– Jestem starsza, dojrzalsza, bardziej świadoma swojego ciała i własnych umiejętności. Nastawiam się na ciężką pracę. Zresztą poziom jest wyższy, bo przecież ostatnio w Polsce grałam w I lidze, także będę mogła się sprawdzić – powiedziała Barbara Cembrzyńska, która zasiliła szeregi #Volley’a Wrocław.
Kłopoty zdrowotne przyjmujących #Volley’a Wrocław sprawiły, że klub musiał szukać wzmocnień. Wybór padł na Barbarę Cembrzyńską, która niedawno zasiliła szeregi dolnośląskiej ekipy. – Dostałam telefon, aby przyjechać na trening #VolleyWrocław. Po nim usłyszałam od trenera, że jest zainteresowany dalszą współpracą. Tydzień później, na kolejnych zajęciach, podpisałam umowę. Czuję się tu bardzo dobrze. Mam wrażenie, że zostałam ciepło przyjęta przez dziewczyny – powiedziała Barbara Cembrzyńska.
Po kilku latach przerwy wróciła ona do Wrocławia, gdzie ma dokończyć trwający sezon, ale nie ma sprecyzowanych celów w kontekście #Volley’a. – Wymagam od siebie więcej niż pięć lat temu, kiedy wyjeżdżałam z klubu. Jestem starsza, dojrzalsza, bardziej świadoma swojego ciała i własnych umiejętności. Nastawiam się na ciężką pracę. Zresztą poziom jest wyższy, bo przecież ostatnio w Polsce grałam w I lidze, także będę mogła się sprawdzić i zawiesić poprzeczkę jeszcze wyżej – dodała nowa zawodniczka zespołu z Wrocławia.
Ostatnie miesiące spędziła ona w Katarze, gdzie grała w… lidze filipińskiej. – W Katarze jest bardzo dużo osób z Filipin, które są wyjątkowo zafascynowane siatkówką. Jest to liga otwarta, dlatego bez problemu mogłam do niej dołączyć. Rozgrywki prowadzono zarówno dla kobiet, jak i dla mężczyzn. Mieliśmy dwa poziomy: podstawowy i bardziej zaawansowany. Zainteresowanie było duże, trybuny pełne, a Filipinki – szczególnie na trybunach – bardzo aktywne: krzyczały, tańczyły… Na boisku czuło się jedność z kibicami. Byłam w mojej drużynie „armatą”, więc miałam dużo pracy. Grałam po przekątnej z zawodniczką z Tunezji, więc w pierwszej linii zawsze mieliśmy jedną wyższą siatkarkę, do której była kierowana większość piłek. W międzyczasie miałam tam okazję trenować z zawodniczkami z Ostrawy, Chorwacji czy Portugalii, które przyjechały do Kataru na sportową emeryturę – zaznaczyła Cembrzyńska.
Męska reprezentacja Kataru wystąpiła nawet w ubiegłorocznych mistrzostwach świata, ale przed żeńską kadrą tego kraju jeszcze dużo pracy. – W Katarze myślą o stworzeniu profesjonalnej ligi dla kobiet, lecz czeka ich długa droga. Męska liga tam już jest, ale ze względów kulturowych kobieca siatkówka nie jest mocno rozwinięta, lecz to wszystko cały czas idzie do przodu. Reprezentacja Kataru miała okazję dwa miesiące temu zagrać w Mistrzostwach Azji Zachodniej w Jordanii, ale poziom katarskich siatkarek niestety nie jest zbyt wysoki. Nabór do reprezentacji zrobiono zaledwie dwa lata temu, wybierając osoby wysokie oraz sprawne fizyczne, które szybko załapią podstawy. Chcą się jednak rozwijać, szukają zawodniczek i mają plany na przyszłość – dodała.
Nie żałuje ona gry w Katarze i liczy, że jeszcze tam wróci. – To była dla mnie niesamowita przygoda. Mile zaskoczyłam się krajem, ludźmi, kulturą. Ani przez moment nie czułam się w jakiś sposób zagrożona. Często mamy takie, a nie inne zdanie o muzułmanach czy krajach arabskich, a tymczasem ja – jako kobieta – pod każdym względem byłam zachwycona. Myślę, że kiedyś tam jeszcze wrócę – może na nieco dłużej. Nawet jak nie powstanie tam profesjonalna liga siatkarska. Są tam duże możliwości dla Europejczyków – zakończyła Barbara Cembrzyńska.
źródło: Gazeta Wrocławska, inf. własna