PGE Skra Bełchatów, kontra Valsa Group Modena. Niby wszystko już rozstrzygnięte i włoska drużyna, by awansować do finału potrzebuje tylko dwóch setów. Jednak występ drużyny z Bełchatowa przeciwko ZAKSIE Kędzierzyn-Koźle pokazuje, że to nie koniec. Podopiecznych Andrei Gardiniego stać na doprowadzenie do złotego seta i awans. To jednak będzie bardzo trudne.
– PGE Skra Bełchatów pogrzebała się znacznie wcześniej i nawet efektowne zwycięstwo w Kędzierzynie-Koźlu nie pomoże jej w awansie do czołowej ósemki. Ta wygrana dobitnie pokazuje, jak wielki potencjał został zmarnowany w tym sezonie w Bełchatowie. Nie wiemy, kto zostanie mistrzem Polski, ale wiemy kto jest największym przegranym sezonu – napisał Łukasz Kadziewicz w swoim ostatnim felietonie dla Przeglądu Sportowego.
Media opisujące kłopoty w szeregach zespołu z Bełchatowa podkreślały wielokrotnie, że siatkarze w związku z sytuacją w klubie chcą rzucić swoje wszystkie siły na walkę w Pucharze CEV. Czyżbyśmy przedsmak tego, co stanie się w środę zobaczyli już na parkiecie hali Azoty? Dick Kooy, któremu wychodziło absolutnie wszystko. Grzegorz Łomacz współpracujący ze swoimi środkowymi tak, jak to tylko on potrafi. To wszystko przerodziło się w zwycięstwo 3:0 w meczu z ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Po spotkaniu przed kamerami Polsatu Sport środkowy PGE Skry Bełchatów mówił – Może tak właśnie musimy grać? Bez presji i zaprzątania sobie głowy. Dziś wyszliśmy na dużym luzie, wychodziło nam wiele. Mam nadzieję, że do końca sezonu wygramy jeszcze kilka meczów i jakimś cudem załapiemy się do ósemki.
Siatkarze PGE Skry chcą więc powtórzyć takie podejście w meczu pucharowym. – Mam nadzieję, że z Modeną powtórzymy takie spotkanie jak dzisiaj, wtedy będzie szansa na złoty set. Mam nadzieję, że uda się ich ograć, mieliśmy swoje szanse w Modenie i szkoda, że nie udało się doprowadzić do tie-breaka. Musimy się z tym zmierzyć i mam nadzieję na równie dobry mecz z naszej strony w środę – podkreślał Bieniek. Pierwszy mecz przegrany 1:3 sprawia, że polska drużyna musi wygrać środowe starcie 3:0 lub 3:1, żeby potem potwierdzić swój awans wygrywając jeszcze złotego seta.
Valsa Group Modena w ostatniej ligowej kolejce walczyła w bezpośrednim starciu z Itasem Trentino o pozycję wicelidera Serie A. Siatkarze Andrei Gianiego przegrali 1:3 przede wszystkim dlatego, że turecki atakujący Adis Lagumdzija nie otrzymywał praktycznie żadnego wsparcia w ataku od pozostałych skrzydłowych. Earvin N’Gapeth w ostatnich tygodniach zmagał się z drobnym urazem pleców. Przed wylotem na mecz do Bełchatowa klubowe media rozmawiały z Bruno Rezende, rozgrywającym zespołu. – To z pewnością będzie dla nas trudny mecz. Moim zdaniem podczas pierwszego meczu bardzo dobrze poradziliśmy sobie nawet, kiedy oni bardzo naciskali w drugim secie. Byliśmy cały czas skoncentrowani i właśnie to zadecydowało o naszej wygranej. Z pewnością jutro musimy kolejny raz tak zagrać. Oni zagrali w swoim ligowym meczu jak prawdziwi mistrzowie i pokazali bardzo dobrą siatkówkę. Wiemy, że są wśród nich siatkarze którzy rozegrali już mnóstwo tak ważnych meczów jak ten rewanż. To z pewnością się liczy i utrudnia nam zadanie. Jedziemy do nich chcąc przypieczętować ten finał, który z pewnością już byłby dla nas osiągnięciem ważnego celu. – mówił Rezende. W siatkarskim świecie istnieje takie powiedzenie, jak „Puchary rządzą się swoimi prawami”. Oba zespoły mają więc pełne prawo wygrać nadchodzący mecz.
źródło: inf. własna