hala pęka w szwach. Nasi kibice są niesamowici i to jest naprawdę europejska czołówka. Dzwonią do mnie zagraniczni menedżerowie, gratulują takich sympatyków i pytają, jak to się robi? To dla mnie wielka sprawa i bez wątpienia sympatycy ŁKS zasługują na złoty medal.
Czas może napisać poradnik…
– To są lata owocnej współpracy z fanami. Bardzo wielu znam osobiście. Wiem, co jest dla nas najważniejsze, jak to chcemy robić i to wszystko nam wychodzi.
Która z siatkarek zasłużyła na szczególne wyróżnienie?
– Stworzyliśmy fajny zespół, i słowo zespół jest słowem kluczem. Dziewczyny walczyły jako drużyna. Miały lepsze i gorsze dni, ale zawsze stanowiły jedność i razem chciały to mistrzostwo zdobyć. Tak się stało.
Kolejne sportowe marzenie?
– Cały czas fajnie grać w siatkówkę. Oczywiście medale są ważne, ale ta dyscyplina musi porywać nie tylko koneserów, ale przede wszystkim widzów.
Rozmawiał Jan Hofman – sportowy24.pl
źródło: sportowy24.pl