Siatkarze PSG Stali Nysa po raz trzeci nie zdołali przeciwstawić się silniejszej Asseco Resovii Rzeszów. We własnej hali nyska drużyna zdołała jednak urwać rywalom seta. W kolejnych rzeszowianie złapali swój rytm i awansowali do półfinału. – Od początku pierwszego seta była walka, było to widać, stąd wygrana. W drugim przeciwnik zaczął lepiej zagrywać i złapał rytm – przyznał po meczu Wassim Ben Tara.
Rywalizacja ćwierćfinałowa Resovii i Stali zakończyła się w trzech meczach. Po dwóch pewnie wygranych spotkaniach w Rzeszowie, rzeszowianie stracili seta w Nysie. To było jednak wszystko, na co pozwolili rywalom. – Od początku pierwszego seta była walka, było to widać, stąd wygrana. W drugim przeciwnik zaczął lepiej zagrywać i złapał rytm. My straciliśmy zagrywkę, którą mieliśmy w pierwszej partii. To zrobiło różnicę i przeciwnik był od nas lepszy. Rzeszowianie dobrze grali, zagrywali, przyjmowali – przyznał po spotkaniu Wassim Ben Tara.
Stal do końca rundy zasadniczej walczyła o awans do play-off. Wiele nie zależało też od niej. Nieudany mecz PGE Skry kończący ten etap rozgrywek sprawił, że to właśnie drużyna z Nysy zajęła ósmą lokatę. – Szczerze mówiąc nie ma satysfakcji. Nie wszyscy wiedzieli, że naszym celem na sezon była gra w play-off. Jak już tu jesteśmy, to chcemy jeszcze więcej – taka jest prawda. Okazało się, że przeciwnik był od nas mocniejszy, a my będziemy pracować dalej – zapewnił atakujący PSG Stali Nysa. – Jeszcze nie wiemy z kim będziemy grać, ale zawsze lepsze jest siódme miejsce niż ósme. Będziemy chcieli dać z siebie maksa i postaramy się wygra – dodał.
Mimo że rzeszowianie byli lepsi w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła w całym meczu, to gospodarzom udało się wygrać pierwszą partię. Dużą rolę z pewnością odegrała atmosfera w nyskiej hali, którą chwalił atakujący. – Zawsze gra się lepiej, gdy jest się u siebie. Taka atmosfera, jaką tworzą kibice w Nysie jest jedną z najlepszych – powiedział Ben Tara, który zdobył w tym meczu 15 punktów.
źródło: inf. prasowa, inf. własna