– Na transferowym rynku królową polowania może być Asseco Resovia , ale „cichym myśliwym” jest zespół z Nysy – twierdzi Andrzej Grzyb, znany menedżer siatkówki z Rzeszowa. – Z moich rozmów z prezesami Tauron Ligi wynika, że wiele tematów jest dogranych, ale nie podpisanych – dodaje.
Do zakończenia fazy zasadniczej w PlusLidze już tylko 6. kolejek. Na czele tabeli wielka czwórka, ale to Asseco Resovia patrzy na ligę z góry. W play-off raczej na pewno nie będzie PGE Skry Bełchatów coś pana zaskoczyło?
Andrzej Grzyb: – Przede wszystkim pozytywnie zaskoczyła mnie drużyna ze Lwowa – Barkom Każany. Nie wszyscy wiedzą, że dzięki prezesowi Jackowi Szalasze drużyna ta reprezentuje Podkarpacie. Negatywnym zaskoczeniem jest Skra, ale niejako „po drodze” pojawiły się poważne problemy ze sponsorem. Wpłynęły one także na podejście zawodników do treningu i gry. Co do byłego już trenera Skry, to wszyscy mamy podobne zdanie. Zawsze daję przykład siatkówki i wina. Jak ja, Polak, mógłbym uczyć Gruzinów produkcji wina, skoro oni robią to od 6 000 lat? Jak Gruzin mógłby uczyć Polaków siatkówki, gdy to my jesteśmy mistrzami świata we wszystkich kategoriach. Albo komuś zabrakło wyobraźni lub przesadził z optymizmem.
Tego jeszcze chyba nie było. Mamy wysyp informacji o prawdopodobnych transferach. Wszystkie kluby się zbroją. Co pan o tym transferowym tsunami sądzi?
– Transfery zawsze odbywały się wcześniej niż to ujawniano. Moim zdaniem, jeżeli zawodnik jest profesjonalny, to może planować swoje życie w innym mieście, ale w 100. procentach musi wypełnić zobowiązania w stosunku do obecnego klubu. Zobaczmy jakim profesjonalistą jest Bartosz Zmarzlik, który jeździł w finałowych meczach przeciwko przyszłemu pracodawcy. Jako manager wolę mieć informację od prezesa, że na pozycji, na której gra mój zawodnik, prezes planuje innego gracza. Mamy wówczas czas na spokojne szukanie klubu. Moim zdaniem w Plus Lidze nie ma wielkich transferów, są roszady. Wielkim transferem był wyjazd Kamila Semeniuka do Perugii. Efekt widzimy…
W Asseco Resovii ma być tylko kilka zmian. Są one tajemnicą poliszynela. To chyba właściwy kurs?
– Asseco Resovia nareszcie dopełnia skład, a nie wymienia. To bardzo dobry kierunek. Wszyscy mamy nadzieję na końcowy efekt w postaci Mistrzostwa Polski i finału Champions League.
Kto może zostać królem transferowego polowania w tym roku?
– Po obecnych ruchach widzę, że Asseco Resovia, ale „cichym myśliwym” jest zespół z Nysy. Nieźle wyglądają transfery Jastrzębia. ZAKSA ma mieć większy budżet, ale „przeciekają” im transfery najlepszych Polaków.
Ten wyścig klubów po najlepszych zawodników musi generować coraz wyższe ceny. W dodatku mamy inflację? Dużo więcej trzeba zapłacić w tym roku za dobrej klasy gracza niż rok temu?
– Ceny na rynku są stabilne. Ogólny bilans klubów PLS będzie taki sam. Będą przesunięcia pomiędzy klubami, ale bez większego wpływu na budżety poszczególnych klubów. Najważniejsze, żeby kluby były wypłacalne, a Komisja Licencji w PZPS zaczęła pracować, a nie wydawać licencje bez pokrycia, jak to było i jest w przypadku Tauron Ligi.
W PlusLidze duży ruch osobowy. Tymczasem cicho sza na temat zmian w klubach Tauron Ligi. Zapewne tutaj też większość zmian też została już zaklepana?
– Z moich rozmów z prezesami Tauron Ligi wynika, że wiele tematów jest dogranych, ale nie podpisanych. Po pierwsze ilość klasowych zawodniczek jest tu mniejsza, po drugie na solidne kontrakty mogą liczyć tylko zawodniczki w trzech czołowych klubach. Pozostałe starają się wywiązywać z kontraktów, ale na innym poziomie cenowym.
W Tauron Lidze rządzi trójka: ŁKS, Developres i Chemik. Wiele wskazuje na to, że to one podzielą między siebie medale. Też tak pan sądzi?
– Jak już powiedziałem, trzy kluby mają solidne zawodniczki i solidne, płacone na czas, kontrakty. One też, moim zdaniem, zgarną medale.
źródło: nowiny24.pl
