Aż pięciu meczów potrzebowali zawiercianie, aby awansować do półfinału PlusLigi. Po pierwszych dwóch wygranych pojedynkach wydawało się, że sprawę zakończą już w Iławie, ale rzeczywistość okazała się odmienna. Decydujące starcie rozpoczęli nerwowo i dopiero w jego trakcie nieco się rozluźnili. Choć ich gra falowała to potrafili w najważniejszych momentach zagrać lepiej od swoich rywali i to oni mogli się cieszyć z wygranej. Na świętowanie nie będzie jednak czasu, gdyż już w sobotę i niedzielę zmierzą się z Jastrzębskim Węglem w starciach półfinałowych. Choć czasu na odpoczynek mają niewiele, to atutów doszukują się we własnej hali.
Po dwóch pewnie wygranych starciach u siebie mało kto spodziewał się, że obie drużyny powrócą do Zawiercia. Olsztynianie w Iławie pokazali prawdziwy charakter i losy rywalizacji wyrównały się. W decydującym pojedynku lepsi okazali się gracze Aluronu CMC, którzy mimo falującej gry i nerwowości lepiej rozegrali pojedyncze, ale decydujące akcje. Jak tą rywalizację ocenił Miłosz Zniszczoł? – Najgorzej było zrobić ten ostatni krok. Wygraliśmy dwa pierwsze mecze u siebie. Ciężko nam się grało na wyjeździe. W tym starciu widać było w naszej grze sporo nerwowości, ale trzeba się cieszyć, że zamknęliśmy ten pojedynek i trzeba się skupić na dalszej fazie – podsumował środkowy.
To jego drużyna przystępowała do strać z olsztynianami jako faworyt, gdyż po fazie zasadniczej to Warta zajęła 2 miejsce. Odpadniecie z walki o medale już w fazie ćwierćfinałowej byłoby dla całej zawierciańskiej społeczności dużym rozczarowaniem, wobec czego na Jurajskich Rycerzach ciążyła duża presja. – Graliśmy w tym meczu o wszystko. Presja była. Choć nie mówiliśmy o tym głośno, to każdy z nas czuł w sobie, ile mamy do stracenia w tym meczu. Tym bardziej się teraz cieszymy – dodał Zniszczoł.
W środę zawiercianie zakończyli grać ćwierćfinały, a już w sobotę przyjdzie im się zmierzyć z graczami Jastrzębskiego Węgla w pierwszym półfinale. Czasu na odpoczynek nie ma zbyt wiele. – Nie ma co marudzić, że jesteśmy zmęczeni. To jest najważniejszy moment sezonu, na który czekaliśmy – powiedział Zniszczoł, który przyznaje, że o starciu półfinałowym zaczęli mysleć nieco za wcześnie. – Po pierwszych meczach u siebie szykowaliśmy się już na ten półfinał. Później gdzieś to się oddalało, a przed tym ostatnim meczem nie byliśmy do końca pewni, jak to się wszystko potoczy. Było widać tę nerwowość w naszej grze. Teraz wszystkie ręce na pokład. Musimy odpocząć. Pewnie jeden dzień będziemy mieć trochę luzu, potrenujemy w piątek i gramy – stwierdził doświadczony zawodnik. Choć środkowy zawiercian zdaje sobie sprawę, że to ich rywale będą bardziej wypoczęci jednak dostrzega także ich atuty. – Mecze w sezonie zasadniczym pokazały, że każdy może wygrać u siebie. Zaczynamy jako gospodarze, co może być naszym atutem – zakończył.
źródło: inf. własna