Po meczu z Energą MKS-em Kalisz Grot Budowlani 8 raz w ciągu ostatnich 9 lat zameldowali się w final four TAURON Pucharu Polski. Wywalczenie awansu nie przyszło im jednak bez walki, gdyż o tym, która z drużyn dostanie przepustkę do półfinału, zdecydował dopiero tie-break. – Wiedziałyśmy, o co gramy, więc po prostu wyszłyśmy na piątego seta. Teraz to my nie miałyśmy nic do stracenia – powiedziała o tej decydującej partii rozgrywająca łódzkiej drużyny, Ewelina Polak.
Mecz o półfinał Pucharu Polski nie miał równego przebiegu. Zadziwiać może m.in. wynik czwartej odsłony, w której siatkarki z Łodzi przegrały bardzo wysoko. Zdołały w niej bowiem zdobyć zaledwie 10 oczek. – My troszeczkę wyszłyśmy w czwartym secie pewne, że już jest 2:1, gra nam się układa i nagle nam się wszystko posypało. Troszeczkę same byłyśmy zdziwione tym, jak my słabo gramy, a jak dobrze gra drużyna z Kalisza, jak się fajnie podniosła po tych dwóch przegranych setach. Natomiast myślę, że ta przerwa w czwartym secie troszeczkę otworzyła nam oczy, uspokoiła nas. Trener praktycznie wszystkie nas ściągnął. Wiedziałyśmy, o co gramy, więc po prostu wyszłyśmy na piątego seta. Teraz to my nie miałyśmy nic do stracenia – opowiedziała o jej przebiegu Ewelina Polak.
Przyznała także, że mimo wysokiej wygranej jej ekipy w tie-breaku stres i niepewność nie opuszczały łodzianek. – Niestety, w żeńskiej siatkówce nie ma nic pewnego, więc my przy takim wyniku byłyśmy jeszcze bardziej zestresowane niż jak jest punkt za punkt. Myślę, że o tie-breaku zadecydowała obrona spod bandy i wyciągnięcie piłki. Dwie pierwsze akcje tak naprawdę i jestem szalenie dumna z mojego zespołu, że tak powalczył i wygrałyśmy to i mamy awans – dodała na koniec. Ostatecznie piąty set zakończył się wynikiem 15:6 dla Grota Budowlanych.
źródło: opr. własne, PLS TV