Siatkarze MKST Astra Nowa Sól przegrali w swoim pierwszym meczu w nowej hali z z PZL Leonardo Avia Świdnik. W dwóch pierwszych setach siatkarze z Nowej Soli nie byli w stanie wykorzystać swoich szans w końcówkach. W trzecim już oddali pole rywalom. – To było fajne widowisko, ale bez happy endu dla nas. Dwa sety bardzo wyrównane, ale znów wyszły nasze bolączki, czyli końcówki. Nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans w jednym czy drugim ustawieniu – ocenił trener Astry, Andrzej Krzyśko.
Pod wrażeniem atmosfery w hali był Mateusz Wołowicz. – Do hali przyszło dużo ludzi, było czuć ich wsparcie od pierwszego gwizdka – podkreślił. – Była walka punkt za punkt, ale niestety któryś już raz z rzędu nie udaje nam się wygrać końcówki. Próbujemy nad tym cały czas pracować i może już w następnym meczu uda nam się odwrócić wynik na swoją korzyść. Wydaje mi się, że brakuje u nas osoby, która w końcówce potrafiłaby wziąć ciężar gry na swoje bark. W tym meczu był to zawodnik rywali, Mateusz Rećko, on kończył te ważne piłki i zasłużył w pełni na nagrodę MVP – dodał.
Wiktor Kłęk pojawił się na boisku w secie drugim. – Zawsze trener robi zmiany, aby pomóc swojej drużynie. Chcieliśmy bardzo pomóc, ale głupie błędy nas pogrążyły w tym drugim secie i przegraliśmy – powiedział. – To było fajne widowisko, ale bez happy endu dla nas. Dwa sety bardzo wyrównane, ale znów wyszły nasze bolączki, czyli końcówki. Nie potrafiliśmy wykorzystać swoich szans w jednym czy drugim ustawieniu. Przeciwnik nie daje już potem drugiego podejścia i wykorzystuje to bezwzględnie. Walczymy dalej, te najważniejsze mecze jeszcze przed nami. W trzecim secie już nam opadły ręce, robiliśmy błędym których robić nie powinniśmy – powiedział trener Andrzej Krzyśko.
źródło: Astra Nowa Sól - Facebook, inf. własna