Strefa Siatkówki – Mocny Serwis
Strona Główna > Aktualności > Tauron Liga > TL: Wszystkie serie kiedyś się kończą (drużyna kolejki Strefy Siatkówki)

TL: Wszystkie serie kiedyś się kończą (drużyna kolejki Strefy Siatkówki)

fot. Michał Szymański

Szósta kolejka TAURON Ligi dostarczyła nam chyba więcej emocji, niż pozostałe razem wzięte. W Łodzi mecz na szczycie okazał się godnym miana hitu, sprawiając, że nie ma już w lidze zespołu z kompletem punktów, a na dole tabeli Legionovia w końcu wygrała seta, a mogła się pokusić o coś więcej, jednak #VolleyWrocław się przełamał, choć zwycięstwo okupił dwoma kontuzjami. 

Szósta seria spotkań zaczęła się jak u Hitchcocka – trzęsieniem ziemi – meczem na szczycie. W Łodzi ŁKS Commercecon podejmował Developres Bella Dolina Rzeszów. Obie drużyny przed tym meczem nie straciły jeszcze nawet seta w tym sezonie i było wiadomo, że ta seria przynajmniej jednej z nich się skończy. Skończyła się obu. W hicie kolejki było wszystko – pościgi, wybuchy, zwroty akcji. Po tie-breaku wygrał ŁKS, a mecz ten pokazał, że walka o mistrzostwo w tym sezonie może być pasjonująca, a wiele zapewne wyjaśnią mecze obu tych drużyn z Chemikiem Police.

Wspomniana Grupa Azoty Chemik Police rozkręca się dosyć wolno. W sześciu kolejkach już zaliczyła potknięcia – straciła punkt z #Volleyem i sensacyjnie przegrała z UNI Opole. Jeżeli policzanki chciały utrzymać kontakt z prowadzącą dwójką, zwycięstwo nad BKS-em było obowiązkowe. Po dwóch setach był remis, ale to Chemik grał stabilniej. Trener Bartłomiej Piekarczyk wciąż nie może liczyć na rozłożenie ataku na więcej niż jedną zawodniczkę. O ile Paulina Damaske w większości meczów daje radę i bierze odpowiedzialność na swoje barki, to gorzej wypadają atakujące, a w szczególności wciąż formy nie może odnaleźć Weronika Sobiczewska. Chemik po przegranym secie skoncentrował się i dwa następne spokojnie wygrał, inkasując trzy punkty.

W drugim sobotnim meczu spotkały się zespoły, których apetyty są znacznie większe, niż osiągane póki co wyniki. Szczególnie łodzianki są pod sporą presją wyniku, bo znajdują się w dolnej części tabeli. Tym razem jednak to one wyszły zwycięsko z rywalizacji, choć trzeba przyznać, że mecz w Łodzi był bardzo wyrównany i dopiero końcówka czwartego seta, wygrana przez Budowlanych do 28 zaważyła na zwycięstwie gospodyń. W końcu z dobrej strony pokazała się Melis Durul, która wzięła na siebie ciężar gry w ataku i mogliśmy oglądać to, do czego przyzwyczaiły nas łodzianki w poprzednich sezonach – niezwykle mocną atakującą, wspomaganą przez resztę zespołu. Jeżeli Budowlani będą w stanie utrzymać taki stan rzeczy, to mogą jeszcze sporo namieszać w lidze.

Największą niespodzianką tej kolejki była porażka MOYA Radomki Lotnisko Warszawa-Radom z Roleskim Grupą Azoty Tarnów. Radomianki wygrały dwa pierwsze sety, ale nie potrafiły zamknąć meczu z beniaminkiem, dając sobie wyrwać w końcówkach trzy kolejne partie, a na boisku szalała głównie Katarzyna Marcyniuk, która zasłużenie została MVP spotkania. O ile wcześniejsze wpadki Radomki można było tłumaczyć kontuzjami i kłopotami kadrowymi w zespole, to powoli kończą się chyba wymówki i w tym meczu zadecydowała po prostu słaba postawa radomianek. Pojedynczo zawodniczki nie wyglądały najgorzej, dobrze w obronie spisywała się Krystyna Strasz, swoje na środku zrobiła Martyna Świrad, a i atak Gozde Yilmaz był na przyzwoitym poziomie. W kluczowych momentach drużyna jednak zawiodła i beniaminek otrzymał zasłużone brawa za zwycięstwo.

Po pierwszym secie meczu w Legionowie kibice przecierali oczy ze zdumienia. Gospodynie wygrały go, prezentując się lepiej niż rywalki z Wrocławia. Co więcej w dalszej części meczu nie wyglądało to na jednorazowy wyskok, legionowianki w końcu grały na równym poziomie z rywalem. To jednak koniec dobrych wiadomości dla kibiców tego klubu. Siatkarki z Mazowsza przegrały trzy następne partie, ale to wrocławianki mogą mówić o większym pechu, bo zwycięstwo okupiły kontuzjami Aleksandry Gromadowskiej Melissy Evans. Na razie nie wiadomo jak poważne są urazy obu siatkarek, ale z pewnością Michal Masek do obecnego bólu głowy, spowodowanego słabą postawą zespołu, dołoży sobie kolejny w postaci problemów kadrowych. Legionowia z kolei pokazała się przyzwoicie, ale raczej tylko najwięksi optymiści uznaliby to za światełko w tunelu. Ten występ jednak zakończył ich serię meczów ligowych bez zwycięskiego seta.

Kolejkę zakończyło spotkanie w Opolu. UNI podejmowało OnlyBio Pałac Bydgoszcz. Bydgoszczanki prezentują się solidnie od początku sezonu, choć ostatnio jest nieco mniej błysku w ich grze. Na UNI to jednak wystarczyło. Przegrany pierwszy set zmobilizował podopieczne Mirosława Zawieracza, ale ich gra wciąż falowała. Potrafiły wygrywać 13:5, by po chwili remisować 13:13. Koniec końców nie pozostawiły jednak wielkich złudzeń rywalkom i te, opromienione ostatnim zwycięstwem nad Chemikiem, tym razem musiały przełknąć gorycz porażki. Pałac awansował, ale nie upatrywalibyśmy w tym stałego trendu. Wygląda na to, że zespoły z miejsc 4-9 mogą się bardzo mocno tasować w tabeli podczas sezonu.

Zobacz również:
Wyniki i tabela TAURON Ligi

DRUŻYNA 6. KOLEJKI TAURON Ligi →

Jeśli zauważyłeś błąd w tekście zgłoś go naszej redakcji:

Copyrights 2015-2024 Strefa Siatkówki All rights reserved